„Sionnia świata u nas!” Pod takim hasłem 22 lutego w Gminnym Centrum Kultury w Gródku bardzo
uroczyście obchodzono jubileusze dwóch zespołów śpiewaczych, działających przy tym Centrum,
znanych daleko poza granicami gminy Gródek. „Razśpiewany Haradok” świętował 70 lat swego
istnienia, a „Asienny List” jubileusz 30-lecia. Razem, można rzec, sto lat.
Pierwszy należy do dwóch najstarszych, działających na Białostocczyźnie białoruskich zespołów
śpiewaczych, obok bielskich „Wasiloczkau, które jesienią ubiegłego roku świętowały swoje
siedemdziesięciolecie. W zasadzie oba powstały w tym samym 1954 roku, a że gródecka uroczystość
nieco przesunięto…
Na początku była Nina Muszyńska. To ona założyła w 1954 roku zespół, który zrodził się z
pośpiewywania przez kilka dziewcząt rosyjskich, przeważnie wojennych piosenek, nadawanych w
toczce. Nina Muszyńska zespół utworzyła i długo nim kierowała, dbała o jego repertuar. Miała szersze
ambicje – chciała utworzyć regionalny zespół, prezentujący miejscowe białoruskie pieśni, obrzędy i
zwyczaje. Po niej przyszła druga Nina – Cywoniuk. Przejęła rolę kierowniczki ale i autorki wielu
tekstów piosenek. Dziś zespołem kieruje Anna Kazberuk.
Ta śpiewacza grupa ma szczęście do dobrych profesjonalnych instruktorów muzycznych. Najpierw był
nim przez 34 lata Stefan Kopa, chyba najlepszy znawca muzycznego folkloru Białostocczyzny, który za
swój trud otrzymał tytuł Honorowego Obywatela Gminy Gródek. Po nim muzycznym opiekunem
zespołu stał się Wiktor Małanczyk z Grodna. Obaj akordeoniści. Obaj towarzyszący ze swoją grą
zespołowi podczas koncertów.
Przez zespół do tej pory przewinęło się ponad 150 osób. Jakąż musiał być szkołą wokalną! Ile pieśni
uratował przed zapomnieniem, ile wprowadził do swego repertuaru własnych, bądź zasłyszanych! Ile
dziesiątków tysięcy serc radował!
Był oklaskiwany i nagradzany podczas imprez gminnych, regionalnych, ogólnopolskich ale i za granicą
– wyjeżdżał głównie na Białoruś. Plasował się każdego roku w czołówce laureatów ogólnopolskiego
festiwalu piosenki białoruskiej. Zdobył wiele nagród. Otrzymał odznakę „Zasłużony Białostocczyźnie i
„Zasłużony Działacz Kultury”. Nagrał płytę wraz z popularnym białoruskim zespołem estradowym
Ilo&Fiends „Szczodry wieczar dobrym ludziam”.
Na scenie prezentuje też scenki rodzajowe. Na nie widzowie czekają! Tak było i tego wieczoru.
Zostały zaprezentowane dwie scenki, tryskające humorem – jedna o ożenku, druga o dwóch
emerytkach.
Młodszy zespół, jak nazwa podpowiada, tworzą emeryci. Ten można usłyszeć niemal podczas każdej
gminnej imprezy ale także i wielu innych miejscowościach. Jego dorobek docenił zarząd główny
Polskiego Związku Emerytów, Rencistów i Inwalidów, nadając mu już w 2008 roku Złotą Odznakę
Honorową. Zespołem opiekuje się muzycznie również Wiktar Małanczyk. Przed nim wiele lat
instruktorem muzycznym był Genadij Szemiet, który do Polski przybył z Witebska, gdzie był
dyrektorem muzycznym teatru.
O tym, że w Gródku nie tylko lubią śpiewać ale i słuchać muzyki, dowodziła widownia, wypełniona do
ostatniego miejsca. Tak zresztą jest przy każdej muzycznej folklorystycznej imprezie, czy to
organizowanej w gródeckim Boryku, czy jak w ostatnich latach, na scenie nad zalewem.
Pieśni słuchali, za nie dziękowali i nieśli swoje podarunki, wójt gminy Gródek Wiesław Kulesza z
zespołem urzędników i radnymi rady gminy, przedstawiciel wojewody białostockiego Jacka
Brzozowskiego, zastępca starosty powiatu białostockiego Roman Czepe wraz z radną powiatu
białostockiego, dyrektorką szkoły w Gródku Anną . Ale dziękowali też mężowie śpiewaczek, dzieci i
wnuki, niosąc kwiaty i prezenty, bo cóż to za skarb mieć w domu śpiewającą babcię, czy żonę! Scena
zapełniła się dobrymi słowami, od bukietów kwiatów nabrała kolorów.
Było radośnie. Tym bardziej, że jubileusz uświetnili swoim śpiewem i grą zaprzyjaźnione zespoły
Lailand i Siostry Ostapczuk oraz zespół ze Słuczanki.
Wydarzenie poprowadziła, obyta ze sceną i słowem, kierowniczka Gminnego Centrum Kultury w
Gródku, jednocześnie radna powiatu białostockiego Magdalena Łotysz.
– Jak się ma teraz śpiewacza kultura w Gródku i okolicach? – zapytałam Magdalenę Łotysz.
– Kilka lat temu mogło się wydawać, że jest coraz gorzej. Ale ten kryzys jakby minął. Powstaje u nas
kolejny zespół, tworzony przez ludzi, którzy stali się „stypendystami ZUS-u”. Mają więcej czasu i
kultura ich pociąga. Najtrudniej zachęcić do śpiewania ludzi pracujących, wychowujących dzieci.
Trudno jest także znaleźć kierownika zespołu, bo to odpowiedzialna funkcja, za którą nie stoi żadne
wynagrodzenie, tak jak i u śpiewaków. Poza tym, my jako centrum kultury, musimy się opiekować
zespołami – zapewnić im stroje, instruktora muzycznego, salę do repetycji, opłacić transport, kiedy
zespół wyjeżdża na koncert czy festiwal. Zespół musi mieć opiekuna.
Ale kultura, w tej gminie głównie białoruska, to ważny składnik życia społecznego. I o tym w Gródku
wiedzą i ja pielęgnują.
Magdalena Łotysz zaprosiła już na sztandarową gródecką imprezę, na którą zjeżdża się z różnych
stron tysiące osób. A jest nią „Siabrouskaja biasieda”. Odbędzie się 26 lipca.
Anna Radziukiewicz
Fot. autorka