Home > Artykuł > Najnowszy numer > Męczennik z Malborka

Był najważniejszą postacią na synodzie antyunijnym w Brześciu w 1596 roku. Nazywano go Mądrym Nauczycielem albo Przeświatłym. Święty. Takiej osoby, w dodatku decydującej o kanoniczności soboru, nie posiadał sobór unijny. Nie był stąd, z ruskich ziem Rzeczypospolitej, tak jak książę Konstanty Bazyli Ostrogski, główny organizator antyunijnego soboru. Przybył z daleka.

Urodził się gdzieś osiemdziesiąt lat po upadku Cesarstwa Wschodniorzymskiego w Tesalii, tam gdzie dziś leżą greckie Saloniki. Ojciec był bogatym kupcem, a matka siostrą samego Michała Kantakuzena. Ale jak później zobaczymy, jego pochodzenie nie uratowało go przed męczeńską śmiercią. Dlaczego? Bo działał pod prąd ówczesnym siłom. Kościół rzymskokatolicki przeżył już reformację, która oderwała od niego miliony wiernych, wszedł w okres kontrreformacji, wzmocniony postanowieniami soboru trydenckiego (1545-1563). Nastawił się na misję. Ponieważ to na Zachodzie utracił swoje miliony, misję więc skierował na Wschód, czyli na pozyskanie prawosławnych. A nikt tak bardzo z monarchów Rzeczypospolitej nie sprzyjał unii kościelnej jak Zygmunt III Waza, ultrakatolik szwedzkiego pochodzenia. I to on stanie się jedną z głównych postaci tej opowieści. Ale główną postacią jest św. Nicefor Parasches Kantakuzen.

Dlaczego przybył do Rzeczypospolitej ten mąż, który w wieku dwudziestu lat przyjął śluby mnisze, studiował na słynnym Uniwersytecie w Padwie, posiadał staranne wykształcenie medyczne, miał tak piękny głos, że uznano go za najwspanialszego psaltesa Wschodu, był dobrym dyplomatą i najważniejsze – zastępował patriarchę Konstantynopola Jeremiasza II Tranosa, był patriarszym egzarchą. To niezwykle wysoka godność.

Otóż patriarchowie Wschodu, szczególnie Konstantynopola, byli zaniepokojeni tym, co się dzieje w Rzeczypospolitej. Wiedzieli, że jeszcze przed fatalnym dla prawosławia 1596 rokiem Watykan usiłuje narzucić prawosławnym w Rzeczypospolitej nowy kalendarz (Kościół rzymskokatolicki przyjął go w 1582 roku). Patriarchowie konstantynopolitański Jeremiasz i aleksandryjski Sylwester wystosowali odezwę do prawosławnych w Rzeczypospolitej, by trzymali się starego stylu, jedynego prawidłowego do wyznaczania Paschy. Doręczenie odezwy powierzyli Niceforowi, który oczywiście nie jechał sam i powierzyli mu misję zażegnania kalendarzowego problemu.

Minęło dziewięć lat, gdy patriarchowie konstantynopolitański Jeremiasz, aleksandryjski Melecjusz, przedstawiciele patriarchy antiocheńskiego i jerozolimskiego oraz liczni metropolici mianowali na stanowisko egzarchy patriarszego w Rzeczypospolitej protosyngla Wielkiego Kościoła Chrystusowego Nicefora, by ten otoczył troską metropolię kijowską. Stał się więc najważniejszą postacią w cerkiewnej hierarchii metropolii kijowskiej, ważniejszą od metropolity Michała Rohozy, który – jak wiemy – podpisze niebawem akt unii kościelnej.

Nicefor otrzymał zaproszenie od księcia Ostrogskiego. Pod koniec 1595 roku wyruszył do Rzeczypospolitej. W tym samym czasie nasi dwaj biskupi, Cyryl Terlecki i Hipacy Pociej, bawili od kilku miesięcy, przyjmując katolickie wyznanie wiary, w Watykanie, uzgadniając warunki unii, a w zasadzie pokornie przyjmując wszelkie warunki dyktowane im przez papieża.

Nicefor przy przekraczaniu granicy Rzeczypospolitej został zatrzymany i uwięziony na pół roku w zamku chocimskim. Dlaczego? Nikt nie wie. Może z powodu królewskiej uchwały, zakazującej wjazdu na teren Rzeczypospolitej greckim duchownym, tylko co wydanej – 28 lipca 1595 roku. Zygmunt III nie chciał, by ktokolwiek przeszkadzał mu w narzucaniu prawosławnym unii papieskiej.

(ciąg dalszy dostępny w wersji drukowanej lub w E-wydaniu Przeglądu Prawosławnego)

Anna Radziukiewicz

fot. domena publiczna

Tekst został napisany na podstawie pracy biskupa Andrzeja (Borkowskiego) „Proces sądowy protosyngla i egzarchy patriarszego arcydiakona Nicefora Paraschesa Kantakuzena”

Odpowiedz