Home > Artykuł > Kwiecień 2024 > Jak rozmawiać o śmierci

Z perspektywy nauczania Cerkwi prawosławnej powinniśmy mówić o śmierci jako o przejściu do wieczności, zakończeniu odcinka naszego życia, który przebiega na ziemi i wejściu w okres, który zapowiedział i obiecał nam Jezus Chrystus. Jest to proste do wypowiedzenia, natomiast dużo trudniejsze do przyjęcia. Od razu pojawia się wiele pytań, gdyż mamy zasłonę ciemności i niewiedzy, która związana jest z tym, co będzie po drugiej stronie. Wszystko to co dotyczy przyszłości opiera się na zaufaniu do słów Chrystusa, które nie są zbyt opisowe. Człowiek często zadaje dodatkowe pytania. Jak dokładnie tam będzie? Na te pytania Ewangelia nie odpowiada. Zbawiciel mówi, aby zaufać i pociesza, że ludzie wejdą do radości, do wiecznego obcowania z Bogiem i z całym stworzeniem. Przy naszym podejściu do wiary i przyzwyczajeniu do rzeczy przyziemnych wydaje się to nieznane, trochę straszne. Często na równi z przekazem Ewangelii traktujemy jako autorytet zupełnie inne przekazy, wymyślone przez ludzi, legendarne, pełne wypaczeń w stosunku do nauczania chrześcijańskiego, jak wygląda życie po śmierci, Królestwo Boże. Te nieprawidłowe obrazy budzą w nas lęk.

Jeżeli ktoś obrazowo próbuje przedstawić życie wieczne małemu dziecku i tłumaczy, że na wysokości, w niebie pośród obłoków, w spokoju i ciszy można żyć nie odczuwając głodu, bólu, cierpienia to małe dziecko, które być może nie doświadczyło jeszcze tego wszystkiego i nie rozumie tych pozytywnych stron, widzi jedynie nudę, która wieje z obłoków niebiańskich. Małe dziecko nie umie usiedzieć bez ruchu, bez zabawy, bez interakcji z rówieśnikami. Więc często takie obrazy, które z perspektywy człowieka, który to przybliża mają być pozytywne, wcale takie w odbiorze być nie muszą.

Nasze rozumienie śmierci jako trudnej bramy, przez którą każdy musi przejść, która nie prowadzi w pustkę, a gdzieś, z perspektywy człowieka, który chce ufać Chrystusowi i na tym buduje swoje życie, nie powinno napełniać lękiem. Nie wiemy gdzie dojdziemy i jak tam będzie, ale wiemy kto nas prowadzi i dobrze nam życzy. W ten sposób trzeba rozważać te kwestie i wtedy być może lęk przed śmiercią i przed nieznanym będzie mniejszy.

Ojcowie wczesnochrześcijańscy mówią, że pierwszym spośród umarłych, który wszedł i przeszedł, otworzył bramę był Zbawiciel. Więc w miejscu gdzie jest Zbawiciel, jakże może być źle. Tę myśl warto sobie przypominać, że nie zostaniemy pozostawieni tam sami sobie, gdyż będzie z nami Bóg, który nas kocha.

To co widzimy wokół nas, prowokuje do pewnych przemyśleń. Jeżeli obcujemy z Bogiem, ze światem duchowym, modlimy się, to częściej myślimy o wieczności, rozważamy czy nasze uczynki są moralnie dobre, czy złe. Zastanawiamy się nad swoim życiem w relacji do Ewangelii, do tego co głosi Chrystus. Jeżeli koncentrujemy się na innych rzeczach, to wtedy i nasze myśli koncentrują się na tym. W dzisiejszym świecie temat umierania, śmierci, pogrzebów zniknął za ścianami pięknie przygotowanych obiektów, które z zewnątrz w ogóle nie przypominają o tym, że związane są z obsługą ludzi, którzy odeszli z tego świata. Powoduje to, że rzadziej myślimy o śmierci. Współczesne media wprawdzie epatują przemocą, śmiercią, ale pokazują to w innym aspekcie. Coraz mniej jesteśmy związani z ukazywaną śmiercią, gdyż patrzymy na ludzi, którzy są dla nas obcy.

Z naszego otoczenia zniknęły momenty, które pozwalały nam oswajać się ze śmiercią, czyli czuwania nad zmarłym w rodzinnym domu. Orszaki pogrzebowe, które z domu zmarłego były prowadzone do cerkwi, a później na cmentarz. To pozwalało nie tylko najbliższym uczestniczyć w pożegnaniu zmarłego, ale również przypominało wszystkim pozostałym o śmierci. Ludzie zatrzymywali się na krótką chwilę i cała atmosfera skłaniała ich do przemyśleń na temat starzenia się, chorób, tragedii, kataklizmów, wieczności. Zastanawiali się nad życiem, z czym staną przed Bogiem, co sobą prezentują, co z tego co wypracowali przez życie przetrwa barierę śmierci. Jakie jest znaczenie bogactwa, chwały, sławy, przyjaźni. Te tradycje, które były obecne w naszym życiu przypominały nam o śmierci. Obecnie czuwania po panichidach stają się coraz krótsze. Często zmarły pozostaje w gronie jedynie kilku najbliższych osób. To wydaje się symptomem przemian.

W momencie gdy odchodzi ktoś bliski, zmienia się także nasze życie. Hymny, które są śpiewane podczas pogrzebu, niosą dużo nadziei. Teksty wyrażają sferę emocjonalną człowieka. Cerkiew mówi, że żałobę trzeba umiejętnie nakierować, aby nie służyła złym celom, ale dobrym. Niekiedy żałoba może się przemienić w użalanie się nad sobą. W tym okresie trzeba myśleć bardziej o osobie, która odeszła, niż o sobie. Starać się wspomnieć jej dobre uczynki, pozytywne wydarzenia z życia. Umieć być wdzięcznym Bogu za dar życia. Można płakać ze względu na rozłąkę, ale należy także cieszyć się i dziękować Bogu za to, że taka osoba w ogóle była. To jest przekierowanie, które poprzez teksty liturgiczne Cerkiew stara się nam wpoić.

(ciąg dalszy dostępny w wersji drukowanej lub w E-wydaniu Przeglądu Prawosławnego)

o. Marek Ławreszuk, wysłuchał Andrzej Charyło, fot. Andrzej Charyło