6 grudnia Cerkiew czci świętego męczennika archimandrytę Grzegorza (Peradze). Na białostockim osiedlu Dojlidy Górne stoi niedawno zbudowana cerkiew, której patronem jest święty. To filia parafii św. Eliasza na Dojlidach. W świątyni toczy się życie liturgiczne. Od ubiegłorocznego święta patrona we wszystkie niedziele i wielkie święta sprawowane są w niej Liturgie.
Witając arcybiskupa białostockiego i gdańskiego Jakuba, wielu duchownych z diecezji białostocko-gdańskiej i warszawsko-bielskiej, wiernych, w tym najmłodszych, proboszcz o. Anatol Fiedoruk powoływał się na słowa psalmisty, przypominając że niezbadane są wyroki Boskie. Budowę cerkwi rozpoczęto przed paroma laty. Z Bożą pomocą świątynia stanęła. Przed wiernymi jeszcze wiele trudów. Są już projekty ikonostasu i polichromii w części ołtarzowej. O. Anatol wyraził nadzieję, że w 2024 roku cerkiew zostanie wyświęcona.
Przy wejściu władykę przywitały dzieci. Najmłodsi śpiewali też podczas nabożeństwa, bo od września przy cerkwi działa chór dziecięcy, prowadzony przez Anitę Chowańską. Widać było, że dzieci czują się w cerkwi dobrze, że jest to miejsce do którego przyszły nie pierwszy raz.
– Święty Grzegorz urodził się w Gruzji – przypominał arcybiskup Jakub. – Wyjechał do Europy, tu studiował w Brukseli i Berlinie. Śluby zakonne i święcenia kapłańskie przyjął w Paryżu, potem wykładał w Bonn. Ostatecznie na zaproszenie metropolity Dionizego przyjechał do Polski, wykładał na Uniwersytecie Warszawskim. Potem w Oświęcimiu oddał swoje życie za współwięźniów.
– Za każdym razem, gdy się jest w tej cerkwi, jest się mile zaskoczonym jak wiele udało się zrobić – podkreślał arcybiskup, który przywitał także gości z Gruzji: – Choć dzieli nas język, łączy nas wiara.
Przed rokiem władyka Jakub podarował cerkwi Ewangelię po gruzińsku, a tym razem psałterz, ofiarowany przez Gruzina, który pracuje niedaleko Gdańska.
Po raz kolejny do Białegostoku przyjechali goście z Gruzji. – Na przyjazd tutaj, na to święto czekamy cały rok – mówił o. Luka Karelidze z Gori. – Dziękujemy o. Anatolowi za jego trud. Cieszymy się, że świeca z Gruzji, jaką niewątpliwie był święty Grzegorz, nie gaśnie, a daje coraz jaśniejszy płomień, ucząc nas prawdziwej chrześcijańskiej miłości.
(ciąg dalszy dostępny w wersji drukowanej lub w E-wydaniu Przeglądu Prawosławnego)
Natalia Klimuk, fot. autorka