Ulicami Hajnówki przeszedł Marsz Kobiet Wyklętych z Burym na banerze. Uczestników było mniej niż policji.
W samo południe spod kościoła Podwyższenia Krzyża Świętego wyruszył Marsz Kobiet Wyklętych. Uczestników było bardzo niewielu, a zainteresowanie mieszkańców znikome. Na trasie marszu nie pojawiły się też kontrmanifestacje, nie było zbyt wiele mediów ani niezadowolonych przeciwników tego wydarzenia.
Marsz Kobiet Wyklętych to miało być nowe wydarzenie, mające na celu upamiętnienie kobiet wyklętych. Marsz nowy, choć banery na nim pojawiły się – podobne jak w latach ubiegłych – i oprócz fotografii kobiet walczących w podziemiu niepodległościowym pojawiły się banery z męskimi reprezentantami partyzantki niepodległościowej, między innymi z Henrykiem Wieliczką „Lufą”, Józefem Kurasiem „Ogniem”, dowódcami szwadronów 5 Wileńskiej Armii Krajowej, a także z najbardziej kontrowersyjnym na naszych terenach Romualdem Rajsem „Burym”.
Maszerujący przeszli ulicą 3 Maja, Batorego i Dziewiatowskiego pod Hajnowski Dom Kultury, gdzie zakończyło się zgromadzenie.
Mieszkańcy Hajnówki byli zaskoczeni odbywającym się marszem, ale nie pojawiły się osoby, które chciałyby go zakłócić.
– Każdy ma prawo świętować swoje święta, a że oni akurat w ten sposób, to nic na to nie poradzimy. Dziwi mnie tylko to, że zamiast robić takie marsze u siebie, przyjeżdżają do nas – powiedział pan Zdzisław, obserwujący marsz z chodnika.
Uczestników marszu było niewielu, miejscowych zaś można było policzyć na palcach obu rąk. Spore siły zgromadziła natomiast zabezpieczająca wydarzenie policja – funkcjonariuszy było 140.
– Było spokojnie i bez awantur – podsumował marsz insp. Paweł Zabrocki, komendant KPP Hajnówka. – Nie zaobserwowaliśmy żadnych niedozwolonych zachowań ani zakazanych symboli, nie było także kontrmanifestacji.
Organizatorzy, kończąc wydarzenie, zaznaczyli, że był to 1 Marsz Kobiet Wyklętych i w kolejnych latach planują organizować następne.
mar, za bielsk.eu