Home > Artykuł > Najnowszy numer > Akatyst w kulturze europejskiej i polskiej

Akatyst w kulturze europejskiej i polskiej

Wykład wygłoszony w ramach Wykładów Mistrzów na Wydziale Filologicznym Uniwersytetu w Białymstoku

Aleksander Naumow jest światowej sławy slawistą, literaturoznawcą, paleoslawistą, badaczem piśmiennictwa cerkiewnosłowiańskiego i duchowości prawosławnej. Napisał klasyczne monografie na ten temat „Apokryfy w systemie literatury cerkiewnosłowiańskiej” (doktorat 1974), „Biblia w strukturze artystycznej utworów cerkiewnosłowiańskich” (1983), „Wiara i historia. Z dziejów literatury cerkiewnosłowiańskiej na ziemiach litewskich i ruskich” (1986)”, „Domus divisa. Studia nad literaturą ruską w pierwszej Rzeczypospolitej” (2002). Wykładał na Uniwersytecie Jagiellońskim, Uniwersytecie Adama Mickiewicza w Poznaniu, Uniwersytecie w Wenecji. Obecnie jest opiekunem Biblioteki Akademii Supraskiej.

Akatyst jest najpopularniejszym hymnem Maryjnym, a może nawet cerkiewnym, o niezwykle kunsztownej budowie, który przetrwał od pierwszych wieków chrześcijaństwa, należy więc do wspólnej tradycji.

W czwartym, bardzo dynamicznym, wieku chrześcijaństwo zostało uznane najpierw za równoprawne z wierzeniami pogańskimi, a potem stopniowo z tego statusu równoprawności zaczęło przechodzić na pozycję dominującą, w Cesarstwie rzymskim – obowiązującą. Przy tym przy jego formalizowaniu się odgrywały rolę różne warstwy kulturowe.

Jedną z najważniejszych była grecka tradycja antyczna, z której będą korzystać greccy Ojcowie Kościoła, drugą – tradycja rzymska łacińska, przepleciona z grecką, trochę własna, która zacznie coraz silniej oddziaływać w zachodniej części Cesarstwa. A trzecią bardzo istotna tradycja syryjska, wyraźnie różniąca się od dwóch poprzednich. Ta wczesna literatura chrześcijańska jest różnorodna, z jednej strony mamy retorykę postpogańską, poetykę klasyczną rzymską i grecką, a z drugiej zupełnie inną odmianę bliskowschodnią, głównie syryjską.

W żywocie Bazylego Wielkiego jest ciekawy opis spotkania św. Efrema Syryjczyka z Bazylim Wielkim.

Otóż pewnego razu do Bazylego Wielkiego z Kapadocji, greckiego Ojca Kościoła, starannie wykształconego, pochodzącego z pobożnej rodziny, chrystianizującego antyczną tradycję grecką, przychodzi prosto z pustyni syryjskiej źle ubrany, niemówiący po grecku, wspaniały Ojciec Kościoła Efrem Syryjczyk. I następuje zderzenie dwóch modeli kultury. Św. Efrem zarzuca Bazylemu, że jest zbyt grecki, zbyt antyczny – nosi bogate szaty, przywiązuje wagę do krasomówstwa, a to zdaniem Syryjczyka Panu Bogu nie jest potrzebne. A Bazyli na to, że to nieprawda, on też by wolał mieć takie ubogie szaty i zachowywać skromnpść, ale w obliczu ariańskiego przepychu nikt do prawdziwej cerkwi nie przyjdzie.

I tak powoli, z tych różnych warstw kulturowych formuje się coraz bardziej samodzielna literatura chrześcijańska.

Prawdopodobnie w VI wieku, kiedy zostają pokonane wpływ ariańskie, gockie, kiedy Sycylia oddziałuje coraz mocniej na tradycje Konstantynopola, kiedy na terenie Wielkiej Grecji, czyli na Sycylii i w południowych Włoszech, dzieją się ciekawe dla oglądu myśli i literatury chrześcijańskiej rzeczy, powstaje nasz tytułowy hymn, który później zostaje nazwany akathystos hymnos, czyli hymnem akatystem.

Dziś w języku polskim słowo „akatyst” traktujemy jak rzeczownik, ale w zasadzie jest to przymiotnik, który język cerkiewnosłowiański tłumaczy jako niesiedalnyj, czyli hymn, przy którym nie wolno siedzieć, który powinien być śpiewany na stojąco.

Autorstwo akatystu przypisuje się św. Romanowi Pieśniarzowi (Melodosowi), o którym zachowała się piękna żywotowa legenda.

Roman Melodos był jąkałą, pracował jako zakrystianin w jednej z konstantynopolitańskich cerkwi, według jednej wersji, w Hagii Sophii, według drugiej w świątyni Bogarodzicy na Blachernach. Były tam wspaniałe chóry, śpiewający za pieniądze chórzyści nieraz go poszturchiwali, bo to przecież jąkała, który zapala świece, skrobie podłogę. I gdy w Wigilię Bożego Narodzenia po raz kolejny go obrazili, Roman wrócił do swego skromnego pokoiku, rozpłakał się i zasnął. I w półśnie objawiła mu się Matka Boża. Poprosiła, by przestał płakać, poleciła, by zjadł podany przez Nią zwój pergaminowy (komunia słowa świętego). Roman posłuchał i gdy poszedł do cerkwi, doznał olśnienia – wyszedł na ambonę i zaśpiewał piękny hymn do Bożego Narodzenie Diewa dnieś Presuszczestwiennago rażdajet (Oto dziś Dziewica rodzi Władcę Natury). Renomowani chórzyści oniemieli. Bollandyści, specjaliści od żywotów świętych, pracujący w Brukseli, ustalili, że Roman Melodos napisał około tysiąca tekstów, z czego przynajmniej siedemset zachowało się do naszych czasów.

Tak więc za twórcę pierwszego akatystu przyjęto uznawać tego obdarowanego przez Maryję Romana Melodosa. Tym bardziej, że w tekście mamy takie odwołania, że oto Maryja „niszczy mądrość antycznych mędrców”, oto „pieśniarze pomilkli jak ryby bezgłośne”, bo nie są w stanie wyrazić jej dziewiczego narodzenia Jezusa.

Są tu więc wyraźne przycinki pod adresem antyku, pod adresem mądrości klasycznej, taka interpretacja jak w Ewangelii i u św. Pawła, że Królestwo Niebieskie łatwiej osiągalne jest dla ludzi prostych niż dla skażonych kulturą antyczną wielkich mędrców.

Hymn ów został napisany w 24 strofach, od VII wieku funkcjonuje już w dwudziestu pięciu.

Dwadzieścia cztery strofy rozpoczynają się od kolejnych liter alfabetu greckiego i są naprzemiennie ułożone.

Jest strofa krótka, która opowiada pewną historię i kończy się trzykrotnie śpiewaną aklamacją „alleluja”.

Potem jest druga, długa strofa, ma wstęp narracyjny, który doprowadza narrację do pozycji dzisiejszego dwukropka, po którym zaczynają się tzw. chajretyzmy (od greckiego chaire!), czyli z łaciny avetyzmy, (od ave). Chodzi tu o dwanaście linijek zaczynających się od słów Archanioła Gabriela, który powiedział do Marii: „Zdrowaś Mario”. Owo „zdrowaś” to po cerkiewnosłowiańsku – radujsia, po polsku – bądź pozdrowiona, witaj, po łacinie – gaude, salve albo ave.

Łacina najbardziej lubiła ave, bo ave, jak przeczytamy od końca, otrzymamy eva. A Maryja jest nową Ewą, która podnosi ludzkość.

W akatyście mamy 144 takie harietyzmy (dwanaście strof po 12 harietyzmów).

Słowa, które Archanioł Gabriel wypowiedział podczas zwiastowania do Marii – gaude, ave, salve, radujsia, witaj, bądź pozdrowiona – są najczęściej cytowane w całym obrzędzie chrześcijańskim. Spotykamy je nie tylko w akatystach, ale także w innych hymnach liturgicznych.

Potem do tych 24 strof dodano pierwszą strofę – kukulion, który zaburzył konstrukcję, to tekst rozpoczynający się od słów Wzbrannoj Wojewodie, który najpewniej jest hymnem dziękczynnym za pomoc Maryi przy obronie Konstantynopola w VII wieku. W ten sposób mamy teraz 25 strof.

Podczas gdy w większości tekstów chrześcijańskich prosimy o coś Pana Boga, w omawianym utworze jedynie wychwalamy Go, cieszymy się, radujemy. Hymn ten jest jak ikona słowna, przed którą się stoi i którą się adoruje.

Na początku IX wieku, około 800 roku pewien Grek, biskup w Wenecji, przetłumaczył go na łacinę – wtedy zaczęła się kariera tego greckiego akatystu na Zachodzie, stąd wyrastają wszystkie litanie zachodnie na czele z Loretańską.

W kunsztownym tekście Akatystu pełno jest specyficznych określeń Bogarodzicy, np. „Witaj, moście wiodący z ziemi do nieba”, czy „Witaj, trąbo, ogłaszająca wielkości Boże”. Ciekawy jest sposób, w jaki Roman Melodos, mówiąc w szóstym kontakionie o Herodzie nie do niego kieruje pochwalne „Alleluja”. Oto pisze: „i tego Heroda, głupka, który nie umie śpiewać „Alleluja”.

Choć od IX wieku rozwijają się dwie linie akatystu, wschodnia i zachodnia, w łacińskiej części Kościoła zachodniego (bo grekokatolicy razem z prawosławnymi kontynuowali tę wschodnią praktykę), do Jana Pawła II ten hymn był bardzo rzadko wykorzystywany. Dopiero Jan Paweł II, po tym, jak wysunął ideę dwóch płuc Europy, a jej patronami mianował oprócz św. Benedykta, także św. św. Cyryla i Metodego, ogłosił, że za wykonanie akatystu będzie udzielany katolikom odpust zupełny. Wtedy nastąpiło duże zainteresowanie akatystem. W 1980 roku powstało piękne, wydane w Rzymie, opracowanie akatystu przez Jana Sergiusza Gajka, rozpoczynając całą serię katolickich tekstów akatystowych. Napisano wiele innych akatystów, m.in. do Ducha Świętego, św. Urszuli Ledóchowskiej, błogosławionej Bolesławy Lament.

(ciąg dalszy dostępny w wersji drukowanej lub w e-wydaniu Przeglądu Prawosławnego)

wysłuchała Ałła Matreńczyk

fot. archiwum Akademii Supraskiej