Home > Artykuł > Grudzień 2022 > Miejski hezychasta

W tym roku mija sto dziesięć lat od narodzin i dwadzieścia lat od śmierci cenionego rumuńskiego hezychasty, archimandryty Sofiana Boghiu (1912-2002), który przez prawie pół wieku prowadził życie ascetyczne na „pustyni” w Bukareszcie. Jego imię jest stosunkowo mało znane w porównaniu do innych rumuńskich przewodników duchowych, takich jak star-cy – archimandryta Kleopa (Ilie), archimandryta Arseniusz (Papacioc), czy też schimnich Paisjusz (Olaru). Ojciec So-fian poprzez swe nauczanie podczas homilii, konferencji i wywiadów, wniósł istotny wkład w kontynuację rumuńskiej tradycji nieustannej modlitwy. Zdobywszy w ciągu ponad pół wieku mniszej ascezy ogromne doświadczenie duchowe, potrafił poprzez działanie łaski Świętego Ducha przemieniać serca ludzi. Miał unikalny dar duchowego rozsądku, a także zdolność jasnego i głębokiego przenikania do samej istoty rzeczy. Jego słowa, napełnione ewangeliczną solą, trafiały do każdego, kto zwracał się o pomoc i wsparcie. Wybitny asceta był ikonografem, twórcą polichromii w wielu cerkwiach w Rumunii, Syrii i Libanie.

Rumuński hezychasta urodził się 7 października 1912 roku w pobożnej rodzinie w gminie Cuconeștii Vechi w okręgu Bălți w Besarabii. Podczas chrztu otrzymał imię Sergiusz i od początku jego życie przepełnione było modlitwą, ciszą i spokojem. Uczył się w szkole śpiewu cerkiewnego w monasterze Dobrusa, a następnie w seminarium w monasterze Cernica. 25 grudnia 1937 roku przyjął postrzyżyny mnisze z imieniem Sofian w monasterze Dobrusa, a 6 sierpnia 1939 roku otrzymał chirotonię diakońską.

Przyszły ceniony starzec był intelektualistą, od 1940 do 1945 roku studiował historię sztuki, a w latach 1942-1946 teologię na Uniwersytecie w Bukareszcie. 11 kwietnia 1945 roku został wyświęcony na kapłana w monasterze Antim. W 1950 roku wybrano go na przełożonego monasteru, a 1951 roku otrzymał godność archimandryty. Od 1954 do 1958 roku był ihumenem monasteru Plumbuita w Bukareszcie. Przez większość swego życia mieszkał w monasterze Antim, gdzie otaczał duchową opieką każdego, kto do niego przychodził.

Będąc jeszcze studentem w Bukareszcie, o. Sofian uczestniczył w spotkaniach grupy „Płonący Krzew” w monasterze Antim, skupiającej intelektualistów, duchownych i świeckich. Należeli do niej m.in. poeta Sandu Tudor (później o. Daniel), o. Arseniusz Papacioc, o. Dumitru Staniloae i o. Roman Braga. W każdą niedzielę odbywały się wykłady poświęcone mistycznym, ascetycznym aspektom życia duchowego, w szczególności modlitwie Jezusowej i Liturgii. Tutaj o. Sofian spotkał hieromnicha Jana (Kulighina), wygnańca z Rosji, który doświadczenie w praktykowaniu nieustannej modlitwy serca zdobył pod duchowym przewodnictwem św. Józefa, św. Warsonofiusza i św. Anatola Młodszego podczas swego pobytu w Pustelni Optyńskiej.

W 1958 roku o. Sofian został aresztowany przez reżim komunistyczny za udział w tej grupie i spędził sześć lat i czterdzieści pięć dni w więzieniach Aiud i Jilava oraz w obozie pracy Baltile Brailei. Wielu członków grupy za dawanie świadectwa o swej wierze, m.in. o. Daniel Tudor, zginęło męczeńską śmiercią, przebywając w nieustannej modlitwie do ostatniego tchnienia.

Jednak Bóg miał inny plan wobec o. Sofiana, który pozostał przy życiu. W 1964 roku wraz z wieloma innymi członkami „Płonącego Krzewu” został uwolniony na mocy amnestii. Po powrocie do monasteru Antim w Bukareszcie, archimandryta Sofian kontynuował swoją dotychczasową posługę jako przełożony i duchowy ojciec. Jego kazania z tego okresu były pełne głębokiej pokory, chrześcijańskiej miłości, łagodności i cierpliwości. Prawie nigdy nie mówił szczegółowo o czasie spędzonym w więzieniach, ale przed śmiercią stwierdził: „Mogę powiedzieć, że wiele dni w więzieniu było bardziej radosnych niż na wolności, ponieważ prawdziwa duchowa radość pochodzi z wnętrza człowieka, a nie z zewnątrz”. W innym wywiadzie dodał: „Jeśli mogę to tak ująć, to śmiem twierdzić, że dobrze mi było w więzieniu, znacznie lepiej niż na wolności, gdzie jest tak wiele różnych problemów. Tam mogłem skoncentrować się na modlitwie. Jeśli człowiek ma w sobie duchową siłę, to nic nie może odwrócić jego uwagi od Boga”. O. Sofian doświadczył nie tylko męki i okrucieństwa komunistycznych więzień, ale osiągnął też wewnętrzny spokój, o którym mówił św. Serafin z Sarowa (jego ulubiony święty), i potrafił rozprzestrzenić go później na tysiące osób wokół siebie.

Można stwierdzić, że najważniejsze dzieło życia rumuńskiego hezychasty rozpoczęło się wraz z upadkiem komunizmu w grudniu 1989 roku. Po dziesięcioleciach represyjnego, autorytarnego i ateistycznego reżimu nastał czas duchowego odrodzenia i wiele młodych osób gromadziło się wokół archimandryty Sofiana, prosząc o poradę i modlitewne wsparcie. Ceniony starzec Kleopa z monasteru Sihăstria nazwał go „apostołem Bukaresztu” za nauczanie modlitwy Jezusowej niezliczonej rzeszy ludzi, zachęcanie ich do nieustannej modlitwy i osiągnięcia wewnętrznego spokoju. Jego słowa dotyczące modlitwy, skierowane do mieszkańców dużych miast, zasługują na uwagę: „Wydaje się, że dla współczesnego modelu życia Bóg ustanowił tę krótką modlitwę: »Panie Jezu Chryste, Synu Boży, zmiłuj się nade mną grzesznym«, którą można ciągle powtarzać w umyśle podczas wszystkich codziennych czynności, które wykonujemy i w różnych sytuacjach, gdziekolwiek się znajdujemy. Jeśli jesteśmy na uczelni i słuchamy wykładu, w szkole, w pracy, w fabryce, na ulicy, czy też w drodze do jakiegoś miejsca, jak również podczas rozmowy z kimkolwiek, w każdym momencie możemy od czasu do czasu, tak często jak to jest możliwe, odmawiać tę krótką modlitwę”.

O. Sofian podkreślał, że modlitwa powinna być wznoszona z uwagą i skupieniem, aby „każde słowo dotarło do głębin serca”. Bardzo istotna jest wytrwałość w nieustannej modlitwie i rozważne, cierpliwe pokonywanie napotykanych trudności. Będąc świadkiem podziału i dysonansu społeczeństwa XX i XXI wieku, nie stracił wewnętrznego spokoju. Na podstawie własnego doświadczenia stwierdzał, że „każdy człowiek, żyjąc we współczesnym świecie, pełnym pośpiechu, szybkości i niepokoju, może żywić się tą modlitwą w prawdziwie błogosławiony sposób”. W kazaniu podczas misterium ślubu w Bukareszcie powiedział młodej parze, że „tak jak trzymają się poręczy w ruchliwym metrze, aby się nie przewrócić, tak też powinni nieustannie modlić się i nie tracić kontaktu z Bogiem pośród zgiełku życia”.

Podobnie jak inni współcześni rumuńscy starcy, zgodnie z tradycją hezychastyczną, o. Sofian rozumiał życie duchowe jako podróż od umysłu do serca: „Św. Paisjusz (Wieliczkowski) z monasteru w Neamţ stwierdzał, że radości nie da się opisać, gdy imię Jezusa Chrystusa przenika z umysłu do serca, a umysł i serce jednoczą się i tylko wtedy człowiek staje się prawdziwie zjednoczony”.

(ciąg dalszy dostępny w wersji drukowanej lub w e-wydaniu Przeglądu Prawosławnego)

Andrzej Charyło

fot. sainthermanmonastery.com