Niemal przez cały maj w Cerkwi trwa okres paschalny. Przez czterdzieści dni, aż do Wniebowstąpienia, przemieniony Chrystus ukazywał się uczniom, upewniając ich w prawdziwości swego Zmartwychwstania. Niemożliwe stało się możliwym. Bóg zniweczył wszystkie zamysły nikczemnych ludzi i złych mocy. Dobro zwyciężyło. Sprawiedliwość za-triumfowała. To była główna podstawa paschalnej radości uczniów. W ich serca, owładnięte smutkiem i rozpaczą, wstąpiła radość, nadzieja, optymizm i perspektywa nowego życia. Samo życie codzienne nie stało się nagle idyllą. Nabrało innego sensu, bo też radość chrześcijańska to nie wesołość, dobry nastrój i zadowolenie, lecz dar Boży.
Bibliści wyliczyli, że w Piśmie Świętym słowo „radość” występuje 261 razy, a zwrot „radować się” – 118. Radość jest w naturalny sposób pożądana. Nikt nie chce być smutny i cierpiący. Jednak z prostym określeniem, czym ona jest, mamy trudność podobną jak ze szczęściem. Zwykle radość utożsamiamy ze śmiechem, wesołością, beztroską, humorem, przyjemnością i satysfakcją. Smutek kojarzy się nam z żałobą, płaczem, przykrością lub co najmniej z powagą. Jednak te schematy, jako nadmiernie uproszczone są przez to nieprawdziwe. Przecież bywają łzy radości, a powaga może towarzyszyć wielu radosnym chwilom, jak choćby powrotowi marnotrawnego syna, wyznaniu miłości i ślubowi. Co więcej, radość niekoniecznie musi iść w parze z przyjemnością, jak choćby w przypadku radości matki z bolesnego porodu oczekiwanego dziecka. Okrągłe daty i jubileusze, tak jak 40-lecie w przypadku naszego Przeglądu Prawosławnego, to także podstawa do radości, której jednak towarzyszy refleksja nad przebytą drogą, sukcesami i porażkami. W ogóle okazuje się, że „prawdziwa radość jest rzeczą poważną” (Seneka). Prościej jest pójść na kompromis, zadowolić się substytutem radości w rzeczach miałkich i nieistotnych, małych i powszednich, niż poszukiwać głębszej radości, przekraczającej czasowe odczucia i emocje.
Niestety, również wierzącym ciężko jest zmierzyć się z obietnicą szczęścia i radości, które Pismo Święte zestawia z cierpieniem czy próbą.
W świetle Biblii radość jest stanem ducha upragnionym i korzystnym dla całej kondycji człowieka. Wesołe serce jest najlepszym lekarstwem, lecz przygnębiony duch wysusza ciało (Prz 17,22). Radość serca jest życiem człowieka, a wesołość męża przedłuża dni jego (Syr 30,22). Jednak ten dobrostan ma swe źródło wyłącznie w Bogu. Oto nasz Bóg, Ten, któremu zaufaliśmy, że nas wybawi; oto Pan, w którym złożyliśmy naszą ufność: cieszmy się i radujmy z Jego zbawienia! (Iz 25,9). O radości w Bogu wielokrotnie mówią psalmy: A wszyscy, którzy się do Ciebie uciekają, niech się cieszą, niech się weselą na zawsze! (Ps 5,12). A moja dusza rozraduje się w Panu, będzie się weselić z Jego ratunku (Ps 35,9). Niech się radują i weselą w Tobie wszyscy, co Ciebie szukają (Ps 40,17). Szczęśliwy lud, co umie się radować, chodzi, o Panie, w świetle Twego oblicza (Ps 89,16). Boża obecność napełnia nas radością: Mam zawsze Pana przed sobą, Gdy On jest po prawicy mojej (…) weseli się serce moje i raduje się dusza moja (Ps 16,8-9). Zawsze, gdy Izrael zwracał się ku grzechowi i bałwochwalstwu, Pan zabierał im radość: I położę kres wszelkiemu jej weselu (Oz 2,13). I sprawię, że zamilknie u nich głos radości i głos wesela (por. Jr 25,10-11). Zniknęła wszelka radość, wesele jest wygnane z ziemi (Iz 24,11). Dawid pokutujący za zwoje grzechy wołał do Boga: Przywróć mi radość z wybawienia twego I wesprzyj mnie duchem ochoczym! (Ps 51,14).
W trudnych chwilach
Chrześcijański sens radości najbardziej wymowny i uchwytny staje się w chwilach obiektywnie trudnych. Oto w Kazaniu na Górze Pan wspomina „ubogich w duchu”, „zasmuconych”, „cichych”, „łaknących sprawiedliwości”, „miłosiernych”, „czystych” i „wprowadzających pokój” i ostatecznie stwierdza, że błogosławieni, którzy cierpią prześladowanie dla sprawiedliwości (…) Błogosławieni jesteście, gdy [ludzie] wam urągają i prześladują was, i gdy z Mego powodu mówią kłamliwie wszystko złe na was. Cieszcie się i radujcie, albowiem wasza nagroda wielka jest w niebie (por. Mt 5,3-12). Innymi słowy, obecne położenie obiektywnie jest złe, jednak nastąpi odmiana i zadośćuczynienie. Uciśnieni i nieszczęśliwi zasmakują „błogosławieństwa”, czyli szczęśliwości i błogostanu. Większość słuchaczy Jezusa stanowili ludzie z tzw. nizin społecznych, u których „każdemu dniu starczało swojej biedy”, ale to nie powinno im odbierać wewnętrznej radości. Później pierwsi chrześcijanie też byli zastraszani i prześladowani, ale św. apostoł Jakub pisał na samym wstępie swego Listu: Za pełną radość poczytujcie sobie, bracia moi, ilekroć spadają na was różne doświadczenia (Jk 1,2).
W obu przypadkach radość zestawiona jest z czymś przeciwstawnym – smutkiem, biedą, bólem, pokusami, próbami, ciężkimi przeżyciami i wezwanie do radości wydaje się mało zrozumiałe. Jednak tu chodzi nie o braki i niedostatki chwili obecnej, ale jej źródłem jest dalekowzroczna perspektywa, obietnica wielkiej, przyszłej nagrody za wytrwałość prowadzącą do doskonałości (por. Jk 1,3-4). Pełnia radości nie ogranicza się do doraźnego odczuwania, ale pozwala zaufać Bogu i Jego obietnicom, pogodnie postrzegać swe całe życie, choćby teraźniejszość była trudna, dostrzegać sens w tym, gdzie pozornie go nie ma. Źródłem naszej radości winien być Chrystus i nasza społeczność z Nim, a nie powodzenie materialne lub dobre samopoczucie psychiczne i fizyczne.
(ciąg dalszy dostępny w wersji drukowanej lub w E-wydaniu Przeglądu Prawosławnego)
o. Konstanty Bondaruk, fot. domena publiczna