Home > Artykuł > Lipiec 2024 > W Poznaniu wielkie święto

26 maja wyświęcono cerkiew po remoncie i obchodzono stulecie jej istnienia, także stulecie uzyskania autokefalii przez Cerkiew w Polsce. Już od ósmej gromadzą się wierni, by o dziesiątej, kiedy zaczyna się Liturgia, wypełnić całą cerkiew św. Mikołaja i plac wokół niej, który najbardziej upodobały dzieci, bo można tu jeszcze pobawić się z rówieśnikami, zanim mamy nakażą posłusznie stać w cerkwi.

Na placu słyszę niemal wyłącznie rosyjski i ukraiński. Widzę beztroskę dzieci bieżeńców. Takie prawo dzieciństwa. Kobieta w cerkwi, jeszcze pustawej, może pięćdziesięciolatka, na długo zatrzymuje się przed ikonami. Po policzku toczy się łza, jedna, druga… Co skrywa w duszy? Może strach przed śmiercią syna, męża, a może ich śmierć? – wzdrygam się na tę myśl. A może tęsknotę za krajem? – łagodzę ją.

Ukraińcy stanowią teraz około siedemdziesięciu procent parafian. Kolejna grupa to Białorusini. Wszyscy z krajów ościennych, nie z naszych mniejszości. „Rdzennych” prawosławnych, tak ich nazwijmy, którzy wybrali Poznań do życia albo są potomkami wysiedleńczej powojennej Akcji Wisła, jest bardzo mało. Nie przewidzisz ani losów narodów, ani Cerkwi.

Jeszcze dziesięć lat temu, kiedy proboszczem był o. Paweł Minajew – a był długo, aż 35 lat, do 2022 roku, poznańska parafia liczyła około 120 wiernych, którzy przyjeżdżali tu także z Leszna, Rawicza, Piły, Obornik, Gniezna, Kościana. Albo i nie przyjeżdżali, bo za daleko, bo za starzy.

A dziś jest pewnie kilka tysięcy. To grupa „płynna”, trudna do policzenia.

Kto mógł przewidzieć na początku XX wieku, że stajnia zamieni się w cerkiew!

Było tak. W Poznaniu istniało w okresie międzywojennym wojskowe Dowództwo Okręgu Korpusu VII. Zasadą międzywojnia było posyłanie do służby wojskowej młodych mężczyzn z tak zwanych Kresów na ziemie zachodnie. Ukryty cel akcji to polonizacja Białorusinów i Ukraińców. Po moim dziadku Aleksandrze pozostało zdjęcie – stoi w wojskowym mundurze w atelier, opiera dłoń o stolik, na którym tablica z napisem „Toruń”. Z myślą o takich Aleksandrach, Waśkach, Ryhorach dowództwo poznańskiego korpusu poleciło utworzyć garnizonową cerkiew. I to w czasie, kiedy cerkwie zamykano, burzono albo przejmował je Kościół katolicki! Uznano, że będzie nadawała się do tego drewniana stajnia wojskowa u zbiegu ulic Marcelińskiej, Polnej i Wojskowej, dziś w centrum miasta, w dobrej dzielnicy, pół godziny pieszo od stacji Poznań Główny, wtedy w koszarach. Stajnia nie miała sufitu, była obita deskami, dach pokryty papą. Konie stały w trzech równoległych wobec siebie pomieszczeniach, ale pod wspólnym dachem. Była to jakby zapowiedź trzech naw świątyni. Nad przyszłą częścią ołtarzową dobudowano niewielką kopułę. Duże ikony w kiotach, świeczniki, panikadiła, naczynia, szaty i księgi liturgiczne przywieziono z pobliskiej cerkwi w Koninie, którą wkrótce rozebrano. I przywieziono piękny ikonostas. Ten był z soboru apostołów Piotra i Pawła w Kaliszu. Sobór też wkrótce rozebrano. W stajni przekształcanej w cerkiew powiększono okna. 13 kwietnia 1924 roku cerkiew wyświęcono.

Mimo takiego uposażenia musiała wyglądać ubogo – bo dopiero później kapelan wojskowy, o. Aleksander Bogaczow, zadbał, by w cerkwi wykonano posadzkę i sufit, nośne belki obito dyktą, zaś ściany na zewnątrz papą.

Nie tylko wojskowi do cerkwi chodzili, także imigranci ze Związku Radzieckiego i garstka tych, co przybyli ze wschodniej Polski, szukając tu pracy. Utworzono nawet prawosławną kwaterę na poznańskim starogarnizonowym cmentarzu.

Uszkodzenia po drugiej wojnie naprawiał z parafianami prawosławny oficer Wojska Polskiego o. Piotr Marczak, później proboszcz parafii w Torzymiu i Zielonej Górze. W 1951 roku tej cerkwi nadano tytuł kontrkatedry nowo utworzonej diecezji łódzko-poznańskiej.

Wciąż remontowano świątynię, dobudowano kopułkę nad wejściem, w latach 60. cerkiew otynkowano, a plac ogrodzono, w kolejnej dekadzie pojawił się witraż w oknie nad chórem Adama Stalony-Dobrzańskiego – przedstawia Włodzimierską Ikonę Matki Bożej, św. Mikołaja i św. Hioba Poczajowskiego. Odnowiono wnętrze cerkwi.

Kiedy nastał stan wojenny, w bocznych nawach cerkwi zrobiono magazyn darów napływających do Poznania z Zachodu. Dary odbierały różne parafie rzymskokatolickie i protestanckie, pozostawiając ich część parafii. A ta rozdawała je potem okolicznym mieszkańcom. Ci z wdzięczności składali nieraz prawosławnej parafii ofiary. I te pieniądze pozwoliły na otoczenie cerkwi murowanymi ścianami, które widzimy dzisiaj i które po papie i deskach nie zostawiły śladu.

Przy o. Pawle Minajewie rozpoczęto w 2011 roku remont. Ale w 2023 świątynia znów wymagała remontu generalnego. Czekała na swój jubileusz 100-lecia istnienia. Ale i sprzyjały mu warunki. Atanazy, od 2017 roku biskup na katedrze łódzko-poznańskiej, niezwykle gospodarny, prowadzący generalny remont katedralnej cerkwi w Łodzi i wszystkich cerkiewnych łódzkich obiektów, roztoczył swoje błogosławieństwo i pomoc nad remontem cerkwi w Poznaniu. A do niej półtora roku temu skierowano do posługi jako proboszcza o. Sławomira Kondratiuka, który wcześniej przez trzydzieści lat służył i nabierał doświadczenia w diecezji wrocławsko-szczecińskiej. Wyremontował cerkiew w Rudnej, Zimnej Wodzie i wybudował w Głogowie, na bazie bunkra.

I to o. Sławomir Kondratiuk witał w progu cerkwi 26 maja dostojnych gości – arcybiskupa wrocławskiego i szczecińskiego Jerzego oraz biskupa łódzkiego i poznańskiego Atanazego. Hierarchom towarzyszyli duchowni.

Uroczystość zaczęła się od poświęcenia cerkwi po remoncie.

Arcybiskup Jerzy mówił: – Zgodnie z tradycją Cerkwi prawosławnej, jeśli w trakcie remontu zostanie naruszona konstrukcja świętego ołtarza, należy w nim ponownie umieścić relikwie świętych i go poświęcić. Ryt poświęcenia odbywa się w pewnej intymności, głównie przy zamkniętych wrotach królewskich. Przypomina nasze wejście do cerkwi, nawiązuje do sakramentu chrztu. Ołtarz będzie rozebrany – dlatego ludzie nie powinni oglądać jego „nagości”, po czym będzie obmywany wodą i wodą różaną, namaszczany świętym mirem i obleczony w szaty. Ale to nie znaczy, że wierni nie będą uczestniczyli w rycie. W ołtarzu położymy relikwie św. Bazylego (Martysza), pułkownika, który służył w tej cerkwi na początku jej istnienia. Wcześniej obniesiemy je dookoła cerkwi, jak na Paschę. Pękają okowy piekła i wchodzimy do nowej świątyni, zaczynamy życie liturgiczne na nowo poświęconym ołtarzu. Na tym ołtarzu będzie można udzielać także święceń kapłańskich.

– Ryt poświęcenia jest wielkim świętem dla parafii. Zgodnie z cerkiewną tradycją dzień poświęcenia staje się dodatkowym świętem, dlatego nie powinno święcić się cerkwi w dniu jej patrona, ponieważ jest to święto odrębne.

Władyka dodał, że dzisiejsze święto jest radosną nowiną dla świata. I że dzisiaj na Poznań, nawet jeśli jego mieszkańcy tego sobie nie uświadamiają, spływa szczególna łaska Świętego Ducha, która zstępuje nie tylko na cerkiew, ale i na całe miasto. – Niech cieszy się dziś gród poznański, bo w tym miejscu będzie sprawowana Święta Eucharystia, a to znaczy, że będzie obecny Chrystus Zmartwychwstały.

(ciąg dalszy dostępny w wersji drukowanej lub w E-wydaniu Przeglądu Prawosławnego)

Anna Radziukiewicz, fot. autorka