Home > Artykuł > Najnowszy numer > Wokół naszej tożsamości

Od autokefalii po odrodzenie ikony w Polsce, od pochodzenia nazwisk na Podlasiu i jednej z najstarszych podlaskich metryk po prezentację książki o Strykach i Szastałach – przekrój tematyczny białowieskiej konferencji, poświęconej naszej tożsamości, był szeroki.

To już trzydzieste dziewiąte lipcowe spotkanie, zorganizowane przez Stowarzyszenie Ruś i Stowarzyszenie Skansen, które tradycyjnie rozpoczęło się od panichidy za zmarłych członków obu organizacji i na którym też tradycyjnie kilka referatów zaprezentowano po swojemu.

– Wiele lat starano się nam wmówić, że to język wiejski, podczas gdy jest to język Wielkiego Księstwa Litewskiego – zwróciła uwagę prowadząca konferencję prof. Irena Matus. I przeczytała fragmenty statutów WKL, w bardzo dużym stopniu zrozumiałe przez słuchaczy. – Nie możemy się wstydzić naszej mowy, to ogromny skarb – podkreślała.

I w tej naszej mowie najstarszą metrykę bielskiej Preczystienskiej cerkwi z lat 1680-1702 omówił Doroteusz Fionik. Dokument składa się z 167 wąskich kart o szerokości dziesięciu i długości trzydziestu centymetrów i jest jedynie o cztery lata młodszy od metryki z Czyż, najstarszej z podlaskich. Tę Preczystienską prowadził protopop bielski, wtedy już unicki, Damian Chocianowski. Metryka dostarcza wielu informacji demograficznych, kronikarskich i językowych. Ilustruje też proces przechodzenia parafii unickich z języka ruskiego na polski. O. Damian, stanu szlacheckiego, prowadzi zapisy w metryce przez sześć lat po rusku, a od 1687 roku już po polsku. „Widząc teraźniejszy styl, iż ruskiego poniechiwają pisma ludzie, przeto dla wygody ludzkiej zaczynam tę metrykę po polsku pisać” – tak tłumaczy zmianę języka, której dokonał przed synodem zamojskim (1720).

– Była to raczej własna inicjatywa duchownego, który wcale do tego nie był zobligowany – podkreślił prelegent. – Jego parafianie rozmawiali po rusku, osoby wykształcone znały cyrylicę, sam duchowny także biegle korzystał z języka ruskiego, o czym świadczą m.in. zapiski kronikarskie. Pisząc po łacinie słowo fiat, tłumaczy: a po naszemu stańsia.

Czym podyktowana była zmiana języka? Zdaniem Doroteusza Fionika chodziło prawdopodobnie o dostępność metryk dla urzędników i szlachty, którzy cyrylicy już w znacznej mierze nie znali.

O. Chocianowski w swojej metryce na koniec każdego roku, oprócz podsumowania liczby chrztów czy ślubów, pisze co działo się w dalekim świecie i najbliższej okolicy. Odnotował więc śmierć króla Jana III Sobieskiego czy oblężenie Kamieńca Podolskiego przez Turków, ale też postoje oddziałów szwedzkich w bielskich ogrodach parafialnych.

We wpisach chrztów określał status społeczny danej osoby. W przypadku mieszkańca miasta przed imieniem dodawał przydomek „sławetny”, „uczciwy” lub „szlachetnie sławetny” (gdy ktoś był szlachcicem). Mieszkańcy wsi miejskich byli zazwyczaj określani przymiotnikiem „uczciwi”, a mieszkańcy wsi chłopskich „roboczy”.

Metryka dostarcza informacji o napiętych stosunkach między unitami a prawosławnymi. Gdy Chomian Kudryk z Hołodów w 1689 roku ochrzcił swoje dziecko w prawosławnej cerkwi św. Mikołaja (w Bielsku przez cały czas unii przy prawosławiu pozostawał monaster św. Mikołaja z cerkwią pod tym samym wezwaniem), o. Chocianowski uważał, że za to należy skonfiskować mu majątek: „Kudryka Chomiana grabić, że dziecię nienależnie u Mikoły ochrzcił”.

Metryka znajduje się obecnie w zbiorach Państwowej Biblioteki Historycznej w Moskwie, dokąd trafiła podczas pierwszej wojny światowej. W 2017 roku Muzeum Małej Ojczyzny w Studziwodach i parafii Preczystienskiej w Bielsku przy pomocy historyka Hienadzia Siemieńczuka i osób prywatnych udało się uzyskać jej skany.

Co mieszkańcom Podlasia mówią ich dawne nazwiska? – z takim odczytem wystąpiła prof. Lilia Citko, autorka monografii „Nazewnictwo osobowe północnego Podlasia”, współautorka, obok Zofii Abramowicz i Leonardy Dacewicz „Słownika historycznych nazw osobowych Białostocczyzny XV-XVII wieku”, opracowanego na podstawie dwudziestu rękopiśmiennych i osiemnastu drukowanych źródeł dotyczących Podlasia.

Według definicji „Wielkiego słownika języka polskiego” nazwisko jest „nazwą wspólną dla wszystkich członków rodziny, którą dzieci najczęściej przybierają po ojcu, a żona po mężu”. Jest to nazwa własna dziedziczna, ustabilizowana językowo i podlegająca ochronie prawnej.

– Zgodnie z preferowanym obecnie nurtem onomastyki kulturowej podejmuje się próby wyjaśnienia między nazewnictwem i kulturą różnych grup etnicznych – podkreśliła prelegentka, która w odpowiedzi na pytanie zawarte w tytule odczytu prześledziła jedną z klas nazw własnych, tzn. nazwy równe wyrazom pospolitym. Pełniły one dawniej funkcje przezwisk, następnie zostały utrwalone w nazwiskach.

W badanych dokumentach podlaskich XV-XVII wieku nazwiska, pochodzące od wyrazów pospolitych, tworzą jeden z najliczniejszych typów semantycznych nazw osobowych. Według statystyki, przeprowadzonej dla północnej części XVI-wiecznego Podlasia, stanowiły one około 24 procent całego zbioru nazwisk.

Prof. Lilia Citko zaznaczyła, że przezwiska mogły indywidualizować człowieka bezpośrednio, odwołując się do znaczenia leksykalnego użytego wyrazu pospolitego, który określał wewnętrzne (psychiczne) i zewnętrzne (fizyczne) cechy człowieka (np. mądry, ślepy). Częściej jednak przezwiska powstawały poprzez metaforyczne lub metonimiczne użycie wyrazu pospolitego, czyli charakteryzowały nazwaną osobę pośrednio na zasadzie asocjacji, skojarzeń z wyrazami pospolitymi. Zaplecze leksykalne nazwisk przypisywanych metaforycznie stanowiły nazwy zwierząt, ptaków i roślin, które mogły być podstawą porównań cech ludzkich do świata zwierzęcego lub roślinnego.

Wyrazy pospolite, motywujące podlaskie nazwiska, często nie mają poświadczeń w słownikach ogólnych, ale zachowały się w słownikach gwarowych, głównie białoruskich i ukraińskich.

Wyrazy utrwalone w nazwiskach występujących na Podlasiu odnoszą się do kilku zakresów znaczeniowych. Prof. Citko podzieliła je na kilka grup:

– wyrazy oznaczające osobowych nosicieli cech, stanów, procesów. Np. Białous (człowiek białowąsy), Brzechun (plotkarz, oszczerca), Długosz, Głowacz (człowiek z wielką głową, człowiek rozumny), Nosal (człowiek o wielkim nosie), Horbacz (człowiek garbaty), Religa (człowiek niezgrabny, też stary koń). W grupie tej znajdują się również nazwy osobowe, motywowane wyrazami wskazującymi na relacje rodzinne: np. Bliźniuk (bliźniak), Chrosny (chrzestny), Przystupa (zięć przybrany do domu rodziców żony);

– wyrazy, nazywające części ciała ludzkiego i zwierzęcego, np. Brewka, Czerep, Hołowka (główka), Kiszka, Paluch, Piętka;

– wyrazy oznaczające zwierzęta, ptaki: np. Baran, Kot, Wołk, Krolik (królik), Czajka, Gogol, Hohol (gogoł, gatunek dzikiej kaczki), Pietuch, Kulik, Kruk, Sycz (gatunek sowy), Worobiej (wróbel);

– wyrazy oznaczające rośliny, np. Borowik, Bodak (oset), Chmiel, Dudło (drzewo wewnątrz spróchniałe), Dulka (gatunek gruszy, także figa), Wierzba, Wołoszka (chaber), Zielepucha (niedojrzała jagoda);

– wyrazy oznaczające przedmioty, np. Balas (płot pleciony), Duda (duda, piszczałka), Koczerha (pogrzebacz), Kozub (kosz z łyka), Korobka, Hołobla;

– wyrazy oznaczające części ubioru: Kiepura (staroświecka czapka), Kołpak (rodzaj czapki), Szuhaj (rodzaj kobiecego ubrania);

– wyrazy oznaczające pokarmy: Bonda (podpłomyk), Korowaj, Krupa (kasza), Kulesz, Kulesza (gęsta potrawa z mąki kukurydzianej lub żytniej), Skorupka (skórka chleba).

Obraz czytany z nazwisk to niepowtarzalny obraz człowieka ocenianego, ale też, a może przede wszystkim, oceniającego – podkreśliła prelegentka. – Nominacja mogła mieć charakter bezpośredni (poprzez nawiązanie do podstawowego znaczenia słowa) lub pośredni (poprzez metaforę i metonimię). Podlaskie antroponimy pokazują, że konkretne osoby oceniane były zarówno pod kątem cech, postaw, działań pozytywnych, jak – i to częściej – negatywnych. Większość nazw utworzonych metaforycznie wykazuje konotacje o zabarwieniu pejoratywnym

(ciąg dalszy dostępny w wersji drukowanej lub w E-wydaniu Przeglądu Prawosławnego)

Ałła Matreńczyk, fot. Piotr Łozowik