Home > Artykuł > Kwiecień 2022 > Jak uratowano cerkiew w Wólce Wygonowskiej

Jak uratowano cerkiew w Wólce Wygonowskiej

Przełom lat 2019/2020 był łaskawy dla moich genealogiczno-historycznych poszukiwań. Niespodziewanie, niczym prezent świąteczno-noworoczny od losu, udało się mi dotrzeć do niesamowitego zbioru dokumentów. Sensacja zupełna w sensie poznawczym. Otóż…

Od kilku lat w przekazach różnych osób słyszałem o losach parafii prawosławnej w Wólce Wygonowskiej w początkach II Rzeczypospolitej. O tym, że była zlikwidowana, a skomplikowana batalia formalna i sądowa o jej reaktywację trwała niemalże dziesięć lat. Niestety, nikt nie wiedział, gdzie mogą być przechowywane jakiekolwiek dokumenty związane z tym okresem.

W końcówce 2019 roku zupełnie przypadkowo w zasobach Archiwum Akt Nowych w Warszawie natrafiłem na zbiór ponad 120 oryginalnych kart archiwalnych dokumentujących okres 1920-1927 w „Woleńskiej” parafii. Są tam pisma urzędowe starosty i wojewody, metropolity, petycje mieszkańców i kompletne spisy parafian, dokumentujące niezwykle skomplikowaną i bezradną batalię. Opór władz państwowych był bowiem nie do przełamania.

Temat bogaty, interesujący i zbyt wielki na to pisanie. Więc pewnie i tak nie uda się opowiedzieć wszystkiego, co w tej batalii było ważne, ale zainteresowani przynajmniej sygnalnie będą mogli poznać kulisy tych starań.

Ale najpierw trochę historii wcześniejszej.

Parafia prawosławna w Wólce Wygonowskiej to jedna ze starszych na Podlasiu. Nierozerwalnie związana z parafią w Podbielu, pierwsza wzmianka o nich pochodzi bowiem z roku 1528, gdzie odnotowano, że ród Wahanowskich ufundował dwie drewniane cerkwie w Wólce i Podbielu. Kolejna wzmianka historyczna to rok 1686, kiedy cerkiew „woleńska” została wyposażona w beneficjum przez kasztelana lubelskiego Feliksa Zygmunta Parysa i Annę Sapieżankę oraz oficjalnie erygowana.

Historia cerkwi „woleńskiej” to 493, a w tym drugim przypadku 335 lat. Losy sąsiadujących ze sobą parafii przeplatały się do końca XIX wieku. Obie w tym samym czasie przyjęły unię i równocześnie w roku 1839 powróciły do prawosławia. Za każdym razem następowała korekta ich granic i formalne przenoszenie niektórych wsi z jednej do drugiej. Przełom XIX i XX wieku dla obu był czasem świetności materialnej i organizacyjnej, obie dysponowały obszarami zamieszkiwanymi przez około 2000 wyznawców, rozległymi własnościami gruntowymi, drewnianymi cerkwiami z zabudowaniami towarzyszącymi i cmentarzami w każdej ze wsi.

Pierwsza wojna światowa wywołała totalny chaos i upadek. Ludność miejscowa, wracając z wieloletniego bieżeństwa, zastała inne państwo i inną rzeczywistość. Spalone domy, zaniedbane i zniszczone gospodarstwa i stratę najważniejszą – duchową. Cerkwie i ich majątki jako mienie porosyjskie przejął Skarb Państwa. Rozpoczął się trudny okres ich restytucji. Czasami były to procesy nieskomplikowane, w innych przypadkach zawiłe i trudne.

Podstawę formalną stworzyła opracowana w roku 1921 pod egidą wojewody białostockiego inwentaryzacja mienia pocerkiewnego z propozycjami odnośnie docelowej struktury organizacyjnej prawosławia. W dokumencie tym parafię „woleńską” przewidziano do trwałej likwidacji.

Cerkiew co prawda zachowała się w stanie nienaruszonym, ale parafię przewidziano do rozparcelowania do innych, które ocalały. Wsie Gregorowce i Oleksze przydzielono do Orli, ale już stację kolejową i majątek Gregorowce oraz wsie Wólka, Czechy, Moskiewce Pawlinowo i Kruhłe do Kleszczel, natomiast Dydule, i Krasną Wieś do cerkwi Michajłowskiej w Bielsku. Podobne problemy miała też cerkiew w Podbielu. I choć w porównaniu z innymi cerkwiami w okolicy, np. w Kośnej i Kuraszewie, były to „problemy mniejszej rangi”, jednak nie mniej ważne.

Nieszczęściem cerkwi woleńskiej był wspomniany wcześniej fakt, że została przebudowana i wzbogacona materialnie w roku 1686 ofiarami Zygmunta Parysa i Anny Sapieżanki. Władze uznały więc, że skoro był to „okres unicki”, majątku tego nie należy przekazywać Cerkwi prawosławnej i trwale przejęły go na własność Skarbu Państwa. W ślad za tym cerkiewną ziemię orną i pastwiska wydzierżawiono „kombatantowi ostatniej wojny” – Eugeniuszowi Wyżykowskiemu. Powstała sytuacja niezręczna i dlatego też między urzędami krążyły dziesiątki poufnych pism, nakazujących załatwiać odmownie wszelkie prośby i petycje mieszkańców o restytucję parafii.

Rozpoczęła się długa i uciążliwa batalia o ponowne otwarcie parafii i zwrot jej majątku. Władze były nieubłagalne. Mieszkańcy jednak nie odpuszczali i mimo że cerkiew formalnie była zamknięta, a klucze złożone w starostwie, od czasu do czasu z okazji świąt udawało się ją otworzyć. Wtedy przyjeżdżał batiuszka z Kleszczel i odprawiał Liturgię. W roku 1924 miejscowa ludność samowolnie wyremontowała niszczejącą i opuszczoną cerkiew.

Z dokumentów, o których wspomniałem, wyłania się chronologia działań. Znalazły się tam spisy mieszkańców, dane sołtysów, społecznego komitetu cerkiewnego i oryginalne podpisy mieszkańców pod petycjami. Podpisy w języku polskim lub cyrylicą, a w imieniu niepiśmiennych składane przez innych mieszkańców, świadczące o wykształceniu i stopniu analfabetyzmu.

Pierwszym takim dokumentem jest „Wykaz ludności Wólkowskiej parafii prawosławnej w roku 1923”, opracowanie zbiorcze podpisane przez członków rady parafialnej. W wykazie wymieniono z imienia i nazwiska wszystkich 1712 osób, zamieszkujących byłą parafię. Wykaz oddaje statystycznie obraz odtworzonej po bieżeństwie społeczności. Sporządzony zapewne w roku 1922, datowany na 29 stycznia 1923 roku i podpisany też przez ówczesnego proboszcza parafii w Kleszczelach, o. Eufimia Maksimczuka. Już 12 lutego 1923 roku spis ten został dostarczony bezpośrednio ówczesnemu ministrowi oświecenia publicznego i wyznań religijnych, Józefowi Mikułowskiemu–Pomorskiemu przez posła Szymona Jakubiaka w ramach jego osobistej interwencji w sprawie parafii.

(ciąg dalszy dostępny w wersji drukowanej lub w e-wydaniu Przeglądu Prawosławnego)

Eugeniusz Siemieniuk

fot. autor, archiwum autora