Home > Marzec 2025 > Przylaszczki na powitanie wiosny

Przylaszczki na powitanie wiosny

Wiosna zazwyczaj zaczyna się tak na dobre w marcu. Co prawda ostatnie anomalie pogodowe pokazują, że jej symptomy możemy już zaobserwować nawet w styczniu

Jednak to marzec jest niewątpliwie tym miesiącem, gdy wiosnę już widać na dobre. Wraz z wydłużającym się dniem i przylotem ptaków, pojawiają się też pierwsze kwiaty. Do nich należy na pewno przylaszczka pospolita (Hepatica nobilis), roślina z rodziny jaskrowatych (Ranunculaceae). W Polsce jest gatunkiem bardzo powszechnym w żyznych lasach liściastych. Wraz z innymi wiosennymi roślinami musi zdążyć zakwitnąć przed rozwojem liści na drzewach. Kiedy tych liści jeszcze nie ma, na dół lasu dochodzi słońce. A jak słońce to też i światło, które jest niezbędne do życia każdej rośliny. Wczesna wiosna jest to więc wyścig, w którym trzeba zdążyć zakwitnąć i wydać nasiona, zanim nastanie zaciemnienie, spowodowane liśćmi na drzewach.

Właśnie w tym wyścigu o światło biorą udział przylaszczki. Wczesną wiosną pojawiają się fioletowe kwiatuszki, które przekwitają dość szybko. Taka jest uroda wiosennych kwiatów. Szybko „wybuchają” mnóstwem kwiatów i szybko przemijają. Jak młodość człowieka, która szybko przemija.

Po przekwitnieniu są już dobrze widoczne liście przylaszczek, które swym kształtem przypominają wątrobę. Stąd też łacińska nazwa hepatica, czyli wątroba. Dawniej nawet uważano, że liśćmi przylaszczki można leczyć chorą wątrobę, wychodząc z założenia, że leczyć podobne należy podobnym. Obecnie nie stosuje się liści przylaszczki do celów leczniczych, ponieważ odkryto w nich właściwości toksyczne.

Kwiaty przylaszczki kojarzą mi się zawsze z takim małym fragmentem lasu w drodze z Szastał do Stryk. W większości są tam bory sosnowe, gdzie nie ma takich kwiatów jak przylaszczki. Jednak jest taki dość mały fragment żyznego lasu, który na wiosnę nabiera kolorów. Przylaszczki za to kwitną masowo w Puszczy Knyszyńskiej. Zawsze lubię na nie patrzeć nawet z okien autobusu czy samochodu. Są niezaprzeczalnym zwiastunem wiosny. Do dziś pamiętam bukiecik przylaszczek, który przynieśli mi stażyści w Czarnej Białostockiej. Pracowałam w biurze, oni w terenie i chcieli przynieść mi mały powiew wiosny.

Dziś także czekam na dywany przylaszczek w okolicach Supraśla. Nie chcę ich przegapić, bowiem w natłoku pracy i różnych przyziemnych spraw bardzo łatwo jest przegapić to krótkotrwałe piękno.

Iwona Zinkiewicz, fot. autorka

Odpowiedz