10 marca minęła kolejna rocznica jednego z najbardziej bolesnych dla wiernych Cerkwi prawosławnej w Polsce wydarzeń – tragedii Sahrynia i innych prawosławnych wsi Chełmszczyzny wiosną 1944 roku. Tego dnia w 1944 roku partyzanci Armii Krajowej i Batalionów Chłopskich – w ramach tzw. „rewolucji hrubieszowskiej” uderzyli na kilkanaście wsi, zamieszkałych przez prawosławnych na Chełmszczyźnie. Wskutek tego tylko w samym Sahryniu i jego koloniach zginęło ponad sześciuset mieszkańców, znanych z imienia i nazwiska, w większości kobiety i dzieci. Wtedy m.in. śmierć poniosły żona i córeczka o. Wasyla Laszenki, późniejszego proboszcza prawosławnych parafii w Radomiu (1954) i Kielcach (1956). Wieś Szychowice została praktycznie „wycięta w pień” – zginęło 138 cywilów (w tym 66 kobiet i 34 dzieci). Zaatakowano także Miętkie – 110 ofiar (44 kobiety i 27 dzieci) i Łasków – 326 ofiar (131 kobiet i 72 dzieci).
Ogólnie, w ciągu kilku dni (od 9 do 11 marca 1944 roku) zniszczeniu uległo jedenaście miejscowości, w których zginęło ponad 1,2 tys. prawosławnych obywateli Rzeczypospolitej.
Kolejne wsie zniszczono między 19 a 22 marca, co spowodowało śmierć kolejnego tysiąca niewinnych cywilów. W trakcie pacyfikacji Bereścia 21 marca 1944 roku zginęło nie mniej niż 239 osób, wśród których znalazły się 104 kobiety i 50 dzieci, a także kpr. WP Wasyl Romaniuk – obrońca ojczyzny w 1920 roku i kawaler krzyża Virtuti Militari za bohaterstwo w boju pod Stefankowicami.
Podczas tej zbrodniczej akcji zamordowanych zostało wówczas także kilku kapłanów prawosławnych – Lew Korobczuk (Łasków), Mikołaj Holc (Nowosiółki), Piotr Ohryzko (Czartowiec) i psalmista Mikołaj Borowik (Pieniany), którzy decyzją soboru biskupów Cerkwi w Polsce zostali kanonizowani i włączeni do grona świętych Męczenników Chełmskich i Podlaskich 7-8 czerwca 2003 roku (oraz w 2008 roku), stając się orędownikami prawosławnej społeczności Ziemi Chełmskiej.
Dowódcy polskiego podziemia, odpowiedzialni za te czyny, sprzeniewierzyli się etosowi Polskiego Państwa Podziemnego i splamili mundur krwią niewinnych cywilów – własnych współobywateli. Nawet najbardziej brutalna prawda jest potrzebna, gdyż – jak powiedział Zbawiciel – prawda wyzwoli was (J 8, 32). Doskonale rozumiał to oficer wileńskiej AK Roman Korab-Żebryk, kiedy zdecydowanie potępił zbrodnię w Dubinkach, nazywając ją „plamą na honorze Armii Krajowej”. Tak samo należy podejść do tego, co wydarzyło się wówczas w marcu 1944 roku na Chełmszczyźnie.
(ciąg dalszy dostępny w wersji drukowanej lub w E-wydaniu Przeglądu Prawosławnego)
Wiktor Gabrychowicz