Home > Artykuł > Lipiec 2021 > 30 lat naszej ustawy

30 lat temu, 4 lipca 1991 roku, Sejm uchwalił ustawę o stosunku Państwa do Polskiego Autokefalicznego Kościoła Prawosławnego. O prawo do swobodnego wypełniania swej misji nasza Cerkiew, jeśli sięgnąć w głąb historii, zabiegała „od wieków”. Tak było po tragicznym dla prawosławia w Rzeczypospolitej akcie unii brzeskiej w 1596 roku, kiedy to Cerkiew, do której należała ponad połowa mieszkańców państwa, została zdelegalizowana. Tak było w okresie międzywojennym, kiedy to, mimo lojalności prawosławnych obywateli wobec ojczyzny, co znalazło potwierdzenie we wrześniu 1939 roku, Cerkiew doznała wielu ograniczeń i prześladowań – akcja burzenia prawosławnych świątyń na Chełmszczyźnie i Południowym Podlasiu w 1938 roku to apogeum tych prześladowań.

W czasach PRL-u wszystkie, także rzymskokatolicki, Kościoły i związki wyznaniowe były jedynie tolerowaną przez władze „przejściową” formą religijności, przy czym zakres swobód i możliwości duszpasterskiej działalności w PRL-u był bez porównania większy niż w innych państwach tzw. socjalistycznego obozu, w którym – jak żartowaliśmy – Polska była najweselszym barakiem.

W tym „baraku” w latach 80. wybudowano ponad tysiąc kościołów katolickich. Prawosławni także korzystali z zezwoleń – wzniesiono między innymi sobór Świętej Trójcy w Hajnówce i Świętego Ducha w Białymstoku – a „komunistyczna” (celowo używam cudzysłowu, gdyż w końcu lat 80. nikt już o komunizmie nie wspominał) władza porozumiała się z episkopatem Kościoła rzymskokatolickiego i ostatni PRL-owski Sejm, 17 maja 1989 roku, uchwalił, obowiązującą do dziś, ustawę o stosunku Państwa do Kościoła katolickiego. Ustawa zagwarantowała dominującemu Kościołowi, niestosowane nawet w państwach Zachodniej Europy, prawa i przywileje. Status prawny Kościołów mniejszościowych (w rozumieniu liczby wiernych) miała regulować ustawa „o wolności sumienia i wyznania”, w której brak było przepisów regulujących zwrot przejętych przez państwo nieruchomości, co dla naszej Cerkwi uniemożliwiało starania o zwrot między innymi supraskiej ławry i uregulowanie statusu świątyń na Łemkowszczyźnie. Ustawa „katolicka”, i o to mam żal do jej autorów, przewidywała możliwość roszczeń, a więc i prawnego przejęcia przez osoby prawne Kościoła katolickiego części cerkwi także na Białostocczyźnie.

W przygotowanym przez Komisję Wspólną Rządu i Konferencji Episkopatu Polskiego, której współprzewodniczyli członek Biura Politycznego KC PZPR Kazimierz Barcikowski i kardynał Franciszek Macharski, projekcie znalazł się zapis mówiący o prawie Kościoła katolickiego do mienia (także świątyń) w przeszłości należących do Kościoła grekokatolickiego (unickiego), przy czym nie określono w jakiej przeszłości, co oznaczało możliwość roszczeń wobec świątyń, które do powrotu unitów do prawosławia w 1838 roku, w tym do supraskiej ławry i cerkwi w mojej rodzinnej Orli (stenogramy z posiedzeń komisji wspólnej zostały opublikowane w tomie „Tajne dokumentu Państwo – Kościół 1980-1989”, Aneks, Londyn – Warszawa 1993).

O zmianę tego zapisu toczyłem spory z reprezentującymi episkopat arcybiskupem (wówczas księdzem) Alojzym Orszulikiem i późniejszym ministrem w rządzie Tadeusza Mazowieckiego Jackiem Ambroziakiem.

Ostatecznie, w czasie specjalnie zwołanego spotkania w Urzędzie do Spraw Wyznań – Kościół katolicki reprezentowali biskupi Jerzy Dąbrowski i Jerzy Romaniuk oraz prof. Andrzej Stelmachowski, a naszą Cerkiew arcybiskup Jeremiasz i ja – osiągnęliśmy porozumienie polegające na przyjęciu status quo, co w praktyce oznaczało rezygnację z roszczeń wobec świątyń, które w przeszłości należały do innego Kościoła (tylko po Akcji Wisła Kościół katolicki przejął około stu prawosławnych świątyń) i ustawa potwierdzała prawo własności dla Kościoła katolickiego.

Zasada ta została wpisana do „katolickiej”, „naszej” i regulujących status prawny innych Kościołów i związków religijnych, ustaw. Uchroniło to nasz kraj przed konfliktem na tle religijnym.

Po polityczno-społecznym przełomie w 1989 roku, w tzw. Sejmie kontraktowym pojawiła się szansa uchwalenia ustawy regulującej sytuację prawną naszej Cerkwi. Nasz, wzorowany na ustawie o Kościele katolickim, projekt napisaliśmy z Andrzejem Stelmaszukiem i Anatolem Pańko, którzy posiadając wykształcenie prawnicze nie byli specjalistami od prawa wyznaniowego. Rząd Tadeusza Mazowieckiego wyraził zgodę na utworzenie wspólnej komisji do prac nad projektem – współprzewodniczącym ze strony naszej Cerkwi był metropolita (wówczas arcybiskup białostocki i gdański) Sawa.

Szanse na uchwalenie ustawy byłyby znacznie większe, gdyby do Laski Marszałkowskiej to rząd, co wcześniej deklarował, zgłosił jej projekt. Wobec braku decyzji zebrałem potrzebną liczbę podpisów i zgłosiłem go jako poselski.

Prace nad projektem to najtrudniejsze, a zarazem najbardziej radosne chwile w moim, poza rodzinnym, życiu. Poza pracami w komisjach i na posiedzeniach plenarnych setki rozmów, w których część rozmówców po raz pierwszy dowiadywała się, że w Polsce istnieje Kościół prawosławny, ale obok obojętności i sprzeciwu części posłów i senatorów to także nadspodziewana życzliwość i konkretna pomoc ze strony większości. Ze szczególną wdzięcznością wspominam wspierających nasze starania – w sejmie Cerkiew reprezentował arcybiskup Jeremiasz – ówczesnego marszałka Sejmu Mikołaja Kozakiewicza, którego jak mi powiedział po uchwaleniu ustawy, matka była prawosławna, przewodniczącego Obywatelskiego Klubu Parlamentarnego prof. Bronisława Geremka oraz Włodzimierza Cimoszewicza i Józefa Oleksego. Oleksego poprosiłem, by w czasie jednego z czytań na posiedzeniu plenarnym zastąpił mnie w roli posła sprawozdawcy – część posłów z rozwioązanej już PSPR i „sojuszniczego” Zjednoczonego Stronnictwa Ludowego i Stronnictwa Demokratycznego nie była zainteresowania naszym projektem.

 W sytuacji skrócenia o prawie dwa lata kadencji kontraktowego Sejmu, przy ogromie oczekujących na uchwalenie ustaw – w kraju dokonywała się ustrojowo-gospodarcza rewolucja – wprowadzenie pod obrady ustawy o Cerkwi graniczyło z cudem. W czasie przerwy w obradach – było to ostatnie posiedzenie, na którym istniała jeszcze możliwość wpisania do harmonogramu naszej ustawy na holu „przypadkowo” (nie było telefonów komórkowych) spotkał mnie sekretarz marszałka Kozakiewicza i poprosił, bym w zastępstwie przewodniczącego koła posłów Chrześcijańskiego Stowarzyszenia Społecznego, do którego należałem, uczestniczył w posiedzeniu Konwentu Seniorów, na którym przyjmowano plan prac Sejmu do końca kadencji.Będąc posłem wielu kadencji tylko jeden raz uczestniczyłem w pracach tego gremium i to był ten, decydujący o tym, tak ważnym dla prawosławnych w Polsce, Konwent.

Ostatecznie, w trzecim czytaniu, Sejm ustawę uchwalił, przy czym mój największy oponent poseł Włodzimierz Mokry „przypadkowo” (samolot którym leciał do Warszawy wylądował z opóźnieniem) nie zdążył na głosowanie. Wprawdzie, wybrany w sposób demokratyczny Senat wykreślił z ustawy zapisy regulujące sytuację 23 łemkowskich cerkwi (problem uregulowano po wniesieniu przez metropolitę Sawę skargi do Trybunału Sprawiedliwości w Strasburgu), a jeden z senatorów domagał się wprowadzenia języka polskiego w nabożeństwach, to po podpisaniu przez prezydenta ustawa z dniem 29 lipca 1991 roku weszła w życie.

Dziś za możliwość udziału w procesie tworzenia prawa, umożliwiającego naszej Cerkwi swobodne wypełnianie jej misji, dziękuję Bogu.

Eugeniusz Czykwin

Odpowiedz