Home > Maj 2025 > 40 lat Przeglądu Prawosławnego

40 lat Przeglądu Prawosławnego

W maju 1985 roku ukazał się pierwszy numer Przeglądu Prawosławnego (wtedy jako Tygodnik Podlaski). Dobrze pamiętam, z jaką radością oglądałem kupiony w kiosku Ruchu pierwszy numer. Podobna radość towarzyszy mi każdego miesiąca, gdy biorę do ręki nowy Przegląd i mówię: „Jeszcze raz się udało”. Wypowiadam te słowa, gdyż obok radości od początku towarzyszyła mi, i tak jest do dziś, obawa i troska o przyszłość redakcji. Gdy przypominam sobie najważniejsze wydarzenia z życia Przeglądu, przychodzą mi na myśl częściej radosne niż smutne momenty, których także nie brakowało. Te radosne związane są z osobami, bez życzliwości i pomocy których Przegląd by nie powstał. Ze szczególną wdzięcznością wspominam ś.p. arcybiskupa Jeremiasza, który na początku lat 70. gromadził nas, prawosławnych studentów warszawskich uczelni, w salce obok dolnej cerkwi w katedrze Świętej Marii Magdaleny w Warszawie. Z tych spotkań nie tylko u mnie zrodziło się przekonanie i chęć aktywnego udziału w życiu Cerkwi. Przegląd nie powstałby bez błogosławieństwa władyki Sawy, wówczas arcybiskupa białostockiego i gdańskiego, i ś.p. Kazimierza Morawskiego, prezesa Chrześcijańskiego Stowarzyszenia Społecznego, do 2013 roku wspierającego finansowo naszą redakcję.

Starania o zgodę na wydawanie prawosławnego pisma trwały blisko dwa lata. Myślałem, że moja rola skończy się na uzyskaniu zgody ówczesnych władz – decyzje podejmowano w komitecie centralnym PZPR – i zapewnieniu skromnych środków na funkcjonowanie redakcji. Nie było jednak dziennikarzy, chętnych do pracy w naszej redakcji. Byłem zrozpaczony, ale władyka Sawa powiedział mi, że ,,jeśli my tego nie zrobimy, nikt za nas tego nie zrobi” i żebym brał się do pracy. I ja, inżynier kolejnictwa, pracujący przez osiem lat w charakterze kontrolera odpowiedzialnego za bezpieczeństwo ruchu pociągów na węźle białostockim, stanąłem przed problemem, jak redagować gazetę. Takiej wiedzy nie miały także Ałła Matreńczyk i Halina Kierdelewicz. Dzięki Bogu, w krótkim czasie pojawili się i profesjonalni dziennikarze – Anna Radziukiewicz, Michał Bołtryk, Dorota Wysocka, ś.p. Andrzej Kempfi, Mikołaj Hajduk i grono współpracowników.

Choć odczuwaliśmy wsparcie naszych hierarchów i duchownych, nie byliśmy pismem cerkiewnym. Decyzję o zamieszczanych artykułach, wydawanych książkach, inicjatywach służących upowszechnianiu wiedzy o prawosławiu, podejmowaliśmy na własną odpowiedzialność. Choć do 1990 roku w Polsce obowiązywała państwowa cenzura i przed oddaniem do druku musiałem nosić wszystkie teksty do Urzędu Kontroli Publikacji i Widowisk, nie mieliśmy – i tak jest do dziś – ,,cenzury cerkiewnej”.

Od początku chcieliśmy być wiarygodni, umożliwiać czytelnikom dostęp do wiedzy o rzeczywistej sytuacji prawosławia w świecie. A to w sytuacji otwartej lub skrywanej, prowadzonej przez część liberalno-globalistycznego świata, wojny z chrześcijaństwem, a z prawosławiem w szczególności, nie jest łatwe. Tak jak zdecydowana większość moich rówieśników byłem przekonany, że w zachodnich krajach prasa, radio i telewizja (Internetu jeszcze nie było) są niezależne i obiektywne. Że tak nie jest, przekonałem się, gdy po raz pierwszy w 1997 roku pojechałem z transportem pomocy humanitarnej do ogarniętej wojną byłej Jugosławii. Choć byliśmy i jesteśmy krytykowani, podejmowaliśmy nieobecną w polskiej publicystyce tematykę związaną z represyjną wobec Cerkwi polityką państwa w okresie międzywojennym, tragiczną w skutkach, także dla I Rzeczypospolitej, unią brzeską, ciemną kartą działań żołnierzy wyklętych. Pisząc o złożonej, często tragicznej, historii prawosławia, zdecydowanie więcej uwagi poświęcaliśmy radosnym, pozytywnym przykładom, a do takich zaliczamy odradzanie życia duchowego w krajach byłego ZSRR i w tak zwanym obozie państw socjalistycznych. Wspieraliśmy także poprzez przyznawanie naszej Nagrody Księcia Konstantego Ostrowskiego osoby i organizacje zasłużone w dziele jednoczenia chrześcijan.

Możliwość wydawania Przeglądu, a przez to służenie Cerkwi, było i jest dla nas dziennikarzy wielkim darem. Dziękując Panu Bogu za ten dar, serdecznie dziękujemy też wszystkim, którzy nas w tej służbie wspierają.

Eugeniusz Czykwin

You may also like
Przegląd Prawosławny na 40-lecie
Z czytelnikami
Jeszcze raz się udało

Odpowiedz