Home > Artykuł > Najnowszy numer > Zimowe sady

Zima to czas, gdy rośliny odpoczywają. Jakby nabierały sił na wiosenny rozkwit. Liściaste drzewa są nagie i dopiero teraz widać ich różne kształty. Zwłaszcza widoczne są te przedziwne kształty u drzew owocowych. Powyginane stare jabłonie i grusze zimą wyglądają jak bezbronne stworzenia. Często widać w nich jakby skargę na zimno i brak słońca. Czasami jeszcze na nagich gałęziach wiszą ostatnie jabłka.

A przecież kiedyś na choince wieszano właśnie jabłka. Wybierano najczęściej te małe i jak najbardziej rumiane. Odmiana takich małych czerwonych jabłuszek rosła w naszym sadzie w Szastałach. Była ona wyhodowana przez miejscowego ogrodnika, Makarego Pugacewicza, którego nazywano czasami Miczurin, z racji tego, że jak słynny rosyjski hodowca i sadownik opracowywał nowe odmiany jabłoni. A robił to poprzez różnego rodzaju szczepienia, które raz były lepiej udane, raz trochę gorzej. Udało mu się właśnie wyhodować odmianę czerwonych zimowych jabłek, które nadawały się do zawieszania na choince. Spod ręki Makarego wyszła także jabłoń rodząca bardzo dużą ilość jabłek, jak też jabłoń zimowa o niebieskawych owocach. Jeszcze do dziś w niektórych sadach w Szastałach możemy spotkać jabłonie wyhodowane przez Miczurina.

Na wigilijnym stole zawsze był także kompot z suszonych gruszek. Często gruszki te latem zbierano na polnych miedzach. Tam bowiem często rosły dzikie grusze, które rodziły ogromną ilość owoców. W naszym domu były gruszki bardziej szlachetne. Mówiono na nie „miodówki” ze względu na bardzo słodki smak. Po wysuszeniu były pyszne nie tylko w kompocie. Można je było tak po prostu podgryzać, tym samym lecząc różne żołądkowe dolegliwości.

Z zimowymi jabłkami kojarzy mi się także opowieść taty o starej Żydówce, która sprzedawała zgniłe jabłka na rynku w Bielsku. Były to jabłka już czarne, jednak ludzie często z biedy je kupowali. Żydówka siedziała na takim garnku, w którym paliły się węgielki. Było jej dzięki temu ciepło. Ona też te jabłka sprzedawała z biedy. Dziś wyobrażam ją sobie na podobieństwo obrazu „Pomarańczarka”.

Stare sady zimą są bardzo wymowne. Aż trudno uwierzyć, że za klika miesięcy obsypią się pachnącymi kwiatami. Może właśnie po to są zimy, żebyśmy bardziej umieli cieszyć się z wiosny?

Iwona Zinkiewicz

fot. Anna Radziukiewicz

Odpowiedz