W tym roku Zmartwychwstanie Chrystusowe świętujemy 20 kwietnia razem ze wszystkimi chrześcijanami. Wraz z 1700 rocznicą I Soboru Powszechnego, na którym ustanowiono datę świętowania Wielkanocy, powrócił wcześniejszy pomysł ustanowienia stałej, jednej dla wszystkich daty tego „święta świąt i uroczystości nad uroczystościami”. Gdyby jednak do tego nie doszło, to sama istota fundamentalno-założycielskiego dla naszej wiary wydarzenia Zmartwychwstania Chrystusowego nie dozna uszczerbku. Najważniejsze jest to, że Chrystus prawdziwie Zmartwychwstał a to, co nazywamy „misterium paschalnym”, jak na tajemnicę zostało przekonująco dowiedzione i udokumentowane. Samego momentu Zmartwychwstania Chrystusa nikt z ludzi nie widział. Nikt nie wie, jak został odsunięty ogromny kamień? Dlaczego posnęli zdyscyplinowani strażnicy? W jaki sposób pełna niewiara w Zmartwychwstanie Chrystusa ze strony uczniów nagle przerodziła się w niewzruszoną pewność tego? Pytań jest więcej niż odpowiedzi.
Dbałość o prawdę historyczną
Uznając Zmartwychwstanie Chrystusowe za fundament i rękojmię wiary, mimo to Cerkiew obstaje przy tym jako fakcie historycznym. Aby nie zniżyć chrześcijaństwa do rangi jeszcze jednego mitu religijnego, nowotestamentowi autorzy dokładnie i starannie zebrali i utrwalili wszystko, co naprawdę zdarzyło się z Jezusem z Nazaretu począwszy od chrztu Janowego aż do dnia, w którym został wzięty od nas do nieba (Dz 1,22). Pół imperium wiedziało, że Chrystus istniał, żył, nauczał, czynił cuda i zmarł, bo każdy kto żyje, kiedyś umrze. Istnieje około dziesięciu mocnych, pozabiblijnych świadectw (np. Tacyt, Józef Flawiusz) o tym, że Chrystus to nie postać fikcyjna, ale chrześcijanom zawsze zależało na pewności, że nie tylko żył, nauczał, czynił cuda, umarł ale nade wszystko – że Zmartwychwstał. Przy całym szoku i smutku w Wielki Piątek, wątpliwościach, niepewności i rozterkach po niedzielnym poranku, Ewangeliści opisali okoliczności śmierci i Zmartwychwstania Chrystusa w sposób niezwykle wiarygodny i rzeczowy. Niczego nie ubarwiali, nie zatajali, nawet gdy to brzmiało nieprzekonująco, jak to, że pierwszymi świadkami Zmartwychwstania były kobiety.
W ówczesnej kulturze żydowskiej świadectwo kobiet nie było miarodajne, nie miało znaczenia nawet w sądzie. Gdyby historia o Zmartwychwstaniu była zmyślona, to o kobietach, które jako pierwsze ujrzały pusty grób, by nie wspomniano. W lepszym świetle także by przedstawiono apostołów, zamiast pisać o ich niewierze i beznadziei. Jeżeli jednak tak ryzykownie z punktu widzenia wiarygodności zostały opisane okoliczności Zmartwychwstania, to widocznie tak było faktycznie. Było wiele „barwniejszych” apokryfów, ale zbiorowa mądrość Cerkwi wybrała cztery Ewangelie, nie ulegając pokusie ich ujednolicenia i ugładzenia. Paradoksalnie, gdyby historia Jezusa i jego uczniów nie była wyłożona tak kontrowersyjnie, dopiero wówczas można byłoby zwątpić w jej prawdziwość.
Obalenie argumentów przeciwników
A jednak Ewangelie obalają trzy podstawowe argumenty przeciwników chrześcijaństwa. Według jednego z nich, Chrystus nie umarł, tylko stracił przytomność, a potem ocknął się w chłodnym grobowcu. Jednak zdaniem współczesnych specjalistów, po torturach, ciężkich ranach, z przebitym włócznią bokiem, nikt nie przeszedłby nie tylko kilku kilometrów do Emaus, ale co najmniej przez miesiąc nie stanąłby na nogi (Aleksander Sziłtow, „Myśli o Bogoczłowieku”).
Według innej teorii Chrystus rzeczywiście umarł, ale nie zmartwychwstał, tylko ktoś go wykradł i rozpuszczono plotki o Zmartwychwstaniu. Taka wersja odpowiadała arcykapłanom i faryzeuszom (Mt 28,13-15), ale gdyby to oni wykradli ciało, to przy pierwszej wzmiance o Zmartwychwstaniu, natychmiast pokazaliby ciało i przecięliby wszelkie plotki. Nie mogli wykraść ciała zdyscyplinowani żołnierze, postawieni do jego pilnowania, bo to równałoby się ich samobójstwu.
Ciało mogli wykraść tylko uczniowie, ale ci nie liczyli na Zmartwychwstanie Mistrza, nie wyobrażali tego, nie rozumieli nawet znaczenia tego słowa ani nie znali proroctwa o Zmartwychwstaniu (por. Mk 9,10,31,32; Łk 18,34; J 20,9).
Skoro w kłamliwy wymysł o Zmartwychwstaniu nie uwierzyłby nikt, włącznie z Bogarodzicą i przyrodnimi braćmi, to ten fałszywy spektakl nie miał sensu. Nawet za głoszenie rzeczywistego Zmartwychwstania apostołów spotkała wzgarda, prześladowanie, cierpienia i męczeńska śmierć.
Istnieje jeszcze teoria o halucynacji, zgodnie z którą uczniom Chrystusa „zdawało się”, że widzą Zmartwychwstałego Pana. Jeszcze inni twierdzili, że podekscytowani, przerażeni i zszokowani apostołowie ujrzeli jedynie zjawę Chrystusa. Potem rzekomo zaczęli studiować Pisma i znaleźli tam proroctwa o Zmartwychwstaniu Mesjasza. Tymczasem w rzeczywistości uczniowie Jezusa nie byli ani histerykami, ani ludźmi skłonnymi do egzaltacji. Byli to prości, rzeczowi, zdroworozsądkowi ludzie, głównie rybacy, przytłoczeni ogromem tragedii, zrozpaczeni.
Mocne dowody Zmartwychwstania
Po pierwsze, w Ewangelii Marka trzy kobiety odkryły pusty grób (Mk 16,1) i tego samego odkrycia dokonała Maria Magdalena (J 20,1-2) i Piotr (Łk 24,12). Pusty grób wskazuje, że z Jezusem stało się coś tajemniczego, ponieważ Jego ciało zniknęło bez śladu, poza opaskami i całunem. Skoro nikt nie był zainteresowany wykradzeniem ciała, to pusty grób wprawdzie nie przesądza, ale wskazuje na to, że Bóg wskrzesił Go z martwych, przywracając do życia nie tylko duchowego, lecz także cielesnego.
Bodaj najbardziej przekonującym dowodem Zmartwychwstania było ukazanie się Chrystusa wielu ludziom. W swym słynnym 15 rozdziale Listu do Koryntian św. Paweł pisał, że zmartwychwstały Chrystus ukazał się Kefasowi, a potem Dwunastu, później zjawił się więcej niż pięciuset braciom równocześnie. Potem ukazał się Jakubowi, później wszystkim apostołom. W końcu, już po wszystkich, ukazał się także i mnie. To był najważniejszy i najbardziej przekonujący znak Zmartwychwstania. To prawda, że nikt nie widział Jezusa zmartwychwstającego, jednakże Jego uczniowie widzieli Go zmartwychwstałego. Apostoł i Ewangeliści zapewniali, że Chrystus wiele razy „ukazywał się”, „pozwalał się zobaczyć” swoim uczniom, rozmawiał z nimi, jadł, aby przekonać ich o realności swojego Zmartwychwstania (Łk 24,36-43). Odkrywał się przed nimi nieoczekiwanie w różnych okolicznościach i miejscach, ale też nagle znikał, jak to było w Emaus (Łk 24,30-31).
Trzecim „znakiem” i dowodem Zmartwychwstania była radykalna przemiana apostołów. Za życia Jezusa okazują się małostkowi, wyrachowani, bojaźliwi. Z krzyża zdjęli Chrystusa i pochowali Józef z Arymatei i Nikodem, dwaj skryci z obawy przed Żydami (J 19,38) uczniowie Jezusa, a nie Dwunastu, którzy po śmierci Jezusa przebywają zamknięci w domu, też obawiając się represji (J 20,19).
Jednakże zaraz po Zmartwychwstaniu, z wylęknionych niedowiarków uczniowie zmieniają się w ludzi przekonanych o prawdziwości Zmartwychwstania. Potem po Wniebowstąpieniu i Zstąpieniu na nich Ducha Świętego, z niezwykłą odwagą, otwarcie mówią o ukrzyżowanym Mesjaszu, który jest „Panem”, siedzącym po prawicy Boga, Sędzią żywych i umarłych, co dla Żydów jest straszliwym bluźnierstwem. Współrodaków oskarżają o ukrzyżowanie Jezusa, którego jednak Bóg wskrzesił z martwych, dał wszelką władzę na niebie i na ziemi, ustanowił Panem i Zbawcą ludzi.
Apostołowie śmiało stają przed przywódcami narodu, znoszą tortury i więzienia, ale nic ich nie powstrzymuje przed głoszeniem Ewangelii całemu światu. W bardzo niesprzyjających okolicznościach, gdy Zmartwychwstanie dla jednych było „zgorszeniem” a dla innych „głupotą”, poczynając od miasta, gdzie Chrystus umarł i był pochowany jak wszyscy ludzie, głosili rzecz najtrudniejszą do uwierzenia: Zmartwychwstanie ukrzyżowanego! Jak wytłumaczyć i jak pojąć to, że na gruncie tak trudnej prawdy, bez dzisiejszych możliwości przemieszczania się i mediów, dynamicznie, wręcz żywiołowo rosła wspólnota Cerkwi.
Jedyne możliwe wyjaśnienie jest takie, że prócz niewątpliwych darów Ducha apostołowie mieli wstrząsające i przemieniające ich doświadczenie Zmartwychwstania swego Mistrza. Jezusa, którego widzieli ukrzyżowanego, a teraz zobaczyli zmartwychwstałego. To było decydujące dla takich sceptyków jak Jakub, brat Pański i dla takich fanatycznych prześladowców chrześcijan, jak Paweł. Zmartwychwstanie jest więc faktem realnym, a nie „mitycznym” ani subiektywnym, ponieważ Jezus zmartwychwstał „rzeczywiście” w swoim ciele, a nie tylko w „pragnieniach” i „wierze” swoich uczniów.
Dzięki swemu unikalnemu doświadczeniu umiłowany uczeń mógł z przekonaniem napisać: To wam oznajmiamy, co było od początku, cośmy usłyszeli o Słowie życia, co ujrzeliśmy własnymi oczami, na co patrzyliśmy i czego dotykały nasze ręce – bo życie objawiło się. Myśmy je widzieli, o nim świadczymy i głosimy wam życie wieczne, które było w Ojcu, a nam zostało objawione (1 J 1,1-2).
(ciąg dalszy dostępny w wersji drukowanej lub w E-wydaniu Przeglądu Prawosławnego)
o. Konstanty Bondaruk