Wiosna jest czasem kwiatów o wielu barwach. Jednak króluje kolor żółty. Na żółto kwitną pierwsze krokusy. Żółte są kwiaty klonu czy derenia jadalnego. Jednak wiosna, a zwłaszcza kwiecień, kojarzą mi się z kaczeńcami. Kojarzą mi się w kontekście wiosny i najpiękniejszych emocji z mojego życia.
Kaczeńcami nazywana jest knieć błotna (Caltha palustris), roślina z rodziny jaskrowatych (Ranunculaceae). W Polsce pospolita na bagnistych łąkach, brzegach strumieni, w rowach i w lasach łęgowych. Jest to roślina zielna o grubym, niemal bulwiastym, kłączu. Na tym kłączu jesienią powstają pąki, z których wczesną wiosną wyrasta pęd nadziemny. Żółte kwiaty pojawiają się w kwietniu-maju, które są też miododajne.
Kaczeńce w Szastałach i Strykach nazywane są łatacia. Kojarzą mi się z drogą z Szastał do Stryk. Kiedy jechało się do dziadka, przy rzeczce kwitły kaczeńce. W oddali pojawiał się młyn wiatrowy, a przy drodze złociły się kaczeńce. Kaczeńców było o wiele więcej na łąkach w pobliżu Stryk przed melioracją. Wspominał je nawet kiedyś, nieżyjący już, Józef Krawczuk (ojciec przełożonej monasteru w Turkowicach). Mówił, że tak kwitła łatacia na łąkach i młodzież ze Stryk śpiewała. Ich śpiew niósł się daleko. Śpiewali, choć było ciężko i raczej powinni płakać. Oni jednak śpiewali. Była wiosna, kwitły kaczeńce i ich dusze się radowały. Na pewno było to w okresie Wielkanocy, tym większa była ich radość. Była to bowiem radość Zmartwychwstania.
Knieć błotna nie ma wymagań co do gleby. Ważne jednak jest, żeby była ciągle podmokła. Kiedy jest śnieżna zima, całe łany kaczeńców możemy zobaczyć na rozlewiskach rzek i w lasach zwanych olsami. Prześwitują wtedy swym złotym kolorem pomiędzy drzewami.
Kaczeńców jest wciąż sporo nad Biebrzą, bardzo widoczne przy Carskiej Drodze, w okolicach Osowca i Goniądza.
Dwa lata temu pojechałam tam z Joanną Gałecką, malarką z Moniek. Było mnóstwo kaczeńców. Złociły się pomiędzy suchymi badylami trzcin, a my biegałyśmy z aparatami, szukając najlepszych ujęć. Zamówiłam nawet u niej obrazy z kaczeńcami, które wiszą teraz w moim pokoju. Dzięki temu codziennie mogę oglądać te kwiaty i wspominać piękne chwile.
Przy drodze do Stryk kaczeńców już nie ma. Wyschły wraz z wodą, której kiedyś było tam dużo. Czasami tylko jakbym słyszała śpiew tych młodych ludzi ze Stryk. Byli biedni, zmęczeni wojną, ale potrafili się cieszyć ze złotych łanów łataci. Potrafili się cieszyć ze Zmartwychwstania, na które tak czekamy każdego roku.
Iwona Zinkiewicz
fot. Anna Radziukiewicz