28 marca do Kijowsko-Pieczerskiej Ławry przybyła w asyście policji komisja z ministerstwa kultury. Wczesnym rankiem na teren monasteru wjechało kilka samochodów ze stróżami prawa, niektórzy ze szlifierką kątową w ręku. Wycięli i wymienili zamki w drzwiach prowadzących do Bliskich Pieczar i dostali się do środka. Wkrótce ten sam los spotkał Dalekie Pieczary. W ten sposób państwo faktycznie przejęło jedno z najbardziej czczonych świętości prawosławnego świata – relikwie kijowsko-pieczerskich mnichów.
Od 2023 roku, kiedy władze ogłosiły „powrót” Kijowsko-Pieczerskiej Ławry do państwa, urzędnicy zabrali kilka budynków, w których mieszkali mnisi, pieczary pozostawiając w spokoju. Od 10 sierpnia 2023 roku władze nie pozwalały już wiernym wejść do monasteru, ale za opłatą mogli się dostać do moszczi. Klucze do pieczar pozostały w rękach mnichów, którzy dbali o relikwie, z modlitwą przebierali je i utrzymywali porządek. Teraz wszystko uległo zmianie.
Przejęciem pieczar kierował Aleksander Owczar, zastępca dyrektora Zespołu Historycznego „Kijowsko-Pieczerska Ławra” i członek komisji ministerstwa kultury. Rozpoczęła się operacja w celu sprawdzenia „obecności szczątków świętych w grobach Bliskich i Dalekich Pieczar”, a także określenia „historycznej i naukowej wartości szczątków świętych”.
Takie właśnie sformułowania pojawiły się w powołującym tę komisję rozporządzeniu ministra kultury Nikołaja Toczyckiego z 5 marca bieżącego roku.
W 25-osobowej grupie znaleźli się specjaliści z zakresu anatomii, embriologii, balsamowania, a nawet weterynarii. Ich zadaniem jest przeprowadzenie eksperymentów medycznych. Ustalenia komisji, której prace potrwają do końca maja, zostaną utajnione i otrzymają status „informacji z ograniczonym dostępem”.
Czy jest to etyczne w odniesieniu do Cerkwi i uczuć wierzących? Dla wielu chrześcijan to po prostu świętokradztwo.
Głębokie zaniepokojenie tą sytuacją wyraził metropolita chmielnicki Wiktor. Władyka przypomniał o długiej tradycji czczenia tych relikwii, jak niekończący się strumień pielgrzymów odwiedzał pieczary Kijowsko-Pieczerskiej Ławry. – Teraz, ku naszemu wielkiemu ubolewaniu, nie można po prostu wejść do pieczar i pomodlić się do świętych, nie można poczuć tego nieba na ziemi, o którym pisał św. Jan Klimak – podkreślił.
Władykę szczególnie niepokoi to, jak moszczi będą traktowane przez członków komisji naukowej. – Dwa razy w roku mnisi z Kijowsko-Pieczerskiej Ławry zmieniali świętym relikwiom szaty. Dokonywali tego z nieustanną modlitwą na ustach, z nabożeństwem dotykając moszczi – podkreślił, przypominając że zgodnie z nauką Cerkwi, łaska Ducha Świętego uświęca nie tylko dusze świętych, ale także ich ciała i nie opuszcza ich nawet po śmierci cielesnej. – Jak naukowcy wchodzący w skład komisji zajmującej się „inwentaryzacją świętych” będą traktować relikwie? Czy będą dotykać ich z modlitwą? Czy uwierzą w ich świętość?
Bez względu na obecną sytuację, metropolita wezwał wiernych do naśladowania uczniów Chrystusa, którzy nie zaparli się swojego Nauczyciela nawet w najtrudniejszych chwilach. – Dla nas, wyznawców prawosławia, historyczna i naukowa wartość nietlennych (nieulegających zniszczeniu) relikwii jest już niewątpliwie potwierdzona przez świętość ich życia, dlatego będziemy nadal modlić się do kijowsko-pieczerskich świętych, czcić ich pamięć i starać się choć w niewielkim stopniu naśladować ich podwig – podkreślił hierarcha.
Na działania komisji zdecydowanie zareagowali także inni ukraińscy i zagraniczni hierarchowie. Głos zabrał też Robert Amsterdam, międzynarodowy adwokat największej kanonicznej cerkwi na Ukrainie, Ukraińskiej Prawosławnej Cerkwi ( UPC), która przed wojną liczyła około 12000 parafii, 12 551 duchownych, 262 monastery, 4620 mnichów i mniszki.
(ciąg dalszy dostępny w wersji drukowanej lub w E-wydaniu Przeglądu Prawosławnego)
Ałła Matreńczyk