Home > Artykuł > Czerwiec 2024 > Zburzenie cerkwi w Kijowie

Śladem mongoło-Tatarów i Sowietów

Nie ma już cerkwi św. św. Włodzimierza i Olgi Dziesięcinnego Monasteru Ukraińskiej Prawosławnej Cerkwi w Kijowie, zburzono ją w nocy z 16 na 17 maja.

16 maja około godziny 22.00 pod Dziesięcinną cerkiew podjechały autobusy z policją i wojskiem. Policjanci i wojskowi otoczyli cały teren Narodowego Muzeum Historii Ukrainy. Zamknięto wszystkie schody oraz przejścia. Braciom Dziesięcinnego Monasteru nie pozwolono wejść do cerkwi św. św. Włodzimierza i Olgi, a jednemu z duchownych, który chciał wynieść z burzonej świątyni kopię ikony Matki Bożej „Włodzimierska Desiatinnaja”, policjanci zaczęli wykręcać ręce, tak że musiał opuścić monaster. Wkrótce przy użyciu specjalistycznego sprzętu rozpoczęto burzenie cerkwi. Doszło do zakłóceń w komunikacji mobilnej.

Krótko po północy ciężarówki zaczęły wywozić gruz ze zburzonej cerkwi. Rano po świątyni nie było już śladu. Zachowała się tylko jedna wmurowana w ścianę ikona z brązu.

Metropolita czerkawski i Kaniowa Teodozjusz w miejscu, gdzie stała cerkiew Dziesięcinna złożył kwiaty. – Dla mnie, jako rodowitego mieszkańca Kijowa, to co się dzisiaj wydarzyło, jest tragedią – powiedział. – Jak inaczej można nazwać barbarzyńską rozbiórkę cerkwi w centrum Kijowa? Tragedią. A tam, gdzie doszło do tragedii, składane są kwiaty. Jestem tu dziś nie jako hierarcha, ale jako obywatel i kijowianin od urodzenia. Myślę, że dziś wielu mieszkańców stolicy, prawosławnych i nieprawosławnych, wierzących i niewierzących, pójdzie za naszym przykładem. Przecież nie u wszystkich sumienie zostało doszczętnie zagłuszone, a pamięć zdeptana.

Metropolita Antoni (Pakanicz), kierujący sprawami Ukraińskiej Prawosławnej Cerkwi, nazwał zburzenie cerkwi Dziesięcinnej w Kijowie „świętokradztwem dokonanym za namową diabła”. W swoim komentarzu dla serwisu pravlife.org hierarcha przypomniał, że świątynia była niszczona trzykrotnie – w 1240 roku przez Tatarów-Mongołów, w latach 30. XX wieku przez reżim sowiecki i obecnie w czasach „demokratycznych”. Podkreślił, że od chwili powstania cerkiew Dziesięcinna była znienawidzona przez demony, gdyż to właśnie tutaj książę Włodzimierz zniszczył pogańską świątynię Peruna. – Tylko za namową diabła można było popełnić takie bluźnierstwo. Czy ci, którzy dokonali tego straszliwego aktu wandalizmu, zdają sobie sprawę z tego, że w istocie wykonywali wolę wroga rodzaju ludzkiego? – pytał.

Metropolita zwrócił uwagę, że choć Ukraińska Prawosławna Cerkiew od dawna podlega prześladowaniom – odbiera się jej świątynie, więzi duchownych i osoby świeckie – to jednak we współczesnej historii Ukrainy takiego bluźnierstwa w samym centrum Świętego Kijowa jeszcze nie było. – A jednak nasze serca nie powinny być przepełnione rozpaczą i nienawiścią – zaznaczył. – Moja jest pomsta, ja odpłacę – mówi Pan. Przenieśmy wszystkie nasze troski i smutki na Wszechmogącego. Jeśli dopuścił do tak strasznej zbrodni, to jest to Jego święta wola.

Zdaniem władyki świętokradztwo nigdy nie pozostaje bez konsekwencji i można jedynie martwić się zarówno o tych, którzy osobiście dopuścili się tego niegodziwego czynu, jak i o tych, którzy wydali taki rozkaz. Metropolita przypomniał, że na miejscu każdego konsekrowanego prestołu stoi Anioł Pański, nawet jeśli świątynia jest zniszczona. A cerkiew Dziesięcinna była odbudowywana tylekroć, ilekroć była niszczona. – Ilekroć prześladowcy próbowali zniszczyć Kościół Chrystusowy, tylekroć ich plany się nie powiodły. I to napawa nadzieją – zakończył.

Służby poinformowały, że na rozbiórkę cerkwi Dziesięcinnej wydano 772 tys. hrywien, kolejne 100 tys. przeznaczono na ogrodzenie pustego terenu, wcześniej rozpisano zbiórkę na ten cel.

Pierwotna cerkiew Dziesięcinna pod wezwaniem Bogarodzicy to pierwsza murowana świątynia na Rusi, wzniesiona w Kijowie w latach 989/991 – 996 z inicjatywy św. kniazia Włodzimierza. Do czasu wyświęcenia Sofijskiego Soboru (1073) była katedralnym soborem. Nazwę otrzymała od dziesięciny, jaką wyznaczył na jej utrzymanie św. Włodzimierz. Tam został też pochowany, do niej przeniesiono pochówki św. Olgi, Jaropełka, Olega. W 1240 roku podczas najazdu Batu Chana, cerkiew Dziesięcinna została zniszczona. Na jej miejscu wzniesiono drewnianą cerkiew św. Mikołaja Dziesięcinnego. Odbudowy murowanej cerkwi z wykorzystaniem starych fundamentów podjął się w 1654 roku Piotr Mohyła. Kolejną dziesięcinną cerkiew, zbudowaną w latach 1828-1842 na miejscu tej z 1654 roku, zniszczyli komuniści w 1936 roku.

W 2006 roku Ukraińska Prawosławna Cerkiew (UPC) otrzymała pozwolenie, by na fundamentach Dziesięcinnej cerkwi zbudować cerkiew św. św. Włodzimierza i Olgi. Zgodę wydał ówczesny kierownik Muzeum Narodowego Historii Ukrainy Sergiusz Czajkowski. W 2009 roku powołano męski dziesięcinny monaster Narodzenia Bogarodzicy, a w 2012 Ukraińska Prawosławna Cerkiew otrzymała prawo własności do zbudowanej przez siebie świątyni, podczas gdy ziemia (przecież też całe wieki cerkiewna) pozostała we władaniu Muzeum.

15 lutego 2023 roku sąd gospodarczy w Kijowie podjął decyzję o jej rozbiórce, 14 września sąd apelacyjny utrzymał ją w mocy.

Zburzenie cerkwi św. św. Włodzimierza i Olgi zdominowało przekazy medialne ostatniego miesiąca. Podobnie głośnym echem odbiło się aresztowanie namiestnika Swiatogorskiej Uspienskiej Ławry, władyki Arseniusza.

25 kwietnia, dziesięć dni przed Paschą, Doniecka Prokuratura Okręgowa poinformowała, że sąd zastosował wobec metropolity środek zapobiegawczy w postaci 60-dniowego aresztu, bez prawa do zwolnienia za kaucją. Dzień wcześniej pracownicy Służby Bezpieczeństwa Ukrainy skierowali zawiadomienie o podejrzeniu metropolity Arseniusza o rozpowszechnianiu informacji o przemieszczeniu, ruchach i lokalizacji Sił Zbrojnych Ukrainy (ustęp 2 art. 114-2 Kodeksu karnego Ukrainy). Ich zdaniem 23 września 2023 roku, a więc siedem miesięcy temu, metropolita Arseniusz, informując podczas Liturgii o tym, że funkcjonariusze z posterunków obrony terytorialnej uniemożliwili wiernym dotarcie na służbę do Ławry, wskazał agresorowi lokalizację punktów kontrolnych Sił Obronnych Ukrainy w obwodzie krematorskim obwodu donieckiego.

Bracia Ławry Światogorskiej oraz wierni nie ustają w modlitwach za swego namiestnika.

Wsparcie przebywającemu w areszcie śledczym władyce udzielił metropolita Antoni (Pakanicz).

W związku z rozpoczęciem Wielkiego Tygodnia metropolita Antoni przypomniał słowa św. Warsonofiusza z Optiny, przekazane przez jego duchowego syna, św. Nikona: „Oto wstępujemy do Jerozolimy, a Syn Człowieczy będzie wydany. I będą Go wyśmiewać…, i będą Go ranić i pluć na Niego…” – takie są stopnie wstępowania do Niebiańskiej Jerozolimy. Trzeba je przejść. Na jakim etapie jesteśmy?

– Te słowa padły w przededniu krwawego zamachu stanu bolszewików i najcięższych prześladowań Kościoła. A teraz, w naszych pozornie wcale niebezbożnych czasach, własną drogą krzyżową podąża wielu wiernych Ukraińskiej Prawosławnej Cerkwi: od świeckich po biskupów – powiedział władyka. – Teraz, kiedy Cerkiew przypomina wiernym o Męce Pańskiej, został zakuty w kajdany (bransoletka dozoru osobistego) i uwięziony metropolita światogorskiej Ławry Arseniusz.

– Nie będzie przesadą stwierdzenie, że pod względem moralnym trudno w całym Donbasie znaleźć osobę cieszącą się większym autorytetem i bardziej szanowaną niż władyka Arseniusz, ponieważ to dzięki jego pracowitości i pracy monaster ów został podniesiony z ruin, otrzymując status Ławry – dodał hierarcha. Przypomniał, że „po 2014 roku Ławra Światogorska stała się jedynym schronieniem dla tysięcy ludzi, którzy w jednej chwili znaleźli się nie tylko bez dachu nad głową, ale też bez środków na zakup choćby kawałka chleba. – Przez dziesięć lat mieszkały tu całe rodziny, tu się rodziły i uczyły ich dzieci, tu umierali najstarsi. I co za to spotkało władykę? Zamiast słowa wdzięczności, areszt – podkreślił hierarcha, zauważając z żalem, że „to tylko jeden z epizodów dzisiejszej rzeczywistości Ukraińskiej Prawosławnej Cerkwi”.

– Niech Pan da siłę wytrwać i umocnić się w Chrystusie, aby z godnością przejść wszystkie próby – zakończył.

Dokonania metropolity Arseniusza podkreślają także mnisi Swiatogorskiej Ławry, którzy po raz pierwszy od 29 lat dzień św. Arseniusza Wielkiego obchodzili bez swego namiestnika.

W ciągu niemal 30-letniej służby władyka doprowadził do renowacji i restauracji niemal całkowicie zniszczonej w czasach sowieckich Swiatogorskiej Ławry, utworzył sześć skitów i dwa podwor’ja w donieckiej i ługańskiej obłasti, zwiększył z 20 do 120 liczbę mnichów i posłuszników, okazywał pomoc humanitarną mieszkańcom Donbasu, otwierał szkółki niedzielne, pomagał okolicznym szkołom, organizował coroczne festiwale bożonarodzeniowych kolęd, konferencje naukowe, prowadził działalność wydawniczą.

Kiedy w 2014 roku w Donbasie rozpoczęła się wojna, w murach ławry schroniło się do tysiąca uchodźców, część z nich pozostawała na jej pełnym utrzymaniu przez kilka lat. Monaster codziennie karmił do pięciu tysięcy osób i przekazywał żywność do punktów rozmieszczenia uchodźców w Swiatogorsku.

(ciąg dalszy dostępny w wersji drukowanej lub w E-wydaniu Przeglądu Prawosławnego)

Ałła Matreńczyk