Home > Kwiecień 2025 > Dla kogo Puszcza?

Gospodarowanie Puszczą Białowieską jako ekosystemem przyrodniczo cennym” – to tytuł monografii Stanisława Łuniewskiego. Ci, którzy zabierają głos w dyskusji, często ostrej, na temat najogólniej ujmując – człowiek a puszcza – powinni przeczytać tę pracę. Bo jej autorowi zależy na tym, żeby puszczę chronić, ale i żeby ludzie czuli się tu dobrze, jako jej gospodarze.

Drhab. inż. Stanisław Łuniewski jest badaczem i praktykiem, profesorem ENU w Astanie w Kazachstanie oraz Wschodnioeuropejskiej Akademii Nauk Stosowanych w Białymstoku, konsulem honorowym Bośni i Hercegowiny w Białymstoku, współwłaścicielem „Astwy”. Autor monografii i artykułów. W nich zajmuje się głównie problemem bezpiecznego składowania odpadów, w tym azbestu, ochroną obszarów przyrodniczo cennych. Jest twórcą patentów wynalazczych.

Problematykę puszczy przedstawił w monografii wszechstronnie. Charakteryzuje jej gleby, klimat, wody, florę i faunę. Przedstawia jako ekosystem chroniony przez prawo międzynarodowe i krajowe. Pisze o społecznym i gospodarczym wykorzystaniu puszczy (turystyka, leśnictwo, edukacja, badania naukowe, łowiectwo). Jak zarządzano puszczą w minionych wiekach, poczynając od I Rzeczypospolitej, to rozdział który nas uczy, nie tylko zaspakaja ciekawość. Kolejny blok tematyczny – jak wygląda zarządzanie puszczą teraz? Czy jest spójne?

W 1979 roku Białowieski Park Narodowy wpisano na listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Było to wielkie wyróżnienie tego ekosystemu – jako jeden z pierwszych w świecie znalazł się na tej zaszczytnej liście. Trzynaście lat później wpisano na nią i puszczę po stronie białoruskiej. W 2014 roku, na wniosek władz polskich, UNESCO objęło ochroną całą polską część puszczy. Utworzono Transgraniczny Obiekt Światowego Dziedzictwa Białowieża Forest. Ta decyzja – komentuje autor – najbardziej wpłynęła na losy Puszczy Białowieskiej i jej mieszkańców. I tu komentarz: „Mit Puszczy Białowieskiej, nietkniętej ludzką ręką, trwa obecnie w środowisku społeczno-medialnym. Powstaje wiele pytań i wątpliwości, jaką drogę rozwoju, również społeczno-gospodarczą, mogą przyjąć samorządy lokalne, aby zatrzymać miejscową społeczność na terenie kilku gmin puszczańskich. Puszcza Białowieska to bowiem nie tylko niebywały obiekt chroniony, ale również miejsce życia społeczności lokalnych”.

Od dawna trwa spór o to, jak zarządzać puszczą. Zderzają się w nim głównie leśnicy z ekologami. Ale spór przybiera charakter polityczny. Włączają się do niego dziennikarze, artyści, nawet celebryci, którzy czynią wiele szumu medialnego, ale za swoje opinie nie ponoszą żadnej odpowiedzialności, ani prawnej, ani ekonomicznej. Tymczasem są jakże często ignorantami w kwestii gospodarowania puszczą. Spór nabrał międzynarodowego charakteru.

Książka, którą polecam, szuka kompromisowych rozwiązań między ochroną ekosystemu a potrzebami ludzi w tym regionie. Praca jest dowodem na to, że spór o puszczę należy przenieść z płaszczyzny ideologicznej na merytoryczną.

W puszczy funkcjonują teraz 23 rezerwaty przyrody, jest 522 pomników przyrody, są stanowiska ochrony (6) i użytki ekologiczne (67). To wszystko nie pozwala na swobodną działalność gospodarczą, ale „nie stanowi przesłanki, aby przekształcić ją w obszar objęty reżimem ochrony ścisłej” – czytamy.

Kto w sporze uczestniczy? Samorządy gmin puszczańskich, ludzie w tych gminach mieszkający, leśnicy, myśliwi, ludzie żyjący z turystyki – hotelarze, restauratorzy, przewodnicy i oczywiście ekolodzy. Racje i interesy wszystkich stron trudno pogodzić. Ale spór nie może trwać w nieskończoność. I nie może być przyjęta żadna ze skrajnych opcji, ani totalna ochrona puszczy, ani jej rabunkowa gospodarka, jaką znamy z przeszłości – to zdanie autora.

Jeśliby ulec ekologom, domagającym się ścisłej ochrony całej puszczy, popadnie się w konflikt z leśnikami, którzy nadal chcą w niej gospodarować i z puszczańskimi ludźmi, którzy będą bać się o swoją przyszłość, bo ucina się im jedno z głównych źródeł utrzymania.

W puszczańskich gminach rozwija się turystyka, ale według autora nie jest ona argumentem za likwidacją gospodarki leśnej. Dodajmy, po 1989 roku Polska przeżyła głęboką reorientację, jeśli chodzi o priorytety gospodarcze. Po co przemysł, wystarczy praca w usługach – modne stało się wtedy hasło, w dużej mierze nam narzucane, tak samo jak hasło „małe jest piękne”. Gdzie indziej tworzono coraz potężniejsze korporacje, u nas chwalono małe rodzinne interesy. Wtedy masowo likwidowano bądź upadały zakłady przemysłowe (białostockie Fasty, Uchwyty, Biruna, czy hajnowski Hajmakles, fabryka mebli, zakłady chemiczne suchej destylacji drewna). Hajnówka, która była ważnym ośrodkiem gospodarki leśnej i przemysłu drzewnego w okresie PRL, stała się w III Rzeczypospolitej niemal wyłącznie „bramą do Puszczy Białowieskiej”, co miało symbolicznie określać jej status usługowo-turystyczny. Na liście 122 polskich miast stała się drugim miastem (po Prudniku), które najbardziej straciło swoją dotychczasową funkcję gospodarczą! Takie zmiany – w sumie szokowe, a ekolodzy domagają się jeszcze większego szoku – nie służą demografii Hajnówki ani okolicznych gmin.

Przyjrzyjmy się tylko Hajnówce. Dane zatrważają. W ciągu dwóch dekad, od 2002 roku straciła 15,3 procent mieszkańców. Ma teraz ich 19 tysięcy. Trend kurczenia się będzie się utrzymywał, bo miasto się starzeje. Średni wiek mieszkańca Hajnówki to 45 lat, a zdecydowanie największa grupa to 60-65 lat. Jest to bardzo niekorzystny wskaźnik w porównaniu ze wskaźnikiem województwa i kraju. Zawiera się tu mało małżeństw (3,6 na tysiąc mieszkańców), rodzi się mało dzieci, znacznie mniej niż gdzie indziej (przyrost naturalny jest ujemny – 143), jest nadreprezentacja osób samotnych. Jedynie zgonów jest znacznie więcej niż gdzie indziej.

Dodam swój komentarz: mieszkańcy Hajnówki i okolic stają się pionkami na szachownicy gier politycznych, także globalnych. Globalne tendencje nastawiły się na ochronę dzikiej przyrody, człowieka traktując często jako niebezpieczne „zwierzę” na ziemi, najbardziej krwawe, pożądliwe i podłe. Taka dziś opowieść. Jego rozwój trzeba więc ograniczyć. Mogą temu służyć wojny i epidemie, ale także wydziedziczenie człowieka z jego dotychczasowej wielowiekowej aktywności. Aleuta na Alasce wiekami łowił ryby i polował na zwierzę. Teraz dostarczono mu to wszystko do sklepu. Aleuta popada w depresję i rozpija się. Czuje się niepotrzebny. Mieszkaniec puszczy przez wieki ścinał drzewa, rąbał je, wytwarzał z nich meble, terpentynę, węgiel drzewny. Ale jednocześnie dbał o to, by puszcza żywiła go i jego prawnuki, by trwała. To okupanci wycinali ją w pień, on nie. A teraz stąd wygania się go, bo kto zaprzeczy, że dla współczesnej ideologii „zielonych” żubr i kornik nie jest ważniejszy od człowieka? Człowiek zaczyna się tu czuć niepotrzebny. Nie może zaspokoić swego rozwoju i ambicji. Nie każdy bowiem marzy tylko o podawaniu kotleta turyście i po raz tysięczny opowiadaniu historii żubra.

(ciąg dalszy dostępny w wersji drukowanej lub w E-wydaniu Przeglądu Prawosławnego)

Anna Radziukiewicz

fot. autorka, Marek Matecki

Tomasz Ginszt

Stanisław Łuniewski, Gospodarowanie Puszczą Białowieską jako ekosystemem przyrodniczo cennym, Białystok 2023, ss. 282.

You may also like
Głos na puszczy
W Białowieży poświęcono pomnik z okazji 75-lecia Wielkiego Zwycięstwa
Cerkiew na cmentarzu

Odpowiedz