Jak wiadomo Polski Autokefaliczny Kościół Prawosławny (PAKP) nie uznaje Prawosławnej Cerkwi Ukrainy (PCU), powołanej do życia w okresie rządów Petro Poroszenki w kontrze do Ukraińskiej Cerkwi Prawosławnej Patriarchatu Moskiewskiego (UCP). Zamiast obrzucać inwektywami PAKP, warto przeanalizować motywy, którymi się on kieruje.
Żeby zrozumieć sytuację cerkiewną na Ukrainie należy się cofnąć do czasów schyłkowego ZSRR. Tzw. ukraiński patriarcha Filaret, w czasach ZSRR metropolita kijowski i agent KGB, bezwzględnie zwalczający próby wprowadzenia Liturgii w języku ukraińskim na terenie metropolii kijowskiej, liczył, że po śmierci patriarchy Wszechrusi Pimena za swoje zasługi dla ZSRR zostanie nowym patriarchą. Był nawet locum tenens w Cerkwi (pełniącym obowiązki głowy Kościoła do czasu wyboru nowego patriarchy). Jednakże czasy w ZSRR się zmieniały, był rok 1990 i rządził Michaił Gorbaczow, a KC KPZR odmówiło Filaretowi pomocy w walce o uzyskanie tytułu patriarchy Wszechrusi. Na soborze wybierającym nowego patriarchę uzyskał on najmniejszą liczbę głosów. Dokonał raskołu w Cerkwi i ogłosił się samowolnie ukraińskim patriarchą. Żadna kanoniczna Cerkiew na świecie tego nie uznała. Ostatecznie sobór Cerkwi Wszechrusi nałożył na niego anatemę (klątwę). Tu rzecz istotna, zgodnie z kanonami Cerkwi Chrystusowej grzech rasokołu jest grzechem śmiertelnym, którego nie zmywa nawet męczeńska śmierć i druga rzecz istotna – anatemę może zdjąć jedynie to ciało, które ją nałożyło, ale do tego jest niezbędne pokajanie się grzesznika. Kiedyś przed rozłamem Kościoła, który miał miejsce w 1054 roku, biskup mógł się jeszcze odwołać do biskupa Rzymu, ale i ten nie miał prawa do zdjęcia anatemy, mógł jedynie postawić tę kwestię na Soborze Powszechnym. Patriarcha Bartłomiej, zdejmując anatemę z Filareta i do tego bez pokajania się tego ostatniego, naruszył kanony cerkiewne.
Rzecz druga, metropolia kijowska w 1686 roku przeszła pod zwierzchnictwo Moskwy, o co zabiegał również król Jan III Sobieski (chodzi o pozbawienie Turcji wpływu na Cerkiew w Rzeczypospolitej – jak wiadomo patriarchat konstantynopolitański od 1453 znajduje się na terenie Turcji i jest silnie uzależniony od jej władz). Zgodnie zaś z kanonami Cerkwi Chrystusowej, jeśli jakaś jednostka cerkiewna przejdzie pod jurysdykcję innego biskupa, to taka decyzja może być zmieniona jedynie w ciągu trzydziestu lat, a po tym okresie staje się ostateczna. Patriarcha Bartłomiej, wyjmując metropolię kijowską spod władzy Moskwy, złamał ten kanon oraz kolejny, mówiący o tym, że żadna Cerkiew nie może podejmować jakichkolwiek decyzji odnośnie innej autokefalicznej Cerkwi.
W Cerkwi, w przeciwieństwie do Kościoła rzymskokatolickiego, nie ma jednego ziemskiego zwierzchnika. Zwierzchnikiem Cerkwi jest Jezus Chrystus. Cerkwie autokefaliczne zachowują pełną samodzielność, a łączy je jedynie zgodność dogmatów i kanonów. Innymi słowy, patriarcha Konstantynopola ma taką samą władzę jak nasz metropolita Wielce Błogosławiony Sawa czy też patriarcha jerozolimski, moskiewski, itd. Dlatego też nasza Cerkiew, trzymając się ściśle kanonów, podejmuje takie a nie inne decyzje. Powołanie oddzielnej Cerkwi ukraińskiej jest decyzją wyłącznie polityczną, nie mającą podstaw w doktrynie cerkiewnej.
Przypomnę jeszcze, że w przeciwieństwie do Kościoła rzymskokatolickiego biskupi są powoływani przez sobór biskupów lokalnej Cerkwi. W Ukraińskiej Cerkwi Prawosławnej patriarchatu moskiewskiego wszyscy biskupi są powoływani przez lokalny sobór tej Cerkwi, a nie przez Moskwę. W Kościele rzymskokatolickim wszystkich biskupów powołuje biskup Rzymu, będący do tego głową obcego państwa i nikomu to nie przeszkadza. Ukraińska Cerkiew Prawosławna patriarchatu moskiewskiego, tak zresztą jak każda inna Cerkiew, w czasie Liturgii (i to dwa razy – podczas proskomidii i wielkiego wchodu podczas Liturgii Wiernych) modli się za państwo, jego władzę i wojsko. Ukraińska Cerkiew modli się za państwo ukraińskie. Jedyną oznaką podległości tej Cerkwi Moskwie jest fakt, że w czasie Liturgii wymieniany jest najpierw patriarcha moskiewski, a dopiero później lokalny biskup. Zresztą w Kościele katolickim w trakcie mszy najpierw też jest wymieniany biskup Rzymu i to jakoś nikomu nie przeszkadza.
(ciąg dalszy dostępny w wersji drukowanej lub w E-wydaniu Przeglądu Prawosławnego)
Jacek Marczyński
(przedruk z Myśli Polskiej, nr 17/2024)