Papier i ostry nóż. I już matuszka Margaryta Bójko-Klebus bierze się do pracy. Delikatnie, ale i zdecydowanie. Powstaną prawdziwe cudeńka. Ażurowe choinki, gwiazdki, anioły, girlandy z bombkami, tumany śniegu – to teraz, zimą. Jesienią były kolorowe liście, drzewa, a znów na wiosnę będą pisanki, zajączki, na krótko przed nimi palmy. Są i inne wzory, na przykład ilustrujące ważne wydarzenia w życiu uczniów i przedszkolaków, bo matuszka uczestniczy w nich jako nauczycielka najmłodszych. Ciekawie graficznie opracowane liternictwo. Cuda do powieszenia w oknie, na ścianie, do zrobienia girlandy, by było ładniej, milej. Elegancko – to trzeba dodać koniecznie, bo to ozdoby stonowane, nie przeładowane w formie, czy kolorystyce.
Czas powstania. Wiadomo, zależy od trudności wzoru. Nigdy nie jest czasem straconym. Choć męczy się wzrok, kark nieraz boli. – Moja żona to perfekcjonistka – dodaje z dumą batiuszka Sylwester. Jednak praca wycisza, daje odprężenie psychiczne. A efekt po prostu cieszy.
(ciąg dalszy dostępny w wersji drukowanej lub w E-wydaniu Przeglądu Prawosławnego)
Natalia Klimuk
fot. autorka