Dobrze, jeśli życie słów przez nas powiedzianych albo zapisanych trwa lat kilka, a nie jeden dzień. A cóż to za słowa pozostawił nam św. Grzegorz Palamas (1296-1359), jeśli młodzi ludzie w Salonikach zbierają się już od trzynastu lat, by je studiować? Że teologowie na całym świecie zgłębiają ich sens, że duchowni przywołują je podczas kazań, zwłaszcza w Niedzielę św. Grzegorza Palamasa, wiemy. Ale żeby młodzi się nimi tak interesowali? Książka „Życie w Chrystusie zgodnie z nauką światitiela Grzegorza Palamasa” stała się podstawą ich studiów. Miała już cztery wydania i została przetłumaczona z greckiego na rosyjski, niemiecki i angielski. Jest „wyłożona” w Internecie.
Święty urodził się w Konstantynopolu. Ale już jako bardzo młody chłopiec udał się na Świętą Górę Atos i przyjął mnisze święcenia. Mając 29 lat wraz z dwunastoma mnichami ze Świętej Góry przybył do Salonik, gdzie otrzymał święcenia kapłańskie. Znów jednak wybrał życie pustelnicze. Wrócił na Atos. I tam wstąpił w polemikę z Barłaamem Kalabryjskim, prawosławnym mnichem z Półwyspu Apenińskiego, ale uwikłanym w nowe odrodzeniowo-scholastyczne idee zachodniego świata.
W polemice św. Grzegorz przedstawia duchowe doświadczenie Cerkwi o niestworzonych Bożych energiach, które oświecają człowieka, ale żyjącego w prostocie, pokorze i skrusze, także nieustannej ascezie i przystępującego do spowiedzi i św. Eucharystii.
Przez trzynaście lat pozostawał arcybiskupem Salonik. Odrodził w tym mieście duchowe życie.
Z jakimi zagrożeniami spotkał się św. Grzegorz Palamas? Zachodnią scholastyką, reprezentowaną przez Barlaama, który uczył, że człowiek tak naprawdę nie może zjednoczyć się z Bogiem, z otomańskimi poglądami na Bizancjum oraz słowiańskimi podbojami, niosącymi ze sobą egocentryzm.
Gdyby wybrano wtedy naukę Barlaama, to życie chrześcijanina byłoby drogą nie do przebóstwienia, a prostym ludzkim ruchem, pozbawionym świeżości działania Ducha Świętego – czytam we wstępie do książki. Tymczasem święty z Salonik uczył, że człowiek już tu, na ziemi, może być przebóstwiony za pośrednictwem niestworzonych energii obecnych w Cerkwi Chrystusowej.
We wstępie czytam też o tragedii, jaką przeżywa współczesny człowiek. Pragnie on być autonomiczny, samowystarczalny i niezależny od Boga. Ale to pragnienie nie pozwala mu dać odpowiedzi na najgłębsze pytania i poszukiwania celu istnienia. Przy tym nie ma sił, by z tą tragedią zmierzyć się samodzielnie. Popada tylko dalej w duchową miałkość, pustkę, samotność i smutek. Globalizacja nie poda mu ręki, bo będzie go uważała nie za osobowość, tylko jednostkę biologiczną. Tymczasem św. Grzegorz Palamas pokazuje nam drogę wewnętrznego wyzwolenia od współczesnego kryzysu.
Jak św. Grzegorz Palamas określa zło? Zło ze swej natury to grzech – mówi – i zaczyna się od naszej na nie zgody. W dodatku nieustannie czynimy grzech jeden człowiek przeciwko drugiemu. Z obojętnością odnosimy się do tego, kto stoi niżej od nas, nieludzko go wykorzystując. Jeden robi wszystko, by źle było drugiemu. Czasem udajemy, że między nami jest wszystko w porządku, jest pokój. Ale bogaci i silni tego wieku powiększają swoje bogactwo kosztem biedniaków – mówi Palamas.
I tak ludzie, pozbawieni ochrony, cierpią od tych, którzy są na ziemi silniejsi.
(ciąg dalszy dostępny w wersji drukowanej lub w E-wydaniu Przeglądu Prawosławnego)
Anna Radziukiewicz, fot. autorka