W okresie Wielkiego Postu Cerkiew prawosławna wspomina świętych czterdziestu męczenników z Sebasty, których pamięć czczona jest 9/22 marca. W ten dzień sprawowana jest Liturgia Uprzednio Uświęconych Darów. Do rozpowszechnienia kultu mężnych wyznawców Chrystusa przyczynili się rodzice św. Bazylego Wielkiego, którzy na swojej posiadłości w pobliżu Sebasty zbudowali pierwszą świątynię pod wezwaniem czterdziestu męczenników. Z inicjatywy cesarzowej św. Pulcherii na początku V wieku relikwie świętych sprowadzono do Konstantynopola, gdzie wkrótce wzniesiono cerkiew ku ich czci. Czterdziestu męczenników z Sebasty to patroni monasteru Kseropotamu na Świętej Górze Atos.

Na początku czwartego wieku zakończył się okres prześladowań chrześcijan. W 313 roku wydano edykt mediolański, ogłoszony wspólnie przez cesarza zachodniej części Cesarstwa Rzymskiego, św. Konstantyna Wielkiego, oraz cesarza wschodniej części, Licyniusza. Dokument wprowadzał wolność wyznania wiary w cesarstwie i od tego czasu chrześcijaństwo stało się religią dozwoloną.
Jednakże po kilku latach cesarz Licyniusz (306-323) przestał respektować postanowienia edyktu. Wydał dokumenty skierowane przeciwko chrześcijanom i wysłał do wszystkich podporządkowanych mu prowincji urzędników zobowiązanych wypełniać jego nowe nakazy. Do Kapadocji i Armenii Mniejszej skierowano Agricolę, jednego z najgorliwszych wykonawców zarządzenia o prześladowaniach. Jego rezydencja znajdowała się w Sebaście (dziś miasto Sivas w środkowej Turcji), która była żywym armeńskim ośrodkiem życia chrześcijańskiego.
W 320 roku wezwał on dwunasty legion cesarski, zwany Błyskawica (Legio XII Fulminata), na którego czele stał wódz Lizjasz, aby złożył ofiary bożkom. Czterdziestu młodych żołnierzy, odważnych i cenionych za swoją służbę, stanowczo odmówiło i oświadczyło, że są chrześcijanami. Pochodzili oni z różnych krain, ale byli zjednoczeni w wierze, tworząc jedną wspólnotę. Każdy przed rządcą wyznał publicznie: „Jestem chrześcijaninem!”.
Agricola próbował przekonywać żołnierzy, wysławiając ich czyny i obiecując awanse i nagrody od cesarza, jeżeli podporządkują się jego nakazowi. Jeden z nich powiedział: „Jeśli odważnie walczyliśmy za ziemskiego cesarza, to z jeszcze większą gorliwością powinniśmy teraz walczyć ze względu na umiłowanie Władcy świata. Dla nas istnieje tylko jedno życie, śmierć za Chrystusa!”.
Odważni żołnierze zostali skuci kajdanami i zamknięci w więzieniu, gdzie modlitewnie prosili Boga o zachowanie ich w wierze, a także o umocnienie podczas tortur i męczeństwa. Po siedmiu dniach przybył do Sebasty Lizjasz, który widząc bezkompromisowość i męstwo wyznawców Chrystusa, rozkazał żołnierzom wybić im zęby kamieniami. Gdy oprawcy zaczęli wykonywać polecenia, nieoczekiwanie zostali oślepieni Bożą mocą i zaczęli uderzać jeden drugiego. Lizjasz, pełen gniewu i złości, chwycił kamień, aby rzucić go w męczenników, jednakże kamień trafił w Agricolę i ciężko ranił rządcę.
W zimową, mroźną noc kazano czterdziestu legionistów bez odzienia zaprowadzić na zamarznięte jezioro, które znajdowało się niedaleko od miasta, aby zginęli w strasznych cierpieniach w wyniku wychłodzenia. Na brzegu umieszczono rozgrzaną łaźnię, która była pokusą uratowania się od męczeńskiej śmierci i jednocześnie przyczyniłaby się do wyrzeknięcia się wiary chrześcijańskiej.
Św. Bazyli Wielki w „Pochwale czterdziestu męczenników z Sebasty” pisze, że mężni legioniści powiedzieli: „Cóż oddamy Bogu za to, co on przecierpiał dla naszego zbawienia? Wtedy żołnierze rozebrali Jezusa, a my teraz zrzucamy nasze szaty, żeby całe wojsko znalazło przebaczenie! Surowy jest mróz, ale słodki jest raj! Zaskarbimy wieczną radość za cenę krótkiej nocy cierpień! Przyjmij Boże, tę ofiarę całopalną, którą pochłonie mróz, a nie ogień!”.
Odważni wyznawcy Chrystusa całą noc przebywali na ogromnym chłodzie, spotęgowanym silnym, mroźnym wiatrem i modlili się słowami: „Boże, oto czterdziestu nas wstąpiło na pole walki, nie dopuść, żeby mniej niż czterdziestu osiągnęło wieniec zwycięstwa. Oby nie zabrakło nikogo z tej liczby, zawierającej w sobie szczególne dostojeństwo”. Nawiązywało to do czterdziestodniowego postu Chrystusa na pustyni.
Ciała legionistów zaczęły kostnieć, a krew spowalniać krążenie, przyczyniając im nieznośnego bólu serca. Jeden z czterdziestu żołnierzy nie wytrzymał mąk, wyszedł z jeziora i pobiegł do gorącej łaźni. Jednakże różnica temperatur była tak duża, że prawie natychmiast zmarł.
Trzydziestu dziewięciu żołnierzy, zasmuconych utratą swego towarzysza, gorliwie modliło się i nagle wielka światłość zajaśniała w niebie nad jeziorem i ogrzała świętych męczenników. Jednocześnie zstąpili aniołowie, aby włożyć na ich głowy trzydzieści dziewięć jaśniejących koron. Jeden ze strażników o imieniu Agleusz, który grzał się koło łaźni, gdy zobaczył, że jeszcze jedna, czterdziesta korona unosi się w powietrzu, zrozumiał, iż mógłby dopełnić liczbę wybranych. Natychmiast obudził wartowników, rzucił im swoje szaty i pobiegł na lód, aby połączyć się z męczennikami, wołając: „Ja też jestem chrześcijaninem!”.
Nazajutrz Agricola dowiedziawszy się co się wydarzyło, kazał pozbawić życia odważnych wyznawców Chrystusa, przebijając im golenie, a następnie rzucając ich ciała w ogień, aby nie pozostał ślad ze sławnej męki. Męczennicy, prowadzeni na ostatnią torturę, śpiewali: Szliśmy przez ogień i wodę, lecz wyprowadziłeś nas na wolność! (Ps 65,12).
Po wykonaniu rozkazu rządcy, rozrzucono prochy mężnych legionistów, a ich kości wrzucono do rzeki. Po trzech dniach święci objawili się biskupowi Sebasty Piotrowi i wskazali mu miejsce w wodzie, gdzie znajdują się ich relikwie. Chrześcijanie wydobyli je i pochowali w pobliżu Sebasty. Na miejscu wspólnego grobu męczenników po pewnym czasie wzniesiono świątynię ku ich czci. Fragmenty relikwii świętych rozesłano do wielu miejsc, gdzie przez wieki rósł kult chwalebnych wyznawców.

Przed swą śmiercią bohaterscy żołnierze podyktowali „Testament” w formie pouczenia, w którym pożegnali się ze swoimi rodzinami i prosili, aby byli pochowani wszyscy razem. Jest to ważny dokument wczesnochrześcijańskiej literatury hagiograficznej. Dzięki niemu zachowały się imiona chrześcijańskich legionistów: Akacjusz, Aecjusz, Aleksander, Angeusz, Atanazy, Chudion, Cyryl, Cyriusv Domicjanv Domnus (lub Juwenalis), Ekdycjusz, Eunoikus, Eutyches, Eutychiusz, Filoktymon, Flawiusz, Gorgoniusz, Helianus, Heliasz, Herakliusz, Hezychiusz, Jan (lub Julian), Kajus, Kandyd, Klaudiusz, Ksanteusz, Leoncjusz, Lizymach, Meliton, Mikołaj, Pryskus, Sacerdon, Sewerian, Syzoniusz, Smaragdus, Teodul, Teofil, Walens, Walerian, Wibian. Jeden z legionistów o imieniu Melecjusz przegrał duchową walkę i żołnierz Agleusz zajął jego miejsce, aby uzupełnić świętą liczbę czterdziestu męczenników, nad których głowami pojawiły się jaśniejące korony.
W Cerkwi prawosławnej wspominane są one do dziś w sakramencie ślubu, podczas którego kapłan głośno odmawia modlitwę nad parą młodą i wygłasza następujące słowa: „Pamiętaj o nich, Panie, Boże nasz, jak pamiętałeś o Twoich świętych czterdziestu męczennikach, zsyłając im z niebios korony”. Obrzęd koronowania nawiązuje do błogosławieństwa z Niebios, które zstępuje na każdego zachowującego wierność Chrystusowi aż do końca.
Chrześcijańscy legioniści wychwalani są przez Cerkiew nie z powodu ich męstwa na polu walki, ale w związku z ich odwagą w głoszeniu Chrystusa, która doprowadziła ich do chwalebnej, męczeńskiej śmierci. Przykład czterdziestu żołnierzy ukazuje mocną wiarę i bezkompromisowość w obliczu dokonywania wyborów między życiem z Bogiem i bez Boga. Dziś stanowią oni doskonały wzór prawdziwego chrześcijańskiego męstwa.
Niezachwianą odwagę męczenników z Sebasty w wyznawaniu swej wiary wzmacniała łaska Boża, której zaskarbianie jest celem życia chrześcijańskiego, zgodnie ze słowami św. Serafina z Sarowa. Łaska Boża przeniknęła ich umysły i serca, czyniąc ich zdolnymi do nadludzkiej odwagi, a także dała im siłę do zniesienia tego, co przekracza ludzkie możliwości.
Historia czterdziestu żołnierzy ukazuje wielką, bezgraniczną miłość, którą Chrystus obdarza wszystkich, którzy do Niego przychodzą. Nie ma znaczenia, czy ktoś przybywa jako pierwszy, czy jako ostatni. Bóg przyjmuje jednakowo wszystkich, którzy są przepełnieni dobrem i szczerością. Najważniejsze jest duchowe nastawienie człowieka, czyli czystość jego wewnętrznych intencji, którymi kieruje się w życiu.
Minęło wiele wieków od męczeńskiej śmierci legionistów z Sebasty, a chrześcijanie w różnych częściach świata nadal są prześladowani z powodu wiary. Jakże aktualne są słowa Chrystusa: Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat (J 16,33). Jeżeli was świat nienawidzi, wiedzcie, że Mnie wpierw znienawidził (J 15,18). Jeżeli Mnie prześladowali, to i was będą prześladować (J 15,20). Będziecie w nienawiści u wszystkich z powodu mego imienia. Lecz kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony (Mt 10,22). Lecz przed tym wszystkim podniosą na was ręce i będą was prześladować. Wydadzą was do synagog i do więzień oraz z powodu mojego imienia wlec was będą przed królów i namiestników. Będzie to dla was sposobność do składania świadectwa (Łk 21,12-13). I z powodu mojego imienia będziecie w nienawiści u wszystkich. Ale włos z głowy wam nie spadnie. Przez swoją wytrwałość ocalicie wasze życie (Łk 21,17-19). Błogosławieni jesteście, gdy [ludzie] wam urągają i prześladują was, i gdy z mego powodu mówią kłamliwie wszystko złe na was. Cieszcie się i radujcie, albowiem wasza nagroda wielka jest w niebie (Mt 5,11-12).
Prawdziwi chrześcijanie swoim przykładnym życiem świadczą o istnieniu innego świata, innej rzeczywistości. Stanowi to pewną prowokację dla współczesnego, zsekularyzowanego człowieka, a nawet wywołuje złość i gniew, gdyż jest niewygodne i drażliwe. Szczerze wierzący ludzie często zaznają niesprawiedliwości, krzywd, cierpienia i przemocy.
Według najnowszych danych Światowego Indeksu Prześladowań, ponad 365 milionów chrześcijan jest prześladowanych, z czego 317 milionów poddanych jest prześladowaniom na bardzo wysokim lub ekstremalnie wysokim poziomie. W wielu krajach wolność religijna jest chroniona prawnie, ale chrześcijanie wciąż doświadczają aktów wrogości i przestępstw z powodu wyznania.
We współczesnym świecie, tak jak w całej historii chrześcijaństwa, ludzie stoją przed różnego rodzaju wyborami. Mają wolną wolę, więc sami decydują, czy będą kroczyć drogą prawdy i sprawiedliwości, czy też kłamstwa i obłudy. Czy wybiorą to co dobre, czy też to co złe. Dziś w wielu sytuacjach nikt nie oczekuje od chrześcijan, aby stali na zamarzniętym jeziorze i cierpieli udręki.
Obecnie wierzący są w pewnym sensie dobrowolnymi męczennikami w codziennym życiu, gdyż nieustannie dokonują wyborów między tym co jest dla nich pozornie łatwe i wygodne, a tym co głosi Ewangelia. Czy przejść obojętnie obok osoby w potrzebie, bądź poświęcić swój spokój, aby jej pomóc. Czy spędzić czas bez konkretnego zajęcia albo przeczytać duchową literaturę. Czy interesować się tylko własnymi sprawami, bądź stanąć w obronie niewinnie skrzywdzonego. Są to z pozoru niewielkie rzeczy, ale jednak istotne, gdyż to one są integralną częścią ludzkiego życia. W takich momentach dokonuje się ważnego wyboru, który ma swoje określone dalekosiężne konsekwencje. Każdy czyn ewangeliczny wymaga poświęcenia, lecz człowiek niestety nie zawsze jest gotowy na ofiarę, aby nie utracić dobrego samopoczucia i wygody. Rękoma można błogosławić, pomóc i podnieść, ale też uderzyć, sięgnąć po nóż lub kamień i zrobić krzywdę. Słowem można wesprzeć i dodać otuchy, jak również grozić i urazić.
Podążanie wąską ścieżką prowadzącą do Królestwa Bożego, które jest królestwem dobra i pokoju, nie ma nic wspólnego z uległością i tchórzostwem. Dziś głoszenie prawdy często napotyka na sprzeciw i niezrozumienie. Chrześcijanie są powołani do szerzenia wszelkiego dobra. Brak stanowczej reakcji na zło i krzywdę innych jest cichą akceptacją niegodziwości. Milczenie i zaniechanie przeciwstawianiu się niesprawiedliwości stanowi bierne przyzwolenie na szerzenie się zła, ktore jest przyczyną wielu zgorszeń, niszczących wrażliwość drugiego człowieka i całego społeczeństwa. Obrona sprawiedliwości i prawdy wymaga pewnego, konkretnego poświęcenia, często kosztem własnego komfortu i spokoju.
(ciąg dalszy dostępny w wersji drukowanej lub w E-wydaniu Przeglądu Prawosławnego)
Andrzej Charyło
fot. saint.gr, autor