Home > Artykuł > Najnowszy numer > Źródłem problemów jest raskoł

Źródłem problemów jest raskoł

Nasiliła się walka z prawosławiem na Ukrainie. O sposobach niszczenia prawosławia, o popieraniu prześladowań kanonicznej Cerkwi przez działające na Ukrainie Kościoły i związki religijne gruzińskiemu wydawnictwu „Punkt widzenia” mówi, z narażeniem wolności i życia, biskup Ukraińskiej Prawosławnej Cerkwi, metropolita zaporoski i melitopolski Łukasz (Kowalenko).

Władyko, Ukraińska Prawosławna Cerkiew (UPC) przeżywa trudne czasy. W całym prawosławnym świecie to właśnie ona jest dzisiaj prześladowana przez machinę państwową. Proszę powiedzieć, czy zapoczątkowała je wojna, czy też istnieją głębsze przyczyny?

– Źródłem wszystkich problemów jest cerkiewny raskoł. Cierpimy z tego powodu od kilkudziesięciu lat. Początkowo nasze świątynie były przejmowane przez siły „patriarchatu kijowskiego”, na czele którego stał pozostający w dobrych kontaktach z najwyższymi przywódcami kraju Filaret Denisenko.

Teraz robią to zwolennicy utworzonej w 2018 roku, przy bezpośrednim udziale byłego prezydenta Petra Poroszenki i patriarchatu konstantynopolitańskiego, tzw. Prawosławnej Cerkwi Ukrainy (PCU).

Wojna jedynie zaostrzyła te procesy. Przecież tak naprawdę od dziesięciu lat trwa zakrojona na szeroką skalę presja na naszą Cerkiew. Powiedziałbym nawet, że głównym czynnikiem, który ostatecznie doprowadził do bezpośrednich prześladowań UPC, była bezprawna ingerencja Fanaru w sprawy ukraińskiej Cerkwi.

Bez legalizacji ukraińskich raskolników przeciwnicy kanonicznej Cerkwi niewiele mogliby zdziałać. A teraz na wszystkich szczeblach promuje się PCU jako jedyną strukturę, która powinna otaczać duchową opieką ukraińskich prawosławnych. Po prostu chcą nas do niej zapędzić, nie pozostawiając nawet możliwości zejścia do podziemia. Na przykład we Lwowie mieszkańcy i radykałowie, przy wsparciu mediów i Urzędu Miejskiego, monitorują miejsca, w których wyznawcy Ukraińskiej Prawosławnej Cerkwi mogliby gromadzić się na modlitwę, ze względu na brak świątyń, w których mogliby odprawiać nabożeństwa. Co więcej, aktywiści uniemożliwiają wypędzonym ze świątyń lokalnym społecznościom UPC wynajmowanie lokali i przystosowanie ich na tymczasowe cerkwie.

A jest to niewielki ułamek naruszeń praw wiernych naszej Cerkwi. Naruszeń, za które odpowiedzialność ponosi nie tyle PCU, ile patriarchat konstantynopolitański

Proszę powiedzieć, jak zjednoczona w tej sytuacji jest UPC? Czy istnieje różnica zdań wśród duchownych? Czy odwrócili się od niej parafianie?

– Tylko dwóch biskupów Ukraińskiej Prawosławnej Cerkwi przyszło w 2018 roku na tzw. „sobór zjednoczeniowy”, w wyniku którego powstała PCU. Dwóch z ponad stu hierarchów! Z ponad dwunastu tysięcy duchownych do nowej struktury przeszło jedynie nieco ponad stu. Myślę, że te liczby mówią same za siebie.

W naszej Cerkwi nie ma powszechnego poparcia dla idei połączenia się z organizacją zalegalizowaną przez Fanar. Wiadomo, że zdarzają się przypadki przechodzenia naszych duchownych do PCU z obawy o przyszłość lub chęć zachowania dotychczasowego statusu. Jednakże stanowią oni zaledwie niewielką część tych, którzy nadal służą w naszej Cerkwi!

Najczęściej tracimy świątynie w wyniku przejęć siłowych lub fałszowania dokumentów ustawowych wspólnot. Jest to jednak najczęściej pyrrusowe zwycięstwo naszych przeciwników. Po przejęciu murów nie mogą przecież przejąć ludzkich dusz. Nasi duchowni i wierni, wyrzuceni ze swoich świątyń, nadal pozostają wierni kanonom. A na nabożeństwach w przejętych siłą świątyniach jest po prostu pusto! I dlatego wiele odebranych świątyń pozostaje zamkniętych lub pełni funkcję sal koncertowych. PCU, według jej własnych szacunków, brakuje wystarczającej liczby duchownych i wiernych, żeby zapełnić cerkwie.

Podobnie jest z mnichami. Uderzającym przykładem jest Kijowsko -Pieczerska Ławra. Spośród kilkuset mnichów tylko jeden zgodził się przejść do Prawosławnej Cerkwi Ukrainy i pilnować jako „biskup” odebranych Ukraińskiej Prawosławnej Cerkwi monasterskich budynków. Tak więc na jego „nabożeństwach” w Ławrze często nie ma nawet dwudziestu osób! Natomiast te świątynie monasterskiego kompleksu, które pozostają przy naszej Cerkwi, są zapełnione wiernymi. To dobrze ilustruje odpowiedź na pytanie, czy odwrócili się od Ukraińskiej Prawosławnej Cerkwi jej parafianie.

Jak szeroki jest zasięg UPC na Ukrainie? Czy wielu jest praktykujących prawosławnych, którzy regularnie uczęszczają na nabożeństwa?

– Nasza Cerkiew jest Cerkwią całej Ukrainy. Nasze diecezje są obecne w całym kraju. Jeśli chodzi o praktykujących prawosławnych, to oczywiście chciałbym, aby 20-30 procent ludności Ukrainy regularnie uczęszczało do świątyń. Im więcej ludzi, tym silniejsza modlitwa, tym większe pokajanije. Jest to bardzo ważne. Zwłaszcza teraz, gdy przeżywamy bardzo trudne chwile.

Ukraińska Prawosławna Cerkiew zachowała więź eucharystyczną z ruską Cerkwią, ale czy w obecnej sytuacji istnieje komunikacja pomiędzy hierarchami obu Cerkwi?

– Komunikacja z naszej strony nie jest możliwa, grozi bowiem ściganiem karnym.

Wielu waszych duchowych braci, hierarchów zostało aresztowanych. Czy śledztwa i sądowe rozprawy są rzetelne?

– Chciałbym wyjaśnić, że niektórzy biskupi objęci są różnymi środkami zapobiegawczymi, od nocnego aresztu domowego po pozbawienie wolności. W ten sposób wywierana jest bezpośrednia presja na nasz episkopat.

Najbardziej rażący przypadek to sytuacja z metropolitą Arseniuszem ze Swiatogorska, namiestnikiem Swiatogorskiej Ławry. Hierarcha przebywa w więzieniu już prawie siedem miesięcy bez wyroku, co jest niezgodne z prawem. Co więcej, na każdą rozprawę sądową przewożono go około szesnastu godzin z więzienia do sądu i z powrotem w nieludzkich warunkach – bez wody i jedzenia, latem w piekielnym upale, w ciasnej zamkniętej kabinie, w kajdankach, przez teren, gdzie toczyły się działania wojenne. Należy zwrócić szczególną uwagę na wymiary kabiny transportowej – 50 x 70 x 150 cm.

Część rozpraw sądowych odbywała się codziennie, co, jak mówił władyka, niemal pozbawiało go snu, co jest absolutną udręką psychiczną i fizyczną. Metropolita przebywał najczęściej we wspólnej celi z osobami podejrzanymi o popełnienie kryminalnych przestępstw. Dopiero niedawno pozwolono mu uczestniczyć w rozprawach sądowych za pośrednictwem łącza wideo.

(ciąg dalszy dostępny w wersji drukowanej lub w E-wydaniu Przeglądu Prawosławnego)

tłum. Ałła Matreńczyk, fot. pres-służba UPC

Odpowiedz