Home > Artykuł > Lipiec 2021 > Jak powstał, upadł i odrodził się monaster

Jak powstał, upadł i odrodził się monaster

Założyciele

Byli nimi Aleksander Chodkiewicz i Józef Sołtan. Ród Chodkiewiczów należał do najwybitniejszych magnackich familii Wielkiego Księstwa Litewskiego. Nazwisko rodu pochodzi od imienia Fiedźka, inaczej Chwot’ka albo Chod’ki. Potomkowie Chod’ki zaczęli się nazywać Fiedźkiewiczowie, Chodkiewiczowie.

Była to znacząca i szanowana rodzina. Jej powołaniem była sztuka wojenna, pole walki. Wielu jej przedstawicieli nosiło hetmańskie buławy.

Ród miał rozległe posiadłości na terenie Wielkiego Księstwa Litewskiego i późniejszych ziem ruskich Korony. Fortunę zawdzięczał nadaniom królewskim – za zasługi dla ojczyzny, koligacjom rodzinnym i własnym zakupom. Aleksander Chodkiewicz był wojewodą nowogródzkim i marszałkiem Wielkiego Księstwa Litewskiego.

Aleksander był wnukiem Chod’ki Juriewicza. Jego ojciec, Iwan, był wojewodą kijowskim. Kiedy Mengli Girej, chan tatarski, w 1482 roku zdobył Kijów, wziął Iwana wraz z rodziną do niewoli. Iwan w niewoli, w roku 1482, zmarł. Jego żonę Agnieszkę, wraz z synem Aleksandrem i córką, wykupił wielki książę litewski Aleksander Jagiellończyk.

Aleksander Chodkiewicz, młody, energiczny, dobrze wykształcony, mający już doświadczenie służby na dworze królewskim, zajął się zagospodarowaniem majątku po zmarłym ojcu. Jego ośrodkiem był Gródek wraz z Puszczą Błudowską, niegdyś rozległą, współcześnie, po wykarczowaniu, ograniczoną do Puszczy Knyszyńskiej. Potem będzie go powiększać, między innymi o dobra w dorzeczu Świsłoczy i górnej Supraśli.

Ród Chodkiewiczów był ruski, prawosławny. Jako pierwszy wyznanie przodków dla kalwinizmu porzucił syn Aleksandra, Hieronim. Jego potomkowie z czasem stali się katolikami.

Z możnego rodu wywodził się też Józef Sołtan. Jego chirotonia na metropolitę kijowskiego i całej Rusi miała miejsce 10 maja 1507 roku. Byli na niej wszyscy prawosławni biskupi Wielkiego Księstwa Litewskiego. Funkcję tę piastował do śmierci w 1521 roku. Na tyle był oddany prawosławnej Cerkwi, że nuncjusz papieski Zachariusz Forreri nazwał go „wielkim schizmatykiem”.

Wcześniej był biskupem smoleńskim. Podobnie jak Chodkiewiczowie, miał zasługi wobec ojczyzny. Za nie, konkretnie zasługi w wojnie z Moskwą, otrzymał w 1504 roku od króla Aleksandra Jagiellończyka majątki, część z nich w supraskich włościach. Ostatnie przekazał 11 maja 1506 roku supraskiemu monasterowi, doskonale zdając sobie sprawę z roli, jaką miała odegrać ta wspólnota.

To Józef Sołtan nadał temu monasterowi przywileje stauropigialne, czyli wyjął go spod zależności od miejscowego biskupa, a podporządkował metropolicie, tym samym podnosząc jego rangę. Od 1533 roku uczyniono z niego patriarszą ławrę, czyli podlegającą bezpośrednio patriarsze Konstantynopola.

Skąd pojawili się w Gródku, potem w Supraślu, mnisi?

Wszyscy wskazują ten sam kierunek – z Kijowa, a nawet Świętej Góry Atos.

Dlaczego nie z Wilna, do którego dużo bliżej, Ławryszewa koło Nowogródka, gdzie monaster istniał już w XIII wieku, czy Drohiczyna, gdzie od XIII wieku istniały dwa monastery?

Możnowładca, współzałożyciel i ktitor monasteru, Aleksander Chodkiewicz, miał poprzez ojca, wojewodę kijowskiego, bliskie związki z Kijowem. Uwolniony z niewoli, zaprosił uciekających przed Tatarami mnichów. Wśród nich byli bracia z Kijowa i Świętej Góry Atos. Że tak mogło być – dowodzi prof. Antoni Mironowicz – świadczyłoby ogromne duchowe doświadczenie mnichów, którzy trafili najpierw do Gródka, potem Supraśla. Poza tym przynieśli ze sobą liczne księgi liturgiczne i religijne, pochodzące z Bałkanów. I pozostawali w ścisłych kontaktach ze Świętą Górą Atos.

Suchy Hrud

Uroczysko nazywało się Suchy Hrud. Nazwa wskazywała na wyniesienie na błotnistum brzegu rzeki Supraśl. Wokół pustka. Tylko Puszcza Błudów, prywatna Chodkiewiczów. I żadnego cudu tu wcześniej nie odnotowano. To nie przeszkadza ani Aleksandrowi Chodkiewiczowi, ani biskupowi smoleńskiemu Józefowi Sołtanowi w zakładaniu monasteru z olbrzymim rozmachem.

Dlaczego mnisi opuścili Gródek? Był dla nich zbyt światowy, szumny – sugerują badacze. Chodkiewicz wzniósł w Gródku obszerny zamek, by chronić swoje dobra przed nadciągającą wojną litewsko-moskiewską. 

Fundator pozwolił mnichom wybrać nowe, spokojne miejsce. Ale jak je wybrać? Przekaz mówi, że mnisi, pomodliwszy się, puścili na rzekę Supraśl drewniany krzyż z cząsteczką Krzyża Świętego, by ten zaprowadził ich na miejsce przez Boga wskazane. Krzyż miał się zatrzymać w sercu puszczy, między dwoma potokami, wpadającymi do Supraśli, Berezówką i Grabówką, przy uroczysku Suchy Hrud. I miało to nastąpić w 1500 roku.

Cerkwie

Historycy mówią, że najpierw na Suchym Hrudzie wzniesiono cerkiew św. Jana Teologa, pod tym samym wezwaniem co w Gródku, drewnianą. Potem wybudowano monumentalną, murowaną, obronną Zwiastowania Przenajświętszej Bogarodzicy, której fundatorem był Aleksander Chodkiewicz, Józef Sołtan oraz wielu wybitnych przedstawicieli Cerkwi prawosławnej. Opracowania powtarzały, że powstawała między rokiem 1503 a 1511. Prof. Antoni Mironowicz przesuwa te daty. Pisze – monaster trochę starszy, cerkiew nieco młodsza.

Cerkiew Zwiastowania miała dwa boczne ołtarze, jeden poświęcony Antoniemu i Teodozjuszowi Pieczerskim, wiążąc to miejsce z kijowskimi świętymi, drugi męczennikom także Rusi Kijowskiej – Borysowi i Glebowi. 

Na budowę wspaniałej cerkwi pozwalały i dochody płynące z rozległych dóbr monasterskich, nadanych przez ktitora Chodkiewicza i metropolitę Sołtana. A były to między innymi Fasty, wtedy Chwastami nazywane, Bacieczki, Krupniki, Łyski, Porosły, Klewinowo, Choroszcz, dziś na zachód od Białegostoku.

Kolejną cerkiew, Zmartwychwstania Pańskiego, wzniesiono w latach 1532-1557 z pruskiego muru. To świątynia katakumbowa. W podziemiach posiadała 132 nisze grzebalne. W nich umieszczano ciała zmarłych mnichów. Stała do lat siedemdziesiątych XIX wieku. Popadła w ruinę. Nie została odbudowana.

Codex Suprasliensis

Zawiera 24 żywoty świętych na kolejne dni marca i kazania. Pochodzi z początku XI wieku i jest najważniejszym i najwcześniejszym źródłem języka starocerkiewnosłowiańskiego. Powstał w Bułgarii, prawdopodobnie w Presławiu, w centrum ówczesnego bułgarskiego piśmiennictwa i został podarowany Supraślowi w latach jego największej świetności. Rękopis został odkryty w Supraślu w 1823 roku przez profesora Uniwersytetu Wileńskiego Michała Bobrowskiego. Teraz kodeks chroniony jest w trzech częściach w bibliotekach Warszawy, Petersburga i Lublany. Od 2006 jest umieszczony na liście Światowego Dziedzictwa Kultury UNESCO.

To nie przypadek, że do Supraśla trafił ten sławny kodeks. Już w połowie XVI wieku supraska biblioteka liczyła ponad dwieście ksiąg i imponowała różnorodnością manuskryptów, ich liczbą i unikalnością. Zawierała rękopisy o charakterze liturgicznym, kronikarskim, literackim, filozoficznym. W tym samym czasie Ławra Kijowsko-Pieczerska, mająca za sobą niemal pół tysiąca lat tradycji, posiadała 85 rękopisów.

Freski

– Dziś nikt nie podejmuje się rekonstrukcji średniowiecznych fresków – mówi Goran Janicijević. A tu w Supraślu taka odwaga! To jedyny taki projekt na świecie, absolutnie wyjątkowy.

Zanim zaczęto kłaść farby na mokrym tynku, wiele lat próbowano różnych technologii kładzenia tynku i farb.

W Supraślu, jak twierdzą znawcy problemu, stworzono unikalną na skalę światową szkołę rekonstrukcji średniowiecznych fresków, używając do tego współczesnych technologii, które przyspieszają prace i biorą pod uwagę środowisko – dziś powietrze i woda są o wiele bardziej zanieczyszczone, niż pół tysiąca lat temu.

Jak dokonać rekonstrukcji fresków, jeśli cerkiew została zburzona?

Zachowały się czarno-białe fotografie, bardzo dobrej jakości, supraskich fresków, zrobione przez Piotra Pokryszkina na początku XX wieku, przechowywane do dziś w petersburskich archiwach. Cenna okazała się i dokumentacja fotograficzna sprzed drugiej wojny, znajdująca się w Instytucie Historii Sztuki Polskiej Akademii Nauk.

Goran Janicijević rozpisywał supraską cerkiew, w kopule i tubusie w 2018 roku. W następnym roku jego dzieło kontynuował Białorusin, Wiktor Downar z Mińska. Obaj pracowali z pomocnikami.

Grzegorz Chodkiewicz i drukarze

W końcu piętnastego wieku na ziemiach polskich pojawił się druk. Najpierw cerkiewnosłowiański. Cyrylickie księgi wyszły w 1492 roku w Krakowie w warsztacie przybyłego z Neustandt Szwajpolda FiolaTriod cwietnaja i Triod postnaja. Druk szybko się upowszechniał. Do drugiej stolicy połączonego polsko-litewskiego państwa – Wilna – dotarł w 1522 roku, również najpierw w postaci druków cyrylickich, czyli wydań m.in. „Ruskiej Biblii” słynnego doktora z Połocka Franciszka Skoryny.

I między tymi dwiema stolicami, na ziemiach ruskich Korony, dziś prowincjonalnych, w miasteczku Zabłudów, który od Supraśla dzieli około czterdziestu kilometrów, znów dochodzi do dzieła wiekopomnego. W 1569 roku wyszła z tutejszego warsztatu drukarskiego wspaniała księga, Evangelie Uczytielnoje, czyli Ewangelia Pouczająca – zbiór homilii i ewangelicznych pouczeń na poszczególne tygodnie i święta, dzieło piękne tak w warstwie duchowej, jak i zewnętrznej.

Co wiąże Zabłudów z Supraślem?

W XVI wieku wiele. Przede wszystkim ta sama familia możnowładców Chodkiewiczów, ktitorów monasteru, ta sama potrzeba rozwoju duchowości i kultury prawosławnej i – zdaniem profesorów z Moskwy, Jurija Łabyncewa i Łarysy Szczawinskiej – ta sama rada wydawnicza. Badacze z Moskwy piszą, że radę tworzył Grzegorz Chodkiewicz, jego synowie Andrzej i Aleksander, Sergiusz Kimbar, archidiakon Eustachiusz, o. Nestor, dziekan podlaski.

Grzegorz Chodkiewicz przyjął w 1567 roku dwóch drukarzy, którzy opuścili Moskwę – Iwana Fiodorowa i Piotra Mścisławca. Grzegorz Chodkiewicz w swojej przedmowie do wydrukowanego w Zabłudowie dzieła pisał: „I nie poskąpiłem Bogiem ofiarowanych mi bogactw na ten cel”.

W 1570 roku w tejże samej zabłudowskiej drukarni ukończono kolejny tom, Psałtir s Czasosłowem, księgę zawierającą modlitwy poranne i wieczorne, teksty nabożeństw cerkiewnych cyklu dobowego, czasów, tropariony i kondakiony dwunastu wielkich świąt i wielkopostne oraz Psałterz króla Dawida.

Chodkiewicz zmarł dwa lata po wydaniu drugiej księgi, w tym samym roku co Zygmunt II August, król Polski i wielki książę litewski, ostatni z Jagiellonów, usiłujący zachować w państwie pokój religijny i tolerancję wyznaniową. Fiodorow wyjechał do Lwowa, następnie Ostroga, gdzie oddał ogromne zasługi w dziele popularyzacji cyrylometodiańskiego druku (Biblia Ostrogska).

W roku śmierci Grzegorza Chodkiewicza minęły już trzy lata od unii państwowej między Wielkim Księstwem Litewskim a Koroną, zwanej lubelską. Kolejna unia, tym razem kościelna, brzeską nazwana, z 1596 roku, dopełniła dzieła ekspansji kultury polskiej i Kościoła rzymskokatolickiego na ruskich ziemiach Rzeczypospolitej. Rozgorzały polemiki, ostre spory religijne, w których żywy udział brali suprascy bracia, broniąc Cerkwi. Obronę prawosławnej wiary wypisali na sztandarach przywódcy powstań kozackich z Bohdanem Chmielnickim na czele. W ocenie historyków były one jedną z najważaniejszych przyczyn upadku I Rzeczypospolitej.

Unia rozdziera

Unie łączą. Ale łącząc jednych, innych nieraz rozdzierają i to niezwykle boleśnie, do krwi przelewu. Tak było z unią kościelną, brzeską nazwaną, z 1596 roku. Rozdarła ona naród ruski na dwa obozy, wyniszczające siebie nawzajem, nienawidzące siebie, choć miała jednać ten naród pod władzą papieża. Rana krwawi do dzisiaj, szczególnie na Ukrainie.

Sygnatariuszami aktu unii brzeskiej był ówczesny metropolita kijowski Michał Rahoza i większość biskupów, wśród nich Hipacy Pociej i Cyryl Terlecki. Cerkwi zaszkodziło prawo tak zwanego patronatu. Biskupie katedry zatwierdzał wtedy król, na stronę moralną kandydatów nie zwracając uwagi. Uległość wobec woli króla była cechą najbardziej pożądaną. I tak w końcu XVI wieku niemal nie było już prawosławnych biskupów, wybijających się intelektualnie lub moralnie. Za przykładem króla szli możnowładcy, jako patroni monasterów i parafii. Łatwo było w ten sposób stępić siłę prawosławnych, ich trwanie w wierze przodków.

Biskupi, po przyjęciu unii, każdy na swej katedrze przymuszali duchownych i wiernych do posłuszeństwa papieżowi. Tak było w Łucku, Włodzimierzu, Pińsku, Połocku. Prawosławnym, nawet w ich domach, zabraniano zbierać się na wspólnej modlitwie i grzebać zmarłych w swoim obrządku. Zabraniano kontaktów z Konstantynopolem.

Latynizacja poprzez unię możnych i wpływowych warstw ruskiego narodu oraz sławnych  monasterów stała się zasadniczym celem sygnatariuszy unii, w pierwszym okresie jej wprowadzania. Lud, pozbawiony przywódców, byłby bezbronny i szybko podporządkowałby się Rzymowi – tak sądzono, nie bez racji.

Rozpoczęła się gra o Supraśl.

Swary

Kłótnie i konflikty w Wielkim Księstwie Litewskim sięgały zdaje się apogeum. Nie ominęły supraskiego monasteru. Mnisi musieli bronić dóbr i bogactw przed swoimi zwierzchnikami duchowymi i ktitorami, dochodząc nieraz sprawiedliwości w sądach. Cierpiało na tym życie duchowe, spadała liczba braci i ich morale. Spadał autorytet monasteru. Brakowało atletów ducha – pustelników, schimnichów.

Prawosławny metropolita kijowski Piotr Mohyła w liście do Kasjana Sakowicza, rektora kijowskiej akademii, pisał o tamtych czasach: „Popatrz na sławny niegdyś w Litwie  monaster Supraski! A dziś do czego on doprowadzony? Gdzie przedtem, pod kierownictwem prawosławnych, było w nim do stu, albo co najmniej do siedemdziesięciu osób braci, tam dziś żyje zaledwie kilku mnichów i co jeszcze gorzej, świecki człowiek włada cerkiewnym bogactwem i siołami (…). Zapytaj tylko kogokolwiek w tym że monasterze, gdzie stare ikony, które były ozdobione srebrnymi pozłacanymi ryzami, a dowiesz się, że one są zagarnięte przez unitów na swoje potrzeby; w miejsce srebrnych ikon postawiono w cerkwi płócienne, włoskie. Dobrze wymieniają się z Bogiem: Jemu płótno pisane, sobie srebro pozłacane”.

Bracia słali protesty do króla, nuncjusza apostolskiego do Warszawy, nawet do samego papieża po przejściu do Kościoła unickiego.

Monaster w unii

Ktitor Krzysztof Chodkiewicz pisał jeszcze w 1627 roku, że mnisi żyją nie sleduja unii. Dlatego zadbał o to, by nowa reguła, stworzona dla wspólnoty, przyprowadziła ich wreszcie do unii. Reguła została przeczytana w obecności braci i archimandryty Gierasima Wielikontija, który ławrą kierował aż 26 lat. Archimandryta, pod groźbą wygnania z monasteru, po długich wahaniach, zmuszony został do podpisania aktu. Po nim podpisali go wszyscy bracia, z wyjątkiem Samuela Sieńczyły, byłego archimandryty monasteru Świętej Trójcy w Wilnie, który schronienia, po wprowadzeniu unii w jego monasterze, szukał w Supraślu.

Reguła bazyliańska

W 1635 roku supraskiemu monasterowi została nadana nowa reguła, opierająca się na regule unickiego zakonu bazylianów. Dopiero od tego czasu, można powiedzieć, unia zagościła w Supraślu na dobre.

Bazylianie odcisnęli swoje piętno na Supraślu. Do dziś wiele osób niesłusznie określa monaster w Supraślu jako pobazyliański, usiłując go w ten sposób lokować li tylko w zachodniej tradycji.

Zakon bazylianów został utworzony w 1617 roku, wzorując się na regule jezuickiej. Zasadniczym jego celem była latynizacja i polonizacja Cerkwi unickiej. Jeszcze przed soborem zamojskim (1720) bazylianie wnieśli łacińskie elementy do Liturgii i wyposażenia cerkwi. Rekrutowali się głównie z rzymskokatolickiej szlachty. Proces ten wzmocniła ustawa z początku XVIII wieku, zabraniająca wstępowania do zakonu bazylianów osobom nieszlacheckiego pochodzenia. Niemal cała ruska szlachta, zwłaszcza w XVII i XVIII wieku, polonizowała się i latynizowała.

Drukarnia

Drukowanie ksiąg w Supraślu rozpoczęto w 1695 roku w warsztacie typograficznym, przeniesionym z Wilna – pisze prof. Zoja Jaroszewicz-Pieresławcew. Pierwszą wydrukowaną w Supraślu książką było Żytije prepodobnogo otca naszego wielikogo Onufrija carewicza perskogo.

Według badaczki w oficynie bazylianów supraskich ukazało się 528 tytułów, w tym 89 wydań cyrylickich. Drukowano tu głównie dla unitów, ale także starowierów i rzymskich katolików. Nakłady ksiąg wahały się od tysiąca do półtora tysiąca egzemplarzy. 

Książki drukowane w Supraślu były rozpowszechniane na terenach współczesnej Litwy, Łotwy, Białorusi, Mołdawii, Rosji, Ukrainy. Trafiały i do innych krajów.

Powrót do prawosławia

Powrót supraskich mnichów do prawosławia miał miejsce przy archimandrycie Nikodemie Marcinkowskim, pochodzącym ze szlacheckiego rodu, doktorze filozofii. Archimandryta Nikodem był zwolennikiem jedności unitów z prawosławnymi. Proces odbył się spokojnie. Nawet Józef Siemaszko, główny architekt powrotu unitów do prawosławia w diecezji litewskiej i białoruskiej, po wizycie w 1837 roku w supraskim monasterze był zachwycony spokojem i brakiem sprzeciwu braci wobec projektu zjednoczenia unitów z prawosławną Cerkwią. Stwierdził, że ze wszystkich przyzwyczajeń po okresie unickim, jedno okazało się najsilniejsze – jedzenie mięsa przez mnichów.

Spokój, z jakim w Supraślu wracano do prawosławia, podkreśla historyk, prof. Irena Matus, która przeanalizowała tysiące stron archiwalnych dokumentów na temat unii kościelnej w Rzeczypospolitej. Pisze, że wpływ na braci miał Nikodem Marcinkowski, który już w 1837 roku podpisał deklarację zgody na przyłączenie się do prawosławia.

Prawosławne zwyczaje wprowadzano do monasteru stopniowo. 

(ciąg dalszy dostępny w wersji drukowanej lub w e-wydaniu Przeglądu Prawosławnego)

Anna Radziukiewicz, Eugeniusz Czykwin

fot. Anna Radziukiewicz

Odpowiedz