Home > Artykuł > Listopad 2022 > Najstarsze towarzystwo śpiewacze

Najstarsze towarzystwo śpiewacze

Z Wierą Cariną z Serbii, dyrygentką cerkiewnego chóru Panczewskiego Towarzystwa Śpiewaczego rozmawia Anna Radziukiewicz

Anna Radziukiewicz: – Wasze Towarzystwo i chór jednocześnie ma niezwykle długą i bogatą historię.

Wiera Carina: – Towarzystwo powstało w 1838 roku i od tego czasu przez 184 lata działa nieprzerwanie, zajmując jedno z najznakomitszych miejsc w muzycznej historii serbskiego narodu i jego kultury. Z Towarzystwem byli związani najlepsi serbscy dyrygenci i kompozytorzy. Historia naszego Towarzystwa i chóru jest dobrze udokumentowana. Na stulecie istnienia Towarzystwa dr Michowin Tomandl napisał w 1938 roku obszerną monografię o naszej organizacji. Dziś stanowi jeden z najważniejszych historycznych dokumentów dotyczących serbskiej kultury muzycznej. Na 175-lecie istnienia Towarzystwa powstał, w reżyserii Władimira Kajłowica, film „Poju Bogu mojemu”.

Sypały się na was ordery, nagrody, wyróżnienia…

– Trudno byłoby je wyliczyć. Wspomnę o najważniejszych – ordery świętego Sawy III i II stopnia, u nas najwyższa cerkiewna nagroda, Nagroda Miasta Panczewa, Order Teodora Wrszaczkoga, otrzymywaliśmy najwyższe nagrody na festiwalach duchownej muzyki w Serbii i za granicą – w Belgradzie, Niszu, w Grodnie na festiwalu „Kołoski błagowiest”. Koncertowaliśmy we Włoszech, Austrii, Rumunii, Polsce, Bułgarii, na Węgrzech…

Od kiedy jest Pani dyrygentem tego znakomitego chóru?

– Od 2000 roku.

O takich osobach jak Pani w Polsce mówi się kobieta-instytucja. Jest Pani dyrektorem panczewskiego festiwalu muzyki duchowej, organizatorką międzynarodowego konkursu młodych muzycznych talentów w Panczewie, profesorem śpiewu solowego, śpiewaczką, dyrygentem, jurorem na festiwalach, autorką prac naukowych na temat chóralnej muzyki duchownej. Obyła Pani studia muzyczne w Belgradzie, ale i w konserwatoriach w Kijowie i Moskwie. Obserwując Panią odnoszę wrażenie, że korzysta Pani z niewyczerpalnych osobistych zasobów energii.

– Dyrygent musi mieć energię, by dzielić się nią z chórzystami i udźwignąć odpowiedzialność na nim spoczywającą, zwłaszcza gdy się prowadzi chór o takiej tradycji. Przez pierwsze 10-15 lat, gdy szłam schodami na nasz cerkiewny balkon, by dyrygować chórem w czasie Liturgii w naszej wspaniałej, dużej cerkwi, zawsze myślałam, kto na tych deskach, bo deski są stare i te same, stał przede mną. I to rzeczywiście wielka odpowiedzialność, która chroni przed stagnacją.

Bywają trudne momenty?

– Oczywiście! Bywa, że zmieniają się w parafii duchowni i nowi nie wspierają chóru. Bywa, że brakuje śpiewaków. I pojawia się zwątpienie – dalej nie mogę, nie udźwignę! A potem czyjś głos z chóru: „Pani Wiero, co z tego, że ten nie przyszedł, a tamten przeszkadza. Przecież istniejemy 178 lat! I jeszcze pożyjemy”! Myślę wtedy: A może rzeczywiście! Dyrygenci dają bardzo dużo energii śpiewakom. I potrzebują jej od chórzystów. Kiedy padam, oni mnie podnoszą. Jesteśmy jak rodzina.

Ile godzin spędza ze sobą chór tygodniowo?

– Dziesięć albo i więcej. Z jakim członkiem rodziny spędzamy tygodniowo nieprzerwanie tyle godzin? Dzieci opuszczają dom, wrastają w swoje rodziny. Wpadną, zapytają, co ugotowałaś, zdrowa jesteś? I już ich nie ma. A tu trzy razy w tygodniu po dwie i pół godziny próby. Do tego śpiewanie podczas Liturgii w cerkwi. A kiedy dodamy wyjazdy na koncerty, udział w festiwalach, wyjdzie jeszcze więcej godzin bycia razem. Wzajemnie się rozwijamy, podtrzymujemy i rzeczywiście tworzymy dużą rodzinę.

Dotychczas myślałam, że najstarszym serbskim chórem jest Pierwsze Belgradzkie Towarzystwo Śpiewacze, któremu jako Fundacja Ostrogskiego mieliśmy zaszczyt nadać w 2013 roku Nagrodę Księcia Ostrogskiego.

– W istocie tak jest jeśli chodzi o kraj – Serbię. Ale my jesteśmy najstarszym chórem serbskiego narodu, który żył i w Austrowęgierskim Cesarstwie, i był pod Turkami, ale też żył i żyje w różnych krajach w diasporze, na przykład we Włoszech w Wenecji, koło Triestu, w Austrii, Niemczech, Stanach Zjednoczonych. Belgradzkie Towarzystwo Śpiewacze jest od nas młodsze o 15 lat.

Czym jest śpiew dla Serbów?

– Mogę go porównać do duszy narodu. Serbowie, pozostając wiekami pod obcym panowaniem, gromadzili się razem i śpiewali. W śpiewie przekazywali z pokolenia na pokolenie wiarę w Boga, historię narodu, miłość do ojczystej ziemi. W życiu politycznym uczestniczyli na tyle, na ile było to możliwe. Ale śpiewali. W pieśni mogli wyśpiewać całą swoją narodową duszę.

Bardzo lubię serbskie pieśni.

– Bo jest w nich jakaś moc, miłość, zakorzenienie.

W następnym roku jubileusz – 185 lat waszego Towarzystwa.

– Jubileusz będzie okazją, by wspomnieć też najznakomitszych serbskich dyrygentów i kompozytorów, którzy zaczynali pracę w naszym Towarzystwie.

(ciąg dalszy dostępny w wersji drukowanej lub w e-wydaniu Przeglądu Prawosławnego)

fot. Anna Radziukiewicz