Home > Maj 2025 > Droga na Wschód. Jak prawosławie inspiruje współczesnych Anglikanów

Droga na Wschód. Jak prawosławie inspiruje współczesnych Anglikanów

Od chwili, gdy Kościół Anglii zerwał więzy z Rzymem, wielu jego wiernych zaczęło kwestionować, czy w wirze sporów politycznych i teologicznych nie zagubiono czegoś głębszego, co było niegdyś udziałem starożytnego chrześcijaństwa. To pragnienie sięgania korzeni, by odnaleźć pełnię duchowości, coraz częściej kieruje uwagę Anglikanów ku prawosławiu. Nie jest to jedynie akademickie zainteresowanie – wyraźnie widać, jak poszczególne parafie i wspólnoty wprowadzają elementy liturgiczne i zwyczaje charakterystyczne dla Cerkwi, pragnąc wzbogacić własne nabożeństwa, a nawet kształt życia modlitewnego.

„Wracamy do fundamentów, które nas kształtowały, nawet zanim doszło do podziałów w chrześcijańskim świecie” – powiedział kiedyś arcybiskup Rowan Williams, wskazując że inspiracje prawosławne dla wielu Anglikanów oznaczają coś głębszego niż egzotyczną ciekawostkę. Jego poprzednik, arcybiskup Michael Ramsey, w jednym z wystąpień przed wizytą w Konstantynopolu stwierdził: „Jeśli mamy szukać naszych najstarszych korzeni, znajdziemy je także na chrześcijańskim Wschodzie, gdzie Liturgia i duchowość wciąż pulsują żywą pamięcią Kościoła niepodzielonego”.

Ślady tego głodu Wschodu pojawiały się już w korespondencji misjonarzy angielskich z patriarchami prawosławnymi w XVII wieku. W jednym z takich listów czytamy: „Pragniemy poznać waszą starożytną tradycję, aby lepiej zrozumieć własną istotę Kościoła”. Mimo wszystko dopiero w XIX stuleciu, za sprawą Ruchu Oksfordzkiego, fascynacja ta nabrała rozmachu. John Henry Newman, jeszcze przed swoim przejściem do katolicyzmu, zauważył: „Nie możemy w pełni zrozumieć reformacji, nie studiując równocześnie starożytnych świadectw Kościoła Wschodniego”. Od tego momentu dyskusje o Liturgii i tradycji prawosławnej zaczęły przenikać do anglikańskich katedr i kolegiów teologicznych.

Dziś jednak nie chodzi tylko o intelektualne rozważania. W wielu anglikańskich kościołach – zwłaszcza tych o zabarwieniu High Church – zawisły ikony, często jako owoc specjalnych warsztatów pisania ikon, gdzie wierni nie tylko poznają technikę tempery jajecznej, ale i uświadamiają sobie, że ikona jest czymś więcej niż obrazem: „Jest to brama do Świętej Obecności” – tłumaczył biskup Richard Chartres (były ordynariusz londyński), zachęcając wiernych do modlitewnego spotkania ze światem ikony. Zdarza się, że podczas niedzielnych nabożeństw anglikanie ustawiają się w kolejce, by ucałować wizerunek Chrystusa czy Matki Bożej, naśladując prawosławny zwyczaj.

Muzyczna strona prawosławia również zdobywa serca wiernych Kościoła Anglii. „Zawsze czułem, że nasza Liturgia potrzebuje głębszego, bardziej nieziemskiego brzmienia” – przyznał pewnego razu biskup John Sentamu, komentując decyzję o wprowadzeniu bizantyńskich melodii na nieszporach w jednej z katedr. Słynne tropariony wielkanocne lub hymny do świętych z czasem przestały być rzadkością w repertuarze anglikańskich chórów, zwłaszcza w okresach adwentu i Wielkiego Postu. Niektóre parafie zdecydowały się nawet zrezygnować z organów w części nabożeństwa i wypróbować wielogłos a cappella, inspirowany chorałami znad Bosforu czy z Rusi.

Kolejnym widocznym zapożyczeniem jest sposób sprawowania procesji. W niektórych kościołach anglikańskich w Wielki Piątek albo podczas uroczystości Bożego Narodzenia kapłan – wzorem prawosławnych – niesie Ewangeliarz w podniosłej procesji, z towarzyszeniem świec i kadzidła, co przypomina Małe Wejście czy Wielkie Wejście w bizantyńskiej Liturgii. Znane są też przypadki, kiedy to wierni Kościoła Anglii naśladują rytuał zwany „czytaniem kanonów pokutnych”, adaptując go do wielkopostnych nabożeństw w duchu bardziej kontemplacyjnym.

„To właśnie w tej starożytnej formie nabożeństwa odnalazłem najmocniej wyrażoną obecność Boga” – powiedział biskup Robert Runcie, wspominając swoją wizytę w jednej z cerkwi w Grecji. Podobne świadectwa składają zwykli wierni, którzy – mając okazję uczestniczyć w Liturgii – potem pragną przenieść fragment tego doświadczenia do swojego lokalnego kościoła parafialnego. Zdarza się, że wracają z pielgrzymek do klasztorów na Górze Atos czy do sanktuariów w Rumunii i domagają się choć krótkich nabożeństw z Modlitwą Jezusową, by – jak to określają – „nie stracić smaku wschodniego spotkania z Bogiem”.

Ten pociąg do Modlitwy Jezusowej i hezychazmu jest jedną z najbardziej uderzających cech anglikańskiego zainteresowania prawosławiem. Arcybiskup Rowan Williams, sam będąc zwolennikiem kontemplacyjnej modlitwy, przyznał w jednym z wywiadów: „Tradycja prawosławna przypomina nam, że cisza, skupienie i proste słowa serca mają moc otworzyć nas na Tajemnicę – i to w sposób, jakiego zachodnie chrześcijaństwo niekiedy zapomniało”. Podobne myśli wypowiadają księża, którzy w ramach rekolekcji parafialnych poświęcają cały weekend na wprowadzenie wiernych w praktykę powtarzania formuły: „Jezu Chryste, Synu Boży, zmiłuj się nade mną, grzesznikiem”.

Kwestia postu pozostaje bardziej złożona. Kościół Anglii, zwłaszcza w swych liberalniejszych nurtach, nie kładzie tak silnego nacisku na surowe wyrzeczenia. Bywa jednak, że w parafiach o konserwatywnym lub wysokokościelnym profilu stopniowo pojawiają się wzmianki o postach cerkiewnych przed Wielkanocą czy Bożym Narodzeniem. Niektóre wspólnoty proponują ograniczenie spożycia pewnych potraw w tygodniach poprzedzających święta, a także wspólne modlitwy pokutne na wzór prawosławnego kanonu św. Andrzeja z Krety. „Zrozumieliśmy, że post ma sens tylko wtedy, gdy prowadzi do przemiany serca i bardziej żarliwej modlitwy” – zauważa biskup Graham Tomlin, podkreślając jak ważne jest nie jedynie przeniesienie praktyk wschodnich, ale głębokie wniknięcie w ich duchową logikę.

Oczywiście wszystkie te zapożyczenia nie dokonują się w próżni. Wielu prawosławnych hierarchów spogląda z życzliwością na próby Anglikanów zbliżenia się do Liturgii Wschodu, choć jednocześnie ostrzega przed „powierzchownym kopiowaniem”. Metropolita Kallistos Ware, od lat zaangażowany w dialog anglikańsko-prawosławny, przestrzegał: „Ikony, Modlitwa Jezusowa czy przepiękne śpiewy stanowią żywe części organizmu Kościoła Wschodu. Jeśli ktoś je przyjmuje, musi zarazem przyjąć ducha i teologię, które tym praktykom towarzyszą”.

(ciąg dalszy dostępny w wersji drukowanej lub w E-wydaniu Przeglądu Prawosławnego)

Piotr Biegasiewicz, fot. archiwum autora

You may also like
Zwrot ku Wschodowi
„Nie” dla wielkanocnych tradycji

Odpowiedz