Home > Artykuł > Najnowszy numer > Prześladowania się nasilają

Prześladowania się nasilają

Zawarta w 1596 roku Unia Brzeska na trwałe podzieliła jednolity religijnie do jej zawarcia ukraiński naród. Od tego czasu Cerkiew na Ukrainie, szczególnie w czasach bolszewickiej władzy, doświadczała wielu prześladowań i represji. Po uzyskaniu w 1991 roku niepodległości ukraińskie elity zadeklarowały, że ich celem jest zbudowanie nowoczesnego, demokratycznego państwa prawa. Jedną z podstawowych zasad funkcjonowania takiego państwa – i takie zapisy znalazły się w Konstytucji Ukrainy – jest rozdział między państwem a Cerkwią i zakaz ingerencji władz państwowych w jej wewnętrzne sprawy. Można było oczekiwać, że po strasznych doświadczeniach XX wieku borykające się z wieloma problemami i wyzwaniami kolejne rządy pozostawią Cerkiew w spokoju, że jeśli nie będą wspomagać jej odrodzenia, to nie będą ingerować w jej życie, nie będą jej zwalczać.

Tak się nie stało. Już pierwszy prezydent Ukrainy Leonid Krawczuk aktywnie wspierał rozłamową działalność pozbawionego święceń i odłączonego od Cerkwi Filareta (Denyski). Powstała, wspierana przez państwo i nacjonalistyczne ugrupowania, Ukraińska Prawosławna Cerkiew Kijowskiego Patriarchatu (UPC KP) w grudniu 2018 roku połączyła się z także niekanoniczną Ukraińską Autokefaliczną Prawosławną Cerkwią (UAPC), tworząc Prawosławną Cerkiew Ukrainy (PCU), której patriarcha Konstantynopola Bartłomiej nadał tomos o autokefalii. Radość z powstania PCU wyraził ówczesny sekretarz stanu USA Mike Pompeo.

Nadanie tomosu uruchomiło nową spiralę międzyprawosławnych konfliktów, wzajemnych oskarżeń, aktów przemocy wobec broniących swych cerkwi duchownych i wiernych kanocznej Ukraińskiej Prawosławnej Cerkwi (UPC). Dziś w powstałej w wyniku agresji Rosji sytuacji Ukraina nade wszystko potrzebuje wewnętrznego pokoju, zjednoczenia narodu. Niestety, rządzący rozpoczęli działania, mające na celu pozbawienie Ukraińskiej Prawosławnej Cerkwi wszelkich praw.

W pierwszych miesiącach wojny przedstawiciele władz Ukrainy dystansowali się od przeciwników Ukraińskiej Prawosławnej Cerkwi. Podkreślali, że na Ukrainie nie ma rosyjskich cerkwi, tylko ukraińskie, że Ukraińska Prawosławna Cerkiew pomaga armii, udziela schronienia uchodźcom, organizuje wieloraką pomoc walczącym i cywilom. Ale w ciągu ostatniego półtora miesiąca retoryka zmieniała się diametralnie.

1 grudnia 2022 roku prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski poinformował w przekazie wideo, że Rada Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony podjęła szereg działań przeciwko kanonicznej (UPC), w szczególności zainicjowała projekt ustawy „o niemożliwości działania na Ukrainie organizacji religijnych powiązanych z ośrodkami wpływów w Federacji Rosyjskiej”. – Zapewnimy pełną niepodległość naszemu państwu. W szczególności duchowej niezależności – uzasadniał potrzebę tych działań. – Nigdy nie pozwolimy nikomu zbudować imperium w ukraińskiej duszy. Następnego dnia dodał, że działania mające na celu uzyskanie „duchowej niezależności” są aktywnie wspierane przez społeczeństwo ukraińskie i że Ukraina nie zatrzyma się w tej sprawie w pół drogi. Jaka będzie meta? Tu obserwatorzy są zgodni – całkowity zakaz działalności Ukraińskiej Prawosławnej Cerkwi.

Z terenu już napływają informacje, że lokalne władze bezprawnie zakazują działań UPC na swoim terenie (zdarzyło się to już ponad 70 razy, w niektórych regionach nawet dwukrotnie), nieustannie dochodzi do siłowego przejmowania świątyń przez zwolenników (PCU), a wiele katedr, centrów diecezjalnych i monasterów przeszukuje Służba Bezpieczeństwa Ukrainy, by „zapobiec wykorzystywaniu wspólnot religijnych jako komórek ruskiego miru”.

Metropolita boryspolsko-browarski Antoni, kierujący sprawami Ukraińskiej Prawosławnej Cerkwi, zwrócił uwagę, że presja na Cerkiew, jaka ma obecnie miejsce na Ukrainie, byłaby naganna w każdym europejskim kraju: – Konstytucja gwarantuje nam prawo do swobodnego praktykowania naszej wiary. Szalona lawina wymyślonych i sfabrykowanych oskarżeń, masowy nacisk mediów na episkopat i duchowieństwo naszej Cerkwi oraz chęć kompromitowania jej są niegodne demokratycznego i europejskiego państwa. Zdaniem hierarchy wierni UPC mają prawo użyć w swojej obronie „całego arsenału legislacyjnego” Ukrainy i Europy. Metropolita zaapelował do wiernych, aby nie bali się „nowych prześladowań” kanonicznej Cerkwi, pamiętając o tym, że „poza grozą Golgoty na tej drodze czeka nas radość Zmartwychwstania”.

Metropolita zaznaczył, że w obecnych dniach bożonarodzeniowego postu jej cerkwie są jak zwykle przepełnione, a to jest „dowód na to, po czyjej stronie są prawosławni na Ukrainie”.

6 grudnia Rada Ministrów odwołała szefową Państwowej Służby Ukrainy ds. Etnopolityki i Wolności Wyznania Elenę Bogdan. Nowym szefem został konsultant Zełenskiego, znany ze swej nienawiści do Ukraińskiej Prawosławnej Cerkwi Wiktor Jeleński. Wszyscy doskonale rozumieją, po co taka roszada.

1 grudnia Zełenski poinformował, że Państwowa Służba ds. Etnopolityki i Wolności Wyznania została poinstruowana o potrzebie zbadania Statutu UPC „pod kątem występowania związku cerkiewno-kanonicznego z Rosyjską Cerkwią Prawosławną i, w razie potrzeby, podjęcia przewidzianych prawem środków”.

Elena Bogdan dała do zrozumienia, że raczej nie znajdzie takiego związku (bo go nie ma). I nie chodzi o to, że jest zwolennikiem Ukraińskiej Prawosławnej Cerkwi, po prostu taka jest rzeczywistość.

Po rozpoczęciu wojny Elena Bogdan nieraz podkreślała, że tylko wspólnota cerkiewna, a nie wspólnota terytorialna może głosować w sprawie „przejścia” do uwtorzonej w 2018 roku PCU, że Ukraińska Prawosławna Cerkiew nie jest zarządzana z Moskwy, że jest największym wyznaniem w kraju (tworzą ją blisko 13 tysięcy parafii i ponad dwieście monasterów), że po napadach przejęte przez PCU świątynie są puste, że Prawosławna Cerkiew Ukrainy w całym kraju ma mniej niż 50 mnichów i nie ma kim obsadzić Ławry (w monasterach kanonicznej Cerkwi jest ponad cztery tysiące mnichów i mniszek), że zakaz działalności Ukraińskiej Prawosławnej Cerkwi spowoduje destabilizację w kraju.

Wydawać by się mogło, że Bogdan powiedziała oczywiste rzeczy, które każdy widzi i wie. Ale tak nie jest.

13 grudnia władze Ukrainy nałożyły sankcje na metropolitę Antoniego i sześciu innych hierarchów (wcześniej taka kara spotkała rektora Poczajowskiej Akademii Teologicznej i sześciu władyków). Ustosunkowując się do tej decyzji władyka przyznał, że ma ona dla niego podwójny wymiar. – Po pierwsze wymiar duchowy, nawet sakramentalny. Ponieważ chodzi tu o ocenę mojej działalności jako duchownego Cerkwi Chrystusowej, dla której ważne jest zachowanie jej struktury kanonicznej. Jestem wdzięczny Bogu, że dołączył mnie do tych, o których sam Zbawiciel powiedział: „Błogosławieni jesteście, gdy [ludzie] wam urągają i prześladują was, i gdy z mego powodu mówią kłamliwie wszystko złe na was. Dla chrześcijańskiej świadomości nie może być znaku równości między prawdą a fałszem. Czarne nigdy nie stanie się białe, bez względu na to, jak często to mówisz. Schizma jako zjawisko życia cerkiewnego nie może być normą. Normą jest kanoniczny fundament, który zachowuje jedność prawosławia powszechnego. Możemy milczeć, kiedy jesteśmy oczerniani, kiedy przypisywane są nam jakieś osobiste braki lub słabości, które każdy ma jako nosiciel grzesznej skazy, ale jeśli chodzi o Boga, Prawdę i Cerkiew Chrystusową, nie może być kompromisu.

I drugi wymiar, czysto ziemski. My wszyscy, jako obywatele demokratycznego kraju, jesteśmy chronieni przez Konstytucję Ukrainy i jej prawo. Nie jestem prawnikiem, ale wiem, że państwo demokratyczne nie nakłada sankcji na swoich obywateli. Dlatego wszyscy mamy prawo szukać nie tylko prawdy Bożej, ale także prawdy ludzkiej, choć rozumiemy, jak ulotne są nasze nadzieje.

14 grudnia na corocznym zebraniu duchowieństwa kijowskiej diecezji metropolita Onufry przypomniał o decyzjach soboru w monasterze w Feofanii (maj 2022), na mocy których Ukraińska Prawosławna Cerkiew oddzieliła się od moskiewskiego patriarchatu, a egzemplarze zmienionego statutu zostały przesłane do prezydenta, Rady Najwyższej Ukrainy, Rady Ministrów i bezpośrednio do Państwowej Służby Ukrainy do spraw Etnopolityki i Wolności Wyznania. Zwierzchnik UPC poinformował, że na blisko czterysta parafii w kijowskiej diecezji (162 w Kijowie, i 231 w obwodach), tylko cztery zdecydowały się przejść do PCU.

Władyka odniósł się także do skandalicznego występu kabaretu Kwartał 95, którego niekwestionowanym liderem był przed zajęciem się polityką obecny prezydent Zełenski. – Nie mogłem zrozumieć, jak człowiek jest zdolny do takiego bluźnierstwa i co osoba, która wypowiada te słowa, myśli o swojej przyszłości? – powiedział. Zauważył, że „jesteśmy ludźmi” i „w tych dniach wylewa się na nas dużo brudu”: – Na krytykę zasługujemy, bo jesteśmy grzesznikami, ale większość oskarżeń to naciągane, sztucznie zredagowane, fejki. Ale my znosimy to dzięki Bogu, bo znoszenie cierpienia będąc niewinnymi, jest według apostoła wielkim zaszczytem. I za te cierpienia Pan przebacza nam wiele grzechów. Ale kiedy ktoś bluźni Bogu… Bóg na to nie zasługuje. Bóg ożywia każde tchnienie, każdą żywą duszę, a nawet tych, którzy są Jego bluźniercami – oni też są ożywieni łaską Ducha Świętego – podkreślił.

Metropolita zauważył, że jako wierzący „nie możemy ignorować takiego zjawiska jak bluźnierstwo”. – Naszym świętym obowiązkiem jest występować i zabierać głos w obronie Chwały Bożej, jak niegdyś święty prorok Eliasz – podsumował.

(ciąg dalszy dostępny w wersji drukowanej lub w e-wydaniu Przeglądu Prawosławnego)

Ałła Matreńczyk