Home > Luty 2025 > Jak św. Mikołaj Cudotwórca przyprowadził do prawosławia

Jak św. Mikołaj Cudotwórca przyprowadził do prawosławia

W styczniu 2019 roku wraz z mężem, jeszcze jako turyści, uczestniczyliśmy w prawosławnej pielgrzymce do Ziemi Świętej, zorganizowanej przez diakona Sławomira Ostapczuka. Po powrocie poczuliśmy, że prawosławie jest nam bliskie i nieśmiało, najpierw sporadycznie, zaczęliśmy uczestniczyć w nabożeństwach sprawowanych w cerkwi na Woli w Warszawie. Na przełomie listopada i grudnia 2020 roku, na zaproszenie naszych przyjaciół, Iwony i Jarka, rozpoczęliśmy planowanie naszego pierwszego wyjazdu na Podlasie. W programie wyjazdu mieliśmy odwiedzić cerkiew w Terespolu, następnie monaster św. Serafina z Sarowa we wsi Kostomłoty, później monaster w Jabłecznej, a na zakończenie w dniu święta św. Mikołaja zaplanowaliśmy uczestnictwo w Liturgii w Żeńskim Domu Zakonnym w Holeszowie. Na kilkanaście dni przed wyjazdem pojawiły się wątpliwości, czy w taką pogodę (silne opady śniegu) jechać na Podlasie. W tym samym czasie, przeglądając wpisy na Instagramie, zaczęłam właściwie codziennie zauważać publikowane tam zdjęcia ikon świętego Mikołaja. Było to dla mnie na tyle zaskakujące, że potraktowałam to jako swego rodzaju znak, by wybrać się na Podlasie, niezależnie od warunków atmosferycznych.

W Holeszowie świąteczną Liturgię sprawował arcybiskup lubelski i chełmski Abel. Wzięło w niej udział wielu pielgrzymów z Warszawy, Włodawy i Kodnia. Byliśmy pod wielkim wrażeniem, zarówno samej ceremonii, jak i śpiewu liturgicznego chóru Katapetasma. Po uroczystościach zostaliśmy zaproszeni na wspólny posiłek, a następnie mniszka Afanasija, przełożona wspólnoty w Holeszowie, oprowadziła nas po cerkwi św. Archanioła Michała, położonej w pobliżu. Podczas pobytu w Holeszowie doświadczyłam niezwykle ciepłej opieki matuszki Afanasiji. Uśmiechała się do mnie wielokrotnie podczas naszego pobytu w cerkwi oraz w czasie wspólnego posiłku. Powiedziała mi później, że wyglądem bardzo przypominam jej rodzoną siostrę, z którą nie widziała się od wielu lat, a za którą bardzo tęskni.

Przed wyjazdem z Holeszowa matuszka przyniosła ikonę świętego Mikołaja Cudotwórcy. Ucałowała ją, wykonała na mnie znak krzyża i wręczając obiecała modlitwę w mojej intencji. Po powrocie do domu umieściłam ikonę na półeczce w sypialni i… właściwie o niej zapomniałam. Kilka dni później, w przeddzień katolickiej wigilii, w późnych godzinach wieczornych przez kilka godzin czułam niezwykle silny ból głowy. Wzięłam tabletkę przeciwbólową i położyłam się do łóżka. Kilka chwil później poczułam dojmujące zimno na czubku głowy i coś na kształt lodowatego welonu, który osuwał mi się na twarz. Jednocześnie ból głowy ustępował. Gdy mąż zapytał, co się ze mną dzieje, bo dziwnie wyglądam – nie byłam już w stanie mu odpowiedzieć, zaczęłam bełkotać. Próbowałam podnieść się do pozycji siedzącej, ale cała lewa strona ciała była bezwładna. Od razu zdaliśmy sobie sprawę z tego, że to udar. Byłam przerażona. W ułamku sekundy moje oczy dostrzegły na półeczce znajomą ikonę i po raz pierwszy w życiu zaczęłam się żarliwie modlić. Patrząc na ikonę z Holeszowa zaczęłam błagać świętego Mikołaja o ratunek. To, co się po chwili wydarzyło, zmieniło nasze życie. Mam nadzieję, że już na zawsze i na stałe! Poczułam, że wraz z kolejnymi słowami mojej modlitwy ktoś delikatnie zaczął podnosić do góry ten lodowaty welon, który, gdy zaczęłam się modlić, sięgał już do szyi. Chłód wraz z tym welonem zaczął stopniowo się wycofywać z mojej twarzy, aż zatrzymał się tam, gdzie się zaczął – na czubku głowy. Poczułam, że stopniowo wraca mi czucie w ręce i nodze. Moja mowa również stawała się coraz bardziej zrozumiała. Po udarze spędziłam w instytucie neurologii blisko dwa tygodnie. Już w styczniu 2021 mogłam się swobodnie poruszać. Ręka była jeszcze dość słaba, ale nie przeszkadzało mi to w codziennych zajęciach. Dzięki możliwości pracy zdalnej, od razu po opuszczeniu szpitala mogłam również powrócić do pracy. Do dzisiaj, mimo wykonanych wielu bardzo uciążliwych i bolesnych badań, lekarzom nie udało się ustalić, co spowodowało, że zmiany wywołane przez niedokrwienny udar mózgu tak szybko się cofnęły, dzięki czemu mogłam powrócić do pełnej sprawności. Ikona świętego Mikołaja Cudotwórcy i modlitwa za mnie mniszki Afanasiji przyniosły ten dar powrotu do zdrowia. Nie mamy co do tego żadnych wątpliwości. Nasz pobyt w Holeszowie nie był przypadkowy.

Niezwłocznie po opuszczeniu szpitala wraz z mężem rozpoczęliśmy, pod opieką naszego proboszcza, ojca Adama Misijuka, przygotowania do przyjęcia prawosławia, co nastąpiło w Niedzielę Palmową 2021 roku, a w lipcu 2022 uświęciliśmy nasz związek sakramentem małżeństwa. Ikona świętego Mikołaja jest dla nas szczególnie ważna. To do niej, przychodząc do cerkwi, zawsze kierujemy pierwsze kroki. Od stycznia 2022 roku staramy się odwiedzić jak najwięcej cerkwi św. Mikołaja, by podziękować za pomoc. Dotąd dotarliśmy do blisko trzydziestu, w Polsce i za granicą.

Ewa, 52 lata, Warszawa, parafia na Woli

Odpowiedz