W wielkiej mądrości wiele utrapienia, a kto przysparza wiedzy – przysparza i cierpień (Koh 1,18). W rozmaitych tłumaczeniach więcej mądrości powoduje więcej boleści, kłopotu, gniewu, smutku, zgryzoty, utrapienia, zmartwienia, goryczy. Według Koheleta samo „zastanawianie się”, „badanie”, „dociekanie” sensu wszystkiego, jest „przykrym zajęciem” (Koh 1,13). Jest to stwierdzenie o tyle zaskakujące, że według autora księgi tylko mądrość i bojaźń Boża, wraz z przestrzeganiem przykazań, mają jakiś sens. Skoro jednak nawet wiedza i mądrość nie czynią człowieka szczęśliwym, wręcz przeciwnie, przysparzają zgryzot, to warto uważniej wczytać się w tę intrygującą frazę. Zwłaszcza wraz z początkiem nowego roku szkolnego.
Bóg uosobieniem najwyższej mądrości
Słowo „mądrość” bezustannie przewija się w Piśmie Świętym w kilku różnych, ale bliskich znaczeniach. Jest to cecha i dobro, istniejące poza człowiekiem, które w prawdziwym i pełnym zakresie posiada tylko Bóg (Hi 21,22). Mądrość Boża jest niewypowiedziana (Ps 147,5). Bóg może udzielać swej mądrości komu zechce, także zwierzętom (Hi 38,36), ale też może każdego jej pozbawić. Cała mądrość od Pana pochodzi i z nim jest na wieki (Syr 1,1). Autor Księgi Przysłów mówi, że Pan udziela mądrości, z ust Jego – wiedza, roztropność (Prz 2,6). Mądrość Boża zawsze góruje nad mądrością ludzką i człowiek nigdy nie będzie w stanie przewyższyć Boga, gdyż nie ma roztropności, ani rozumu, ani rady przeciw Panu (Prz 21,30). Fakt, że to Bóg udziela mądrości, pozwala nam zrozumieć jej głęboki związek z bojaźnią Bożą i sprawiedliwością (por. Ps 119,98-100). Mądrość może stać się udziałem człowieka. O jej wielkiej wartości i użyteczności Kohelet pisze, że jest lepsza niż dziedzictwo (Koh 7,11), siła (Koh 9,16) i narzędzie wojenne (Koh 9,18). Pochwała mądrości jest wygłoszona w Księdze Hioba (Hi 28,15-19). Mądrość jest warta ludzkich zabiegów (Prz 4,7; Syr 11,1; Ps 90,12). Początkiem i szkołą mądrości jest bojaźń Pańska (Ps 110,10 i Prz 15,33), a jej zdobycie wymaga słuchania rad i napomnień przodków i mędrców (Prz 4,1;12,1). Do jej zdobycia potrzebna jest przede wszystkim pokora i moralne życie. Próżno szukać jej będą szydercy i pyszni. Gdzie indziej dostrzegamy ideę uosobionej Mądrości, która istniała przed wszelkim stworzeniem i prowadzi ludzi, którzy ją znajdą do Boga. Nowy Testament określa Chrystusa jako Mądrość Boga. Apostoł Paweł pisze wprost, że dla tych, którzy są powołani, Chrystus jest mocą Bożą i Mądrością Bożą (l Kor 1,24). On stał się dla nas Mądrością od Boga i sprawiedliwością i uświęceniem i odkupieniem (l Kor 1,30), odblaskiem Jego chwały i odbiciem Jego istoty (Hbr 1,3).
Dlaczego mądrość jest utrapieniem?
Chwalebność dążenia do mądrości nie podlega wątpliwości, ale Kohelet stwierdza, że nawet wiele mądrości i wiedzy nie czyni człowieka szczęśliwym. Od początku swych dziejów ludzkość dążyła do poznania świata i samej siebie. Ludzie zdobywają wiedzę, doskonalą i rozwijają swój intelekt w nadziei, że mądrość da im szczęście i poczucie spełnienia. Lecz okazuje się, że nasza ufność w jej moc jest złudna. Wiedza może przysporzyć nam frustracji, rozczarowania, zgryzot i bólu. Kohelet posiadł wielką wiedzą, lecz w swej niepospolitej mądrości nadal był bezradny wobec tajemnic bytu i świata. Własnym rozumem nie mógł ich ogarnąć ani tym bardziej wpłynąć na nie. Tym, co powoduje jego zgryzotę i ból, nie jest wiedza i mądrość same w sobie, ale fakt, że są one zawsze ograniczone. Zrezygnowany stwierdza: Pisaniu wielu ksiąg nie ma końca, a wiele nauki utrudza ciało (Koh 12,12).
Ludzki umysł jest zawodny i nietrwały jak wszystko inne. Zwykle siwiznę utożsamiamy z doświadczeniem, a starość z mądrością, ale obszerna wiedza niknie i kurczy się z banalnych powodów – podeszłego wieku czy choroby. Kohelet widział zapewne swoich własnych nauczycieli, u których wraz z wiekiem, błyskotliwa inteligencja ustępowała miejsca demencji i gderliwej sklerozie. Dlatego stwierdził: Lepszy młodzieniec ubogi, lecz mądry, od króla starego, ale głupiego, co już nie umie korzystać z rad (Koh 4,13). Zatem bogacz traci swe bogactwa wraz ze śmiercią, ale uczony i erudyta może stracić swą wiedzę jeszcze wcześniej.
Przewaga mądrego nad głupim jest dyskusyjna jeszcze z jednego powodu – na swoją zgubę mędrzec widzi złożoność świata, kruchość życia, niesprawiedliwość i tragedie. Z jednej strony mądrość i wiedza powodują przejrzenie na oczy, odsłaniają tajemnice życia i świata, ułatwiają dostęp do jego bogactw i możliwości, ale z drugiej – burzą spokój, złoszczą, irytują, wciągają w stan prostracji, skrajnego, ogólnego wyczerpania. Ponieważ obecnie wiedza przychodzi łatwiej i szybciej, bardziej widoczny staje się współczynnik mądrości i utrapienia, wiedzy i przygnębienia. Okazuje się, że właśnie wśród ludzi wykształconych, oczytanych, twórczych, myślących, najwięcej jest przypadków depresji, ucieczek w nałogi, samobójstw, psychozy. Ci ludzie nie czują się szczęśliwi, bo świadomość ogromu zła w człowieku i wokół niego, cierpienia, krzywdy i niesprawiedliwości odbiera im radość życia.
Mniej wiesz – spokojnej śpisz
Wiele wiedzy absorbuje więcej uwagi, zmusza do myślenia i roztrząsania wielu spraw i problemów, do szukania sposobów zapobieżenia nieszczęściu. Świadomość licznych zagrożeń prowadzi do poczucia własnej małości, bezradności i bezsilności. Im więcej człowiek wie o sobie, o bliźnich i generalnie o świecie, tym bardziej uświadamia własną i ludzką niedoskonałość – odczuwa z tego powodu smutek i zniechęcenie. Skoro nie sposób uzdrowić świata, to może dla tak zwanego „świętego spokoju” lepiej byłoby o tym wszystkim nie wiedzieć? Kiedy ktoś żywo interesuje się wydarzeniami w kraju i na świecie, sam wielu przykrych rzeczy doświadczył, jest nieufny wobec ludzi, czuje zagrożenie, paraliżujący strach i zewsząd obawia się zła. Z drugiej strony, jeśli ktoś niewiele w swym życiu widział, niewiele poznał, niewiele doświadczył, nie uświadamia sobie, ile jest zła zarówno w ludziach, jak i na świecie. Wobec tego jest ufny, pogodny i spokojny. Małe dzieci, gdy tylko nie są głodne, chore lub zziębnięte, są radosne, cieszą się z każdego drobiazgu. Cały świat wydaje się im bajką. Wszystko wokół jest takie zabawne i ciekawe. Dzieci są beztroskie, ponieważ nie wiedzą, skąd się bierze jedzenie, ciepło, dach nad głową. To normalne. Tak powinno być. Dlatego większość ludzi z rozrzewnieniem wspomina dzieciństwo, choćby obiektywnie było one biedne i bose. Gdy dziecko dorośleje, znika beztroski uśmiech i pojawiają się ciemniejsze strony życia. Już starsze dziecko zaczyna dostrzegać łzy matki i przemęczenie ojca. Stopniowo uświadamia sobie, ile trudu, pracy, wyrzeczenia kosztowało rodziców zdobycie tego, co dzieci otrzymują jako oczywistość i za darmo.
Dzieciństwo, z reguły kojarzące się ze szczęściem i beztroską, zawsze ustępuje miejsca surowej dorosłości. Niesie ona wiele przykrości – trzeba walczyć o przetrwanie, znosić rozliczne trudy, radzić sobie w nowych okolicznościach, przezwyciężać przeszkody, zwyciężać zło, upadać i powstawać. W tym sensie mówi się, że najlepiej byłoby pozostać dzieckiem albo że dobrze się powodzi durniom, bo ci nie zaprzątają sobie głowy niczym poza zaspokojeniem swoich najprostszych potrzeb, typu pełnego żołądka. Jednak tacy ludzie pewnie spokojnie śpią, ale nie można na nich polegać i czegokolwiek od nich oczekiwać. Tu można przytoczyć trafne spostrzeżenie: „Chociaż wiedza stwarza problemy, to ignorancja ich nie rozwiąże” (Isaac Asimov). Normalna dorosłość to czas nabywania nie tylko wiedzy, ale tzw. mądrości życiowej. Człowiek poznaje siebie poprzez relacje z innymi ludźmi. W praktyce widzi, co znaczy prawdziwa przyjaźń i miłość, nienawiść, zdrada, podłość, rozłąka. W ten sposób mądry człowiek hartuje się i kiedy wyjdzie obronną ręką z trudnych i kłopotliwych sytuacji – mężnieje, dojrzewa i nabywa mądrość. Teraz on sam może dawać porady innym, którzy jeszcze nie są gotowi zmierzyć się z przeciwnościami losu.
Dlaczego więc – zdaniem Koheleta – mądrość i wiedza miałyby być przykrym doświadczeniem, zgryzotą, utrapieniem, czy wręcz cierpieniem? Zgodnie z encyklopedyczną definicją, wiedza to „usystematyzowana informacja przydatna do użytku i wykorzystania w celu poprawy jakości życia”. Zatem pomnaża smutek i utrapienie nie autentyczna wiedza, ale chaotyczna, wyrywkowa, nielogiczna, bezużyteczna i nieprzydatna w życiu. Takie gromadzenie zbędnej informacji tylko zabiera cenny czas, odciąga uwagę od rzeczy wartościowych, ważnych i potrzebnych. Brak nieodzownej informacji może powodować nieprzyjemności, ale i nadmiar zbytecznej informacji zwiększa poczucie dyskomfortu i cierpienia. Ponieważ Kohelet w pierwszej kolejności zastanawiał się nad kwestią czasu, to jego podstawową rekomendację można odczytać jako: „nie trać czasu na próżno, na nieistotne sprawy”.
(ciąg dalszy dostępny w wersji drukowanej lub w E-wydaniu Przeglądu Prawosławnego)
o. Konstanty Bondaruk, fot. domena publiczna