Gdy Kijów został zdobyty przez Tatarów, dziadek Grzegorza Chodkiewicza wraz z rodziną został wzięty do niewoli. I zmarł na Krymie. Jego żonę wraz z córką i małym Aleksandrem, przyszłym ojcem Grzegorza, wykupił król Kazimierz Jagiellończyk. Dorosły już prawosławny magnat Aleksander Chodkiewicz założył monaster w Supraślu. Jego pobożny syn Grzegorz Chodkiewicz ufundował cerkiew Zaśnięcia Bogarodzicy i św. Mikołaja w swoim Zabłudowie, założył przy niej szpital „dla ubogich ludzi zarówno zakonu greckiego, jak i rzymskiego”.
Założył też tam drukarnię, w której zatrudnił Iwana Fedorowicza (Fiodorowa) i Piotra Mścisławca, emigrantów z Moskwy. Pierwszą wydaną książką była Ewangelia Pouczająca. W przedmowie Chodkiewicz zawarł interesującą informację. „Z tego powodu ja Grzegorz Aleksandrowicz Chodkiewicz, widząc takie chrześcijańskie nauczanie w tej księdze, zechciałem iżby słowo Boże rozprzestrzeniło się i rozszerzało wiedzę ludzi wiary greckiej, ponieważ jest niedostatek takich ksiąg w wielu rozlicznych miejscach i nie pożałowałem od darowanych mi przez Boga bogactw dać na tę sprawę, do tego znalazłem sobie w tym fachu ludzi drukarskim wyuczonych Iwana Fedorowicza Moskwicina, a także Piotra Timofiejewicza Mścisławca, poleciłem im uczynić warsztat drukarski i wydrukować tę księgę – Ewangelię Pouczającą, przede wszystkim na cześć i chwałę Pana Boga w Trójcy jedynego i do nauczania ludziom chrześcijańskiej religii naszej greckiej. Myślałem także i o tym, ażeby tę księgę w celu zrozumienia przez prostych ludzi przełożyć na prostą mowę, i miałem w tym wielkie staranie, i doradzili mi ludzie mądrzy, i w tym piśmie uczeni, że przekładanie dawnych powiedzeń na nowe powoduje niemałe błędy, jak to i teraz można znaleźć w księgach nowego przekładu: zatem tę księgę jako dawno napisaną, poleciłem wydrukować w ten sposób, bo nikomu nie jest zakryta i do zrozumienia nietrudna i do czytania pożyteczna: a najbardziej dla tych, którzy zechcą coś w niej znaleźć, to z pilnością i z uwagę rzecz tę znajdą. Wy zaś umiłowani przyjmijcie tę księgę z miłością. A ja z Bożą pomocą, o innych księgach, cerkwiom Bożym potrzebnych, myśleć będę i, wkładu mojego na to dołożyć nie pożałuję, wkrótce dam je do drukowania”.
W 1823 roku członek korespondent Petersburskiej Akademii Nauk Konstanty F. Kałajdowicz pisał: „Językiem, na który Chodkiewicz chciał przetłumaczyć Ewangelię Pouczającą, który nazywał mową prostą, był wówczas ludowy język potoczny, znany w Polsce i na Litwie pod nazwą ruski, który od niedawna nazywa się białoruskim. Mamy wiele pomników, napisanych w tym języku, w większości o treści duchowej”. Od tego czasu minęło dwieście lat, więc dzisiaj należałoby już mówić raczej o języku starobiałoruskim. Nawiasem mówiąc Kałajdowicz był jednym z pierwszych badaczy struktury dźwiękowej, systemu gramatycznego i słownictwa języka białoruskiego. Jest autorem „Krótkiego słownika języka białoruskiego” i opracowania językoznawczego „O dialekcie białoruskim”.
Chodkiewicz w przedmowie wyraźnie pisze, że chciał tę księgę przetłumaczyć i wydrukować w języku prostym. Jednak ludzie mądrzy i w piśmie uczeni odradzili mu to. Historycy uważają, że tymi „mądrymi ludźmi” byli książę Andrzej Kurbski i starzec Artemiusz, którzy uciekli z Księstwa Moskiewskiego.
Książę Andrzej Kurbski był człowiekiem bardzo dobrze wykształconym. Zanim uciekł przed carską niełaską, był jednym z najwyższych dowódców i najbliższych współpracowników cara Iwana Groźnego. W Wielkim Księstwie Litewskim aktywnie działał na rzecz prawosławia. Kupował między innymi na Zachodzie dzieła świętych Ojców i tłumaczył je na język cerkiewnosłowiański. Oburzył się bardzo, gdy książę Konstanty Wasyl Ostrogski zaproponował mu przetłumaczenie jednego z tych dzieł na język polski dla lepszego zrozumienia. Odpisał mu: „Wierz mi, Wasza Miłość, że gdyby nawet zgromadziło się wielu uczonych, którzy staraliby się przekazać subtelności gramatyczne języka słowiańskiego na polską barbarię, to nie zdołają przekazać słowo w słowo. I to nie tylko teksty słowiańskie czy greckie, ale nawet i ich ukochane łacińskie. Sens można jeszcze jako tako przekazać, lecz styl będzie bardzo zubożony”. O języku ruskim – w którym się porozumiewał – nie pisał źle i oczywiście się go nie wstydził.
Artemiusz, były ihumen monasteru Troicko-Sergiejewskiego, został potępiony w Moskwie za herezję („w niektórych schizmach Lutra”), czego mu jednak nie udowodniono. Z Sołowek, do których został zesłany, udało mu się uciec za granicę litewską. Na Litwie Artemiusz żył najpierw w Witebsku, potem w Słucku na dworze księcia Jurija Juriewicza Olelkowicza. W Wielkim Księstwie Litewskim dał się poznać jako obrońca prawosławia, o czym świadczy dziewięć listów, charakteryzujących się wysokim poziomem myśli apologetycznej. Zachariasz Kopysteński pisał o nim później: „Czcigodny mnich, któremu Pan pomagał, odwrócił wielu od herezji ariańskiej i luterańskiej na Litwie, a przez niego Bóg sprawił, że cały lud ruski na Litwie nie zwrócił się ku tym herezjom…”.
(ciąg dalszy dostępny w wersji drukowanej lub w E-wydaniu Przeglądu Prawosławnego)
Aleksy Kordiukiewicz, fot.archiwum Biblioteki Narodowej Białorusi



