Home > Z kraju > Skoroposłusznicy w Terespolu

Skoroposłusznicy w Terespolu

22 listopada, po raz 11, w parafii św. Jana Teologa w Terespolu, odbyły się uroczystości ku czci Bogarodzicy, w Jej ikonie „Skoroposłusznica”, czyli Szybko Spełniająca Prośby.
Uroczystości zebrały hierarchów – miejscowego ordynariusza arcybiskupa lubelskiego i chełmskiego Abla, byłych namiestników monasteru w Jabłecznej – arcybiskupa przemyskiego i gorlickiego Paisjusza oraz biskupa łódzkiego i poznańskiego Atanzego, duchowieństwo miejscowej diecezji, a także warszawsko-bielskiej i białostocko-gdańskiej. Przybyli pielgrzymi.
W kazaniu władyka Paisjusz mówił o tym jak wielką orędowniczką przed Bogiem, jest Jego Matka, do której powinniśmy kierować swoje prośby. Nawiązując też do współczesnych wydarzeń trapiących świat, przypomniał, jak prawie przed trzydziestu laty modlił się z garstką terespolskich parafian pod przeciekającym dachem cerkwi. – I ta sytuacja się zmieniła. Świątynia wypiękniała, są w niej wierni. Tak samo miną inne troski trapiące nas – mówił hierarcha.
Władyka Abel dziękował wszystkim uczestnikom uroczystości, a także w imieniu Soboru Biskupów, wręczył ordery św. Marii Magdaleny: Walentynie Ustinczuk – fundatorce ikonostasu i ikon do cerkwi w Dobratyczach, filii parafii terespolskiej, Michałowi Końskiemu – ikonografowi.
Kult ikony rozpoczął się, kiedy w bogobojnej rodzinie, na papierowej Ikonie Matki Bożej „Skroposłusznica”, którą z Łucka na prośbę gimnazjalisty Łukasza, przywiózł proboszcz o. Jarosław Łoś, pojawiło się święte mirro. Ikonę przeniesiono do miejscowej cerkwi, do której przybywały rzesze pielgrzymów. Po roku, na prośbę arcybiskupa lubelskiego i chełmskiego Abla, mnisi ze znajdującego się na Świętej Górze Athos, monasteru Dochiaru, ofiarowali kopię oryginału Ikony „Skroposłusznica”, znajdującego się właśnie w tym klasztorze. Ta ikona też zaczęła toczyć mirro. Regularnie odbywające się, kilka razy w tygodniu, akatysty i molebny, zbierały prawosławnych i katolików, miejscowych i przyjezdnych, ludzie otrzymują uzdrowienia.

Natalia Klimuk, fot. autorka