W najbliższych dniach Werchowna Rada Ukrainy w drugim czytaniu ma przegłosować projekt ustawy numer 8371. Jej przyjęcie w praktyce oznaczać będzie legislacyjny zakaz działalności Ukraińskiej Prawosławnej Cerkwi, do której – mimo prześladowań – wciąż należy blisko dziesięć tysięcy parafii i około dwustu monasterów.
W poprawkach naniesionych przez komisję do spraw humanitarnej i informacyjnej polityki – w skład której wchodzą niekryjący wrogości do kanonicznej Cerkwi deputowani Mykoła Kniażycki, Wołodymyr Wiatrowicz, Nikita Poturajew – znalazły się zapisy, umożliwiające władzy przejmowanie i przekazywanie utworzonej w 2018 roku Prawosławnej Cerkwi Ukrainy świątyń, monasterów, diecezjalnych ośrodków. Kryterium, upoważniającym organy państwa do likwidacji struktur UPC, ma być stwierdzenie, że są one „w jakikolwiek sposób powiązane z Rosyjską Prawosławną Cerkwią, której działalność na Ukrainie jest zabroniona”. Ponieważ w statucie UPC, ani żadnym innym cerkiewnym czy państwowym dokumencie nie ma nawet wzmianki o Rosyjskiej Prawosławnej Cerkwi, a UPC jest niezależna we wszystkich sferach cerkiewnego życia, ,,powiązania” z RPC będą ustalane na podstawie dokumentów RPC i informacji, publikowanych w mass mediach. Analizując (www.spzh.media/ua/zashhita-very) nowy tekst ustawy, Georgij Kostenko tak opisał skutki jej przyjęcia: „Zmodyfikowana wersja ustawy nr 8371 to zwykłe morderstwo, bezprawny akt państwa wobec Ukraińskiej Prawosławnej Cerkwi. „Powiązanie” z Rosyjską Prawosławną Cerkwią na podstawie dokumentów RPC można będzie „wykazać” dla każdej – czy to parafii wiejskiej, czy administracji diecezjalnej – struktury UPC. Jeśli „powiązanie” nie wystarczy, można je zastąpić «propagandą rosyjskiego mira»”.
Zapisy o „przejściach” oznaczają nowe oszustwa, nowe gwałtowne konfiskaty, przemoc i być może krew. A skalę zniszczeń tysięcy parafii można porównać jedynie z epoką sowiecką.
Czeka nas potężny rozłam w społeczeństwie ukraińskim. Nie można zrozumieć, dlaczego jest to potrzebne władzom, które przy każdej okazji pompatycznie powtarzają o konsolidacji i konieczności zjednoczenia Ukraińców w warunkach brutalnej wojny. Wyjaśnienie jest tylko jedno – spełnianie czyjejś złej woli.
Tylko nieliczne broniące praw człowieka organizacje zainteresowały się prześladowaniami wiernych UPC. Ich głos rządzący Ukrainą ignorują. Zaniepokoiło ich jednak stanowisko Roberta Amsterdama, amerykańskiego prawnika, skierowane do marszałka i posłów, broniące UPC, w którym stwierdził, że parlamentarzystom naruszającym wolność religijną na Ukrainie grożą sankcje ze strony UE, Wielkiej Brytanii, Kanady i Australii.
Prawnik po raz kolejny wyjaśnił, dlaczego ustawa nr 8371 jest nie do pomyślenia w żadnym demokratycznym państwie i podał przykłady jawnych przestępstw przeciwko UPC, w tym nielegalne konfiskaty świątyń, aresztowania parafian i biskupów. Amsterdam stwierdził, że przyjęcie ustawy zakazującej działalności UPC, nie leży w interesie Ukrainy. A jeśli ustawa przejdzie w Radzie, zespół prawny będzie pracował nad tym, aby sankcje i inne konsekwencje prawne dosięgły tych, którzy pozwolili na atak na wolność religijną na Ukrainie. Podsumował: „W miarę zbliżania się drugiego czytania ustawy 8371 stoicie przed wyborem, czy chcecie dołączyć do najgorszych na świecie gwałcicieli wolności religijnej lub stanąć w obronie praw narodu ukraińskiego? Jeśli to prawo zostanie przyjęte, historia o tym przypomni i będziecie musieli za to odpowiedzieć na mocy prawa międzynarodowego”.
Eugeniusz Czykwin