Home > Czerwiec 2025 > Zwrot ku Wschodowi

Noc, w której Paul Kingsnorth przeprawiał się przez Morze Irlandzkie, widzieli tylko trzej rumuńscy mnisi i kilka mew. Przy przypływie woda uderzała lodowatymi falami o brzeg Connemary, styczniowe gwiazdy iskrzyły nad czernią Atlantyku. Gdy zakonnicy wznieśli mosiężny lampion i procesyjny krzyż, Kingsnorth – pisarz nominowany do Bookera, znany raczej z prorokowania cywilizacyjnego upadku niż z poszukiwań raju – wszedł do wody tak głęboko, aż fale biły go w żebra. Tam, w święto Teofanii 2021 roku, ojciec Serafim trzykrotnie zanurzył drewniany krucyfiks w falach, a potem położył go na pochylonej głowie pisarza. Słony rozbryzg prysnął w światło lampionu jak iskry spod spawarki.

– Sługa Boży, Symeon, zostaje ochrzczony… – zabrzmiały słowa obrzędu.

Kingsnorth sapnął – nie z zimna, lecz z olśnienia: to nie koniec, lecz próg czegoś ogromnego i starożytnego, historii, której nigdy nie znał, a którą jakimś cudem zawsze czuł. Wyszedł na piasek z wodą ściekającą z brody i zrozumiał, oszołomiony, że stał się prawosławnym – wyznawcą Kościoła, o którym większość Brytyjczyków słyszała najwyżej w przypisach do Bizancjum.

Takie wydarzenie wygląda jak ekscentryczny spektakl. Ale wystarczy odsunąć się krok w tył, by zobaczyć za Kingsnorthem procesję – łańcuch brytyjskich konwertytów ciągnący się od siedmiu dekad, z każdym niosącym woskową świecę, którą zapala następny. Psychodeliczny kompozytor z lat siedemdziesiątych. Oksfordzki uczony w tweedu. Filozof z Bayesem w kieszeni. Poeta-tłumacz, który uważał, że ekologia zaczyna się w „Filokalii”. Kapłan-kompozytor, który odbudował śpiew cerkiewny we współczesnej harmonii. Ich ścieżki różnią się, a jednak zbiegają w nawie tej samej Liturgii. I wszyscy – choć prawosławie chlubi się niezmiennością – właśnie je zmieniają.

Kompozytor który usłyszał ikonę

John Tavener był już sławny, gdy prawosławie zaskoczyło go dźwiękiem. Londyn, jesień 1977 roku. Kompozytor ma trzydzieści trzy lata, prowadzi Porsche, nosi długie włosy, a świat chwali jego oratorium The Whale, wydane przez wytwórnię Beatlesów. Sukces jednak dźwięczy pustką – „złota maska przykrywająca pustynię”, powie potem.

Grek zaprasza go na święcenia w londyńskiej katedrze św. Zofii. Tavener siada z tyłu, spodziewając się anglikańskiej grzeczności. Zamiast niej – eksplozja śpiewu: głębokie drony isonu pod melizmatami, kadzidło wirujące w blasku lamp. „Jakby śpiewał sam budynek” – wspomni.

Nie mija wiele czasu, a Tavener przyjmuje chryzmację, oddaje Porsche i pisze muzykę, która brzmi, jakby trwała w jednej wiecznej nucie. The Protecting Veil, Akathist of Thanksgiving, Song for Athene – utwory te przekładają ikonę z obrazu na brzmienie. Gdy Song for Athene rozbrzmiewa na pogrzebie księżnej Diany (1997), dwa i pół miliarda ludzi słyszy bizantyńskie kadencje, choć nie zna ich nazwy.

(ciąg dalszy dostępny w wersji drukowanej lub w E-wydaniu Przeglądu Prawosławnego)

Piotr Biegasiewicz

You may also like
Obchodziliśmy 40-lecie istnienia Przeglądu Prawosławnego
Zespół Katapetasma na 40 leciu Przeglądu Prawosławnego
PADLASKI WIANOK na 40 leciu Przeglądu Prawosławnego
Kocham Was jak swoje Dziecko

Odpowiedz