Home > Artykuł > Najnowszy numer > Cerkiew rośnie

Cerkiew nie stoi na górze, jak ta w niedalekiej Koniecznej, czy Zdyni/Żdyni, tylko w kotlinie. Ale widać ją z każdej strony, najbardziej gdy od północy zjeżdża się z Magury, co swym masywem potrafi nawet klimat w kotlinie łagodzić, a w której rozsiadła się wieś Gładyszów. Ale widać ją i zjeżdżając od południa, ze Zdyni, od strony cmentarza, zwłaszcza jesienią i zimą, gdy nagie już drzewa odsłaniają jej kopuły i dach.

est budowana. Pierwsza taka od drugiej wojny! Calutka drewniana. Pachnie. Nasycam się zapachem modrzewiowych i jodłowych bali, gładziutko wyciosanych i wypolerowanych, dziś tak rzadkim. Zapach drewna to jak przywołanie nowego życia, nadziei, radości, kiedy przyroda oddaje się ciesielskiemu geniuszowi człowieka, by potem razem z nim sławić w świątyni Boga.

Dziś uprawiamy kult linii prostych. Spójrzcie na bloki mieszkalne, hale fabryczne, magazynowe, zakupowe, na biurowce, parkingi, szafy, ekrany. Wszędzie linie proste. Wszędzie zaprzeczenie przyrody, która nie zna linii prostych ani w brzegu morza, ani w kamieniu, ani w sośnie, ani w najdrobniejszej stokrotce i mrówce.

A w Gładyszowie rośnie świątynia, która ów kult narusza. Jej dzwonnica, integralnie powiązana z cerkwią, pnie się lekko, zwężając ku górze. Jak takie mistrzostwo osiągnąć? – myślę. Przecież to muszą być jakieś milimetrowe pochylenia każdej z beli. Wchodzę do środka. Znów zachwyt. Drewniane ściany, o grubych belach dokładnie do siebie przylegających, niczym zszyte dwa kawałki aksamitu, są tak gładkie, że nie wymagają żadnego oszalowania. Na nich można od razu kłaść polichromię. I widzę belki ze sobą misternie powiązane, wystające ze ścian, pięknie obrobione. Nad głową rozpościera się kopuła, cała drewniana. W jakąż inność ta cerkiew, jeszcze w budowie, mnie przenosi! A przecież w świątyni zawsze chodzi o inność – bo jej zadaniem nie jest odbijanie materialnej rzeczywistości, tylko usiłowanie przeniesienia nas do świata przemienionego Bożą miłością i łaską.

W Gładyszowie kopuły, wyrastające jedna obok drugiej, najbardziej przeczą współczesnemu kultowi linii prostych. Wszystkie otoczono trudnymi do wykonania, ale zdobiącymi, gzymsami, także chroniącymi przed zaciekami. Ta świątynia jakby chciała konkurować z niezwykłym pięknem niepowtarzalnych, nie tak stąd odległych, cerkwi mołdawskich, kryjących się pod kapeluszami spadzistych dachów, które „zapomniały” o prostych liniach.

I oto na naszych oczach, niedaleko granicy ze Słowacją, na ziemiach zamieszkiwanych od stuleci przez Rusnaków, rośnie cerkiew, która już swą architekturą wskazuje nam drogę do innego świata.

Jakby się cieszył Jerzy Nowosielski, widząc taką świątynię! W rozmowie ze Zbigniewem Podgórcem mówił, że wystarczyło wyjechać z Krakowa na wschód, by zobaczyć jakże inspirującą dla artysty inność krajobrazu, architektury. Ale ta inność na jego oczach po Akcji Wisła została mocno wytrzebiona. To był jego ból.

Kamień węgielny pod jej budowę poświęcił arcybiskup przemyski i gorlicki Paisjusz w czerwcu 2022 roku i objął ją opieką. Zadziwiające, że w ciągu tych paru lat „dotarła” aż pod kopuły, zwieńczone krzyżami. Można by pomyśleć – duża parafia ją wznosi. Błąd! Wspólnota liczy zaledwie 70 osób i każdego zadziwia swym oddaniem.

(ciąg dalszy dostępny w wersji drukowanej lub w E-wydaniu Przeglądu Prawosławnego)

Ofiary można wpłacać na konto:

20 8797 1039 0030 0399 2337 0002

Bank Spółdzielczy w Grybowie

Oddział w Uściu Gorlickim.

Anna Radziukiewicz

fot. autorka

Odpowiedz