Home > Artykuł > Najnowszy numer > Cerkiew nie uznaje żadnego kompromisu

Cerkiew nie uznaje żadnego kompromisu

Święta Góra Grabarka należy do Cerkwi prawosławnej. Zawsze tak było za naszej pamięci! – powiecie. Po co o tym pisać? A jednak mogło tak nie być. Świeże odkrycie historyczki Haliny Surynowicz wskazuje, że byliśmy o włos od utracenia Grabarki.

Czas między wojnami. Cerkiew traci około pięciuset swoich świątyń (137 przerobiono na kościoły, 127 albo i więcej zburzono lub spalono, pozostałe zamknięto albo przerobiono na obiekty mniej godne). Katolicy z Sokóla, Grabarki i Boratyńca prosili wojewodę białostockiego w liście z 17 maja 1921 roku o nadanie im kaplicy, „która znajduje się między Sokólem a Grabarką, a którą zajmują prawosławni dla siebie”. Prośbę poparł miejscowy ksiądz kanonik J. Węckiewicz. Wojewoda białostocki uznał ją za słuszną, tak samo jak za słuszne uznał przekazania katolikom Świętej Wody koło Wasilkowa.

Datę rewindykacji ustalono na 3 czerwca 1922 roku.

I oto starosta Bielska Grodzieńskiego (dziś Bielsk Podlaski) Marian Baehr rodem z Makowlan koło Sokółki, katolik, pisze 12 lutego 1923 roku do wojewody białostockiego długi list w sprawie Grabarki: „(…) uważam, że rewindykacja kaplicy ogromnie wzburzyłaby ludność prawosławną, co byłoby rzeczą zupełnie niepotrzebną i wysoce niewskazaną, a nie przyniosłoby żadnej korzyści katolikom (…)”. I prosi starosta o cofnięcie poprzedniej omyłkowej decyzji bielskiego starostwa o rewindykacji kaplicy na Grabarce. Cztery miesiące później Baehr nie jest już bielskim starostą.

Tekst Haliny Surynowicz o zagrożeniu dla cerkwi na Grabarce, opublikowany w sierpniowym wydaniu PP, tkwił we mnie podczas święta Przemienienia Pańskiego i na pewno w głowach wszystkich, którzy go przeczytali, także poczucie wdzięczności wobec odważnej decyzji Mariana Baehra. Gdyby nie jego pragnienie religijnej zgody na terenie swojego starostwa, być może po rewindykacji stałaby wśród wysokich sosen niepozorna katolicka już kaplica. Tymczasem dziś miejsce gromadzi dziesiątki tysięcy pielgrzymów, zwłaszcza w święto Spasa i – jak w tym roku – już na dwa dni przed świętem, poczynając od niedzieli 17 sierpnia.

Przybyli po raz czterdziesty pielgrzymi z Białegostoku. Witając ich, wśród nich między innymi połomników z Litwy i Kolumbii, metropolita Cerkwi w Polsce Sawa wspominał 18 sierpnia: – Byłem wtedy arcybiskupem białostockim i gdańskim. Przychodzą do mnie młodzi. „Chcemy iść na Grabarkę. Błogosławicie władyko”. – Idźcie, powiedziałem, próbujcie, ale nie ma pozwolenia władz. Poszli. W tym czasie wyjechałem za granicę. Wracam i jestem wezwany na dywanik. „Dlaczego poszli?” – pytają mnie przedstawiciele władzy. „Bo ich koledzy poszli w pielgrzymce do Różanegostoku” – odpowiadam. A nasze babcie, widząc po raz pierwszy od dziesięcioleci pielgrzymów z krzyżami, stawały przed nimi w modlitwie na kolanach.

Metropolita podziękował za podwig pielgrzymom z Warszawy, zwłaszcza braciom katolikom i ich księżom, którzy po raz dwudziesty trzeci przyjmowali w tym roku prawosławnych pielgrzymów, idących po terenach, gdzie nie ma prawosławnych parafii. „To piękny dar!”. Dziękował i pielgrzymom przemierzającym rowerami trasę Warszawa-Grabarka.

Witał pielgrzymów, którzy idąc pieszo niczym potoki zlewały się na Grabarce w jedno jezioro – z Sokółki, Hajnówki, Bielska Podlaskiego, Mielnika i wielu innych miejscowości, tych, którzy przybyli z Cypru i Brukseli.

(ciąg dalszy dostępny w wersji drukowanej lub w E-wydaniu Przeglądu Prawosławnego)

Anna Radziukiewicz, fot. Aleksander Wasyluk i autorka (u góry)

You may also like
Kallos przy Greckiej
Jeżeli Bóg zechce
Posłani przez Boga
Święci na jednej ikonie

Odpowiedz