Home > Artykuł > Czerwiec 2023 > Powołanie i odpowiedzialność

Wraz z Zesłaniem Ducha Świętego na Apostołów, świętujemy narodziny Cerkwi Chrystusowej. Jednocześnie 4 czerwca czcimy pamięć Męczenników Chełmskich i Podlaskich. W pierwszą niedzielę po Pięćdziesiątnicy wspominamy Wszystkich Świętych, jako bezpośredni plon działania Ducha w świecie. Natomiast w drugą niedzielę po Pięćdziesiątnicy (18 czerwca) słyszymy relację z powołania pierwszych apostołów. Jest to dobra okazja do refleksji nad powołaniem kapłańskim jako wyznacznikiem stanu duchowego Cerkwi. Paradoksalnie, w coraz bardziej zsekularyzowanym świecie, kwestionującym autorytet Cerkwi, potrzebni są coraz lepsi, mocni duchem kapłani, aby w coraz bardziej niesprzyjających warunkach mogli być wiarygodnymi przewodnikami, nauczycielami i świadkami Ewangelii.

W Ewangelii czytamy: A widząc tłumy ludzi, litował się nad nimi, bo byli znękani i porzuceni, jak owce nie mające pasterza. Wtedy rzekł do swych uczniów: „Żniwo wprawdzie wielkie, ale robotników mało. Proście Pana żniwa, żeby wyprawił robotników na swoje żniwo” (Mt 9,36-38). Potem Chrystus powołał dwunastu apostołów i udzielił im władzy nad duchami nieczystymi, aby je wypędzali i leczyli wszystkie choroby i wszelkie słabości… Idźcie i głoście: Bliskie już jest królestwo niebieskie. Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych, wypędzajcie złe duchy! Darmo otrzymaliście, darmo dawajcie! (Mt 10, 1,7,8). Podczas pożegnalnej Wieczerzy Jezus z naciskiem podkreślił: Nie wyście Mnie wybrali, ale Ja was wybrałem i przeznaczyłem was na to, abyście szli i owoc przynosili i by owoc wasz trwał (J 15,16). Żydowscy kapłani musieli pochodzić z plemienia Lewiego, a elity duchowe były wybierane według pochodzenia, reputacji, wpływów i poparcia ze strony uznanych autorytetów. W starożytności to uczniowie wybierali sobie nauczyciela, a nie na odwrót. Zwykle najwięcej uczniów miał ten spośród ówczesnych mędrców, filozofów i oratorów, kto cieszył się większym autorytetem i erudycją. To miało sens i Chrystus, o którym mówiono: „jeszcze żaden człowiek nie przemawiał jak ten człowiek”, mógłby mieć całe rzesze uczniów. Jednak w charakterze najbliższych Jezus wybrał tylko Dwunastu, a do tego nader prostych, przeciętnych i pospolitych ludzi.

Gdy obecnie niekiedy słychać głosy o marginalizacji świeckich w Cerkwi, gdy komuś brakuje w niej demokracji, to niech sobie uzmysłowi, że Cerkiew nie powstała w wyniku oddolnej inicjatywy i głosowania. To nie ludzie zbudowali Cerkiew, stosownie do swoich wyobrażeń i możliwości. Jej struktura i pełnomocnictwa nie pochodzą z ludzkiego nadania i mandatu, lecz z Chrystusowego ustanowienia. To Jezus Chrystus położył podwaliny struktury swej Cerkwi. W niej będzie hierarchia, zwierzchnictwo, ludzie powołani i posłani do kontynuacji misji Chrystusowej. Zesłanie Ducha Świętego postrzegamy jako narodziny Cerkwi w tym sensie, że odtąd za sprawą darów Ducha, rozpoczął się jej rozwój. Z powodu tego, że Cerkiew ma świętego założyciela, jest zbiorowym organizmem zbudowanym na fundamencie apostołów, mówimy o niej jako o „jedynej, świętej, soborowej i apostolskiej”. Nawet w najbardziej demokratycznej formie, jakiej tylko można życzyć Cerkwi, zawsze będzie ona strukturą hierarchiczną, z sukcesją apostolską, posługiwaniem i władzą otrzymaną bezpośrednio od Chrystusa. Ten hierarchiczny porządek bywa kwestionowany przez tych, którzy wzorują się na świeckich instytucjach. Słychać głosy, że Cerkiew jest strukturą archaiczną, monarchiczną, niedemokratyczną, a dyscyplina i regulamin wewnętrzny przypominają wojsko. Owszem, w starożytności sami wierni spośród swego grona wybierali kapłanów i diakonów, miała wówczas większy niż dzisiaj sens aklamacja Aksios (Godzien jest), ale czy dziś, gdy kapłaństwo wymaga wielu lat kształcenia i formacji, wierni mogą cokolwiek wiedzieć o kwalifikacjach kandydata i kto jest godzien stanu duchownego? Ufamy, że prawidłowo powołani biskupi, z natchnienia Ducha Świętego, udzielają święceń właściwym i należycie przygotowanym ludziom.

Duchowe wymagania w stosunku do kapłanów

Powołując uczniów Chrystus chciał, aby byli „solą ziemi” i „światłością dla świata”, czyli obarczył ich wielką odpowiedzialnością. Nie muszą pochodzić z jednego plemienia lub narodu, ponieważ uniwersalny charakter Cerkwi Chrystusowej skasował ten wymóg. Nie ma również żadnego wymogu odnośnie idealnego zdrowia fizycznego i braku jakiegokolwiek inwalidztwa, natomiast akcent jest postawiony na walory moralne. Wymagania wobec kapłanów św. apostoł Paweł jasno i obszernie wyłożył w Liście do młodego biskupa Efezu, Tymoteusza. Mając na uwadze zarówno biskupów i diakonów (a więc także prezbiterów), pisze, że kapłan powinien być nienaganny, mąż jednej żony, trzeźwy, rozsądny, przyzwoity, gościnny, sposobny do nauczania, nie przebierający miary w piciu wina, nieskłonny do bicia, ale opanowany, niekłótliwy, niechciwy na grosz, dobrze rządzący własnym domem… Niech będą najpierw poddawani próbie i dopiero wtedy niech spełniają posługę, jeśli są bez zarzutu (por. 1 Tm 3,2-12). W następnym rozdziale tego samego Listu św. Paweł dodaje: wzorem bądź dla wiernych w mowie, w obejściu, w miłości, w wierze, w czystości! Przykładaj się do czytania, zachęcania, nauki. Nie zaniedbuj w sobie charyzmatu… Uważaj na siebie i na naukę, trwaj w nich! To bowiem czyniąc i siebie samego zbawisz, i tych, którzy cię słuchają (por. 1 Tm 4,12-16).

Pisząc o dobrym wzorcu dla wiernych, apostoł zdawał sobie sprawę z tego, że mniejszy lub większy ciężar gatunkowy danego uczynku, dobrego lub złego, zależy od statusu osoby. Na tę ważną okoliczność zwrócił uwagę sam Chrystus, wzruszony ofiarą biednej wdowy (patrz Mk 12,43-44). Szkodliwość złego uczynku jest większa, jeżeli dopuszcza się go osoba, która z racji pełnionej funkcji powinna być godna zaufania – kapłan, sędzia, nauczyciel, policjant. Większą wagę zawsze mają słowa i uczynki osoby wyżej postawionej. Kiedy Chrystus mówił o „dobrym pasterzu”, stwierdził, że w trudnych chwilach gotów on jest życie swe oddać za owczarnię, natomiast najemnik ucieknie, bo nie dba o owieczki (por. J 10,11-12). Św. Paweł czynił wyrzuty swym rodakom, ponieważ ci, jako znający Prawo, powinni być dla pogan wzorem. Ty, który uczysz drugich, sam siebie nie uczysz. Głosisz, że nie wolno kraść, a kradniesz. Mówiąc, że nie wolno cudzołożyć, cudzołożysz?… Z waszej to bowiem przyczyny – zgodnie z tym, jest napisane – poganie bluźnią imieniu Boga” (Rz 2,17-24.

Według Pisma Świętego dobry przykład powinni dawać i ludzie świeccy (por. Iz 52,5; Ez 36,20). Natomiast, kiedy nawet kapłan nie świeci przykładem, świeccy wierni mogą dojść do przekonania, że tym bardziej nie muszą być uosobieniem cnót chrześcijańskich. Oto w literaturze rosyjskiej, włącznie z klasykami, znajdujemy mnóstwo krytycznych, prześmiewczych, wręcz krzywdzących uogólnień na temat przywar duchowieństwa, co później skwapliwie wykorzystali w swej propagandzie bolszewicy. Cerkiew długo miała zagwarantowany status panującego wyznania i nie za bardzo musiała się starać o pozyskanie dusz ludzkich.

Słowa o tym, że „z waszego powodu poganie bluźnią imieniu Bożemu” odnoszą się również do nas, jakkolwiek nie w dosłownym sensie „pogan”. Zarówno nasi wierni, jak i innowiercy szybko dostrzegą, że praktyka naszego życia mocno rozmija się ze wzniosłym nauczaniem. Osobiste przywary jednego człowieka, zwłaszcza kapłana, zostają wyolbrzymione i przeniesione na całe duchowieństwo i na Cerkiew („A, wszyscy oni tacy”). To nie jest sprawiedliwe, ale tak się to odbywa.

Jakie społeczeństwo tacy kapłani

To jasne, że ludzi uprzedzonych do Cerkwi będą utwierdzać w ich niechęci jej historyczne, instytucjonalne grzechy, jak też współczesne skandale obyczajowe. Laickie media z lubością wyolbrzymiają negatywne zjawiska i przypadki. Cerkiew hierarchiczna, w osobach biskupów i kapłanów, bez złośliwego wypominania ze strony środowisk laickich, uświadamia i głęboko przeżywa minione i obecne upadki i słabości w swych szeregach.

Jednak długa lista kapłańskich grzechów wskazuje na pewien niezaprzeczalny fakt – że kapłani są powoływani spośród zwyczajnych ludzi i są wystawieni na te same pokusy i pułapki co świeccy. Chrystus nie zamierzał budować Cerkwi z aniołów lub tylko ze świętych. Przeciwnie. Syn Boży przyszedł na ten świat w rodzinie prostego rzemieślnika i jako dobry cieśla pozbierał najbardziej nieforemne i pokrzywione kawałki drewna. Właśnie z nich zbudował łódź – Cerkiew, która oto utrzymuje się na powierzchni wzburzonych fal historii już trzecie tysiąclecie. Są nawet pewne plusy w tym, że kapłani wywodzą się z tego samego środowiska, co ich wierni. Dzięki temu są lepiej rozumieją ludzi, współczują im, nie dziwią się żadnemu grzechowi i słabości, przejawiają miłosierdzie, co jest bodaj najpiękniejszą cechą kapłana. Obiektywnie, kapłani mają więcej zasług niż upadków, tylko że te pierwsze są obowiązkiem, a tych drugich nie powinno być wcale.

Oceniają słabo zorientowani

Wysokie wymagania względem kapłanów są faktem, jakkolwiek ich spełnienie jest trudne. Co ciekawe, najwięcej grzechów i plam na wizerunku duchowieństwa i Cerkwi dostrzegają i ochoczo wytykają ludzie dalecy od realnego życia Cerkwi. Nietrudno jest to wytłumaczyć. Oto gdy ktoś z ulicy patrzy na zabytkowe katedry, to w oknach widzi tylko kawałki ciemnego szkła poprzecinane poczerniałym metalem. Gdy jednak wejdzie do katedry, widzi w oknach pod światło wspaniałe, różnokolorowe witraże. Dopiero będąc aktywnym członkiem Cerkwi, człowiek dostrzeże w niej nie tylko ciemne strony, ale także jedyną na tym świecie instytucję, która nie upatruje w nim konsumenta, raczej pacjenta, która konsekwentnie i szczerze broni świętości życia i godności osoby ludzkiej. Cerkiew jest absolutnie unikalnym miejscem, gdzie dokonuje się udoskonalenie i zbawienie człowieka. Bóg chce nas zbawić i w tym celu zbudował Cerkiew.

Cerkiew jako zgromadzenie grzeszników, pełna jest plam i zmarszczek. Byłoby ich mniej, gdyby wszyscy, poczynając od duchownych, bezustannie czuwali nad swym postępowaniem. Ale nawet gdy to nie następuje, powinniśmy być wyrozumiali wobec Cerkwi, jak ona jest wielkoduszna wobec nas. Gdy Marcin Luter zarzucał Erazmowi z Rotterdamu, że ten wciąż pozostaje – jak mawiał – w „zepsutym do cna Kościele katolickim”, ten odpowiedział: „Znoszę ten Kościół, licząc na to że stanie się lepszy, odkąd on znosi mnie w nadziei, że ja stanę się lepszy”.

(ciąg dalszy dostępny w wersji drukowanej lub w e-wydaniu Przeglądu Prawosławnego)

o. Konstanty Bondaruk