Home > Artykuł > Najnowszy numer > Kto ma, temu będzie dane

W ewangelicznym czytaniu we wtorek 8 września (Mk 4,24-34) po raz kolejny słyszymy słowa: „Albowiem temu, który ma, będzie dodane, a temu, który nie ma, zostanie odebrane i to, co ma”.

To zdanie cytują także dwaj inni ewangeliści – św. Mateusz z przypowieści o talentach (25, 29) i św. Łukasz o minach (19, 26). Wyrwane z kontekstu, w odniesieniu wyłącznie do dóbr materialnych, te słowa są bulwersujące, bo niejako sankcjonują nierówność i niesprawiedliwość, że oto bogacze jeszcze bardziej się bogacą, a biedni ubożeją. W istocie chodzi o coś innego.

Niewątpliwie zastanawia nas i nawet złości, gdy widzimy, że niemal z każdego kryzysu gospodarczego, krachu na giełdach, kataklizmu lub jak ostatnio tzw. pandemicznego zamykania wszystkiego (lockdown) najbogatsi przeważnie wychodzą obronną ręką, natomiast najbardziej tracą najubożsi. Tymczasem nawet w Ewangelii wyraźnie i w odniesieniu do dóbr materialnych oznajmia się, że bogatszym Bóg doda, a biedniejszym zabierze. Otóż w przypowieściach o talentach i minach wyrażona jest oczywista i uniwersalna prawda o gospodarowaniu zasobami. Żaden inwestor nie powierzy ani złotówki maklerowi, który nie potrafi zarobić grosza. Nikt nie powierzy swego majątku zarządcy, który nie umie go pomnożyć, a tylko doprowadzi do bankructwa. Wszelki kapitał, w dowolnej formie, powinien procentować i rosnąć. Z drugiej strony w realnym życiu postawa trzech sług może być łatwo podważona, bo ci rzekomo obrotni ryzykanci mogli stracić wszystko, natomiast najbardziej dalekowzroczny mógł okazać się ten leniwy, a w istocie – ostrożny.

Jednak w Ewangelii, mimo iż pod postacią „talentów” i „min”, które da się przeliczyć na obecne pieniądze, wcale nie chodziło o nie. Z przypowieści płynie pouczenie, że człowiek jest zobowiązany nie tylko do bezpiecznego przechowania powierzonego depozytu, zakopania lub zamknięcia w sejfie, ale do pomnażania dóbr otrzymanych od Boga. To, co jest nam od Boga dane, jest w istocie zadane. Jeśli z powierzonym mu depozytem człowiek nic nie zrobi, odbiorą mu nawet to, co otrzymał, bo nie umiał nim właściwie dysponować. Nawet jeśli miał niewiele. Ojcowie Cerkwi szeroko komentowali to ewangeliczne „posiadanie”, skupiając się na miłości, wierze, prawdzie, wiedzy, pracowitości i gorliwości. „Zatem, gdy ktoś się stara, posiądzie i poszerzy wiedzę, natomiast temu, kto nie ma ani woli działania, ani właściwego nastawienia, odebrane będzie to, co ten zamierzał osiągnąć. Innymi słowy: jeśli ktoś ma w sobie choćby małą iskrę dobra, to i tę zagasi nie rozdmuchując jej duchem i nie zapalając dobrami duchowymi” (św. Teofilakt Bułgarski). „W ludziach chętnie uczących się i otwartych na wolę Bożą zamieszkuje Duch Święty, który rozwija ich przyrodzone uzdolnienia. U tych, którzy posiedli Iskrę światła i wzgardzili nią, ta całkiem zgaśnie i odebrane zostanie nawet to małe, co mieli dotąd. Tego doświadczyli Żydzi. Przyjęli światło od Prawa, lecz nie pomnożyli go. I kiedy objawiła się Prawda, okazali się krótkowzroczni i stracili nawet to, co wcześniej nabyli” (św. Cyryl Aleksandryjski).  Ponieważ cnotą „boską” i najważniejszym znakiem rozpoznawczym chrześcijan (zwłaszcza pierwszych) była miłość, to słowa o dodaniu posiadającym i odebraniu ubogim można ująć następująco. Kto ma miłość do Boga, temu będzie dane i obfitować będzie, ale kto nie ma miłości do Boga, temu zostanie zabrane i to, co wydaje mu się, że ma. Kto ma skarby w niebie, temu będzie dane i obfitować będzie, ale kto nie ma skarbów w niebie, temu zostanie zabrane i to co wydaje mu się, że ma tu na ziemi. Wagę miłości z wielką mocą i w pięknych słowach podkreślił apostoł Paweł we wspaniałym „Hymnie miłości” (1 Kor 13,1-13).

(ciąg dalszy dostępny w wersji drukowanej lub w e-wydaniu Przeglądu Prawosławnego)

o. Konstanty Bondaruk