Home > Artykuł > Lipiec 2023 > Misja Cyryla i Metodego a Kodeks Supraski

Misja Cyryla i Metodego a Kodeks Supraski

Dwie wystawy, międzynarodowa konferencja naukowa, ustawienie pamiątkowych znaków i posadzenie pamiątkowych dębów, wydawnictwa dla dorosłych i dzieci – plan obchodów ogłoszonego przez władze województwa podlaskiego bieżącego 2023 roku rokiem Kodeksu Supraskiego jest naprawdę bogaty. Dobry to czas, by przypomnieć o tym wybitnym pomniku języka starocerkiewnosłowiańskiego, który z inicjatywy profesora Aleksandra Naumowa, jego kolegów slawistów z Lubljany i Petersburga oraz władz trzech przechowujących go bibliotek został wpisany w 2007 roku na „Listę pamięci świata”, obejmującą najcenniejsze zabytki ludzkości. Dobry to też czas dla monasteru supraskiego, który kilka miesięcy temu został wpisany na listę pomników historii Rzeczypospolitej. Prof. Naumow wystąpił z odczytem o znaczeniu zarówno misji Świętych Cyryla i Metodego dla Europy, jak i Kodeksu Supraskiego.

Kodeks Supraski jest skarbem całej Słowiańszczyzny, całej Europy. Należy do najstarszych zabytków napisanych alfabetem cyrylickim. Ta supraska księga (kodeks po łacinie znaczy księga), minieja czetnaja / czytana na mart, zawiera 48 tekstów – w większości są to marcowe żywoty świętych, m.in. czterdziestu męczenników sebastyjskich, 42 męczenników amorejskich, wiele żywotów praktycznie nieznanych świętych, co wskazuje na niezwykłą atrakcyjność i samodzielność kodeksu. W kodeksie mamy też dwa kazania na Błagowieszczenije, a potem jest cykl związany z Wielkanocą, tzn. sobota Łazarza, Niedziela Palmowa, Wielki Poniedziałek ze wspaniałą mową św. Jana Złotoustego o uschniętym drzewie figowym, Wtorek, Środa, Czwartek, Piątek, Sobota, Pascha. Następnie Niedziela Antypaschy, Wozniesienije. Przy nieznacznych ubytkach zachowało się 285 pergaminowych kart o wymiarach 25 na 33 cm.

Powstał mniej więcej tysiąc lat temu, w drugim pokoleniu uczniów św. św. Cyryla i Metodego, jest ściśle związany z tradycją Świętych Braci. Datuje się go na koniec X, początek XI wieku, powstał na pewno przed 1014 rokiem, profesor Naumow uważa, że około 970 roku.

– Cyryl nie ułożył cyrylicy – zaznaczył prelegent. – Cyrylica jest późniejszym pismem, opracowanym przez uczniów Cyryla, nazwanym ku jego czci. Pismo, które wynaleźli Konstanty, zwany później, po wstąpieniu do klasztoru, Cyrylem, i jego starszy brat Metody nazywamy głagolicą, od głagołati – mówić.

W tym czasie w kręgu kultury judeo-chrześcijańskiej funkcjonowały trzy alfabety – hebrajski, grecki, łaciński (oprócz mniej powszechnie stosowanych gruzińskiego, ormiańskiego, koptyjskiego). To w tych językach, o czym zaświadczają ewangeliści św. Łukasz i św. Jan, Piłat kazał sporządzić napis na tabliczce na krzyżu.

Na alfabet głagolicki Kościół pierwotny patrzył podejrzanie – teksty były trudne do odczytania, nie było jasności, czy nie skrywają herezji. Wobec tego bardzo szybko na zachodnich Bałkanach (w Bośni, Chorwacji, Dalmacji) uznano Metodego za heretyka, zakazano pisma słowiańskiego, uważając że jest to groźne dla Kościoła rzymskiego, że językami dopuszczonymi do użytku są greka i łacina. Ale Dalmacja pozostała wierna temu pismu aż do XIX wieku, dziś jest w Chorwacji traktowane jak skarb narodowy, stamtąd w XIV wieku dotarło nawet do Pragi, śląskiej Oleśnicy i Krakowa. Inaczej było na Wschodzie, na Słowiańszczyźnie, w Europie Środkowej i Wschodniej. Głagolica utrzymywała się dość długo, ale była trudna, nie wiązała się bowiem ani z greką, ani z łaciną, wobec tego stopniowo zaczęto robić kompromis alfabetyczny, wprowadzać pismo, które jest bardzo podobne do greki.

Ten alfabet cyrylicki, powoli wprowadzany jako konkurencja głagolicy, bardzo szybko się przyjmuje. A Kodeks Supraski jest jednym z najstarszych i największych zabytków napisanych cyrylicą, tam nie ma ani jednej litery głagolickiej.

Walorem Kodeksu Supraskiego jest to, że zachował się praktycznie w całości (brakuje kilku kart z przodu i kilku z tyłu, kilku w środku, w sumie może z 12 czy 15). W jednym miejscu księgi, na marginesie, mamy ciekawy napis, który z okazji obchodów zostanie wyeksponowany: Gospodi pomiłuj Ret’ka. Amiń. Uczeni przyjęli więc, że to może kopista nazywał się Ret’ko. Dlatego też Bułgarzy ten kodeks zatytułowali Supraslski ili Ret’kov sbornik, czyli sbornik Retki. Jest jeszcze późniejszy niezdarny dopisek, szacowany na XII-XIV wiek: Gospodi pomozi rabu Amosu, uczusia pisati.

Gdy państwo bułgarskie trafiło do bizantyńskiej niewoli, bardzo dużo ksiąg zostało przeniesionych za Dunaj. I prawdopodobnie Retkov sbornik wraz z mnichami też pojechał przez Mołdawię w stronę zakarpacką, na naszą Bukowinę i Ruś Kijowską. Mamy ślady, że w XIII, XIV wieku był już na terenie ruskim, później trafił do Supraśla, najprawdopodobniej w momencie powstania monasteru na przełomie XV i XVI wieku. Tu trzeba podkreślić, że monaster supraski od momentu powstania miał bardzo bogatą bibliotekę. Wielka w tym musi być zasługa Bielska Podlaskiego, Bielsk bowiem stanowił bardzo silny prawosławny ośrodek intelektualny, dobrze zarządzany przez Sołtanowiczów i Siehieniewiczów. Pierwszy ihumen Supraśla, Pafnucy, pochodził z Bielska, stamtąd mamy rękopisy datowane na koniec XV wieku. Blisko było też do Grodna, trochę dalej do Połocka, Wilna. Te silne więzi pomagały zwłaszcza w działalności kulturalnej, w łączeniu różnych elementów tradycji cyrylometodiańskiej.

– W tym roku obchodzimy trzy rocznice – 1000-lecia powstania kodeksu, 500-lecia przybycia do Supraśla i 200-lecia odnalezienia zabytku przez ks. Michała Bobrowskiego, dokładniej późnym latem, wczesną jesienią 1823 roku – podkreślił prelegent.

Michał Bobrowski, podobnie jak jego brat Józef, też profesor Uniwersytetu w Wilnie, urodził się w Wólce Wygonowskiej, tam pochowana jest ich mama Anna. Michał został studentem, potem profesorem w Wilnie, współpracował z Filomatami i Filaretami, z którymi związani byli i Zan, i Mickiewicz i jak oni zaczyna interesować się przeszłością i ludowością.

Po czasach napoleońskich nagle zaczęto pytać: Kim jesteśmy? Skąd idziemy? Rozpoczyna się w związku z tym poszukiwanie zabytków piśmiennictwa, pomników historii, jak się wówczas mówiło. To były lata dziesiąte, dwudzieste XIX wieku. Towarzyszyły temu rzecz jasna pytania o Słowiańszczyznę. Słowianie – kto to? A Bałtowie? Germanie? Rodziło się poczucie wspólnoty indoeuropejskiej, rozwijała filologia, budziło się myślenie z jednej strony globalne, o tworzeniu większych całości, ale jednocześnie uszczegółowienie tych badań, poszukiwanie poszczególnych korzonków, mówiło się, że nie wystarczy oglądać listek, trzeba zobaczyć jaki jest pień i jakie są korzenie. Wcześniej ludzie zadowalali się oglądaniem efektu końcowego.

W tym ferworze romantyczno-sentymentalnym żył i pracował Michał Bobrowski, ksiądz unicki, który siedem lat przed śmiercią przeszedł na prawosławie, umarł w Szereszewie, tuż za obecną polsko-białoruską granicą i tam jako protoijerej i dziekan jest pochowany.

Tak więc Bobrowski przyjechał do Supraśla, wśród licznych ksiąg biblioteki supraskiej odnalazł stare karty, nie był pewien, jak ważne jest to co znalazł, bo kodeks trudno było datować, a i warsztat filologiczny był jeszcze bardzo ubogi, miał więc kłopoty z ustaleniem wagi odkrycia. Z czasem Bobrowski stanie się jednym z najważniejszych specjalistów od dziedzictwa cyrylickiego, pojedzie do Watykanu i zostanie jednym z pierwszych badaczy rękopisów cerkiewnosłowiańskich w watykańskich bibliotekach, wprowadzi do obiegu naukowego wiele innych zabytków.

Ale na początku w sprawie Kodeksu Supraskiego, zasięgał opinii naukowców i z Petersburga, i z Wiednia. W tym celu podzielił kodeks na dwie, a potem trzy części: w ten sposób 118 kart znalazło się w Lubljanie, 151 w Warszawie, a 16 kart sprzedano do Petersburga. W takich częściach – pierwsza lubljańska, potem petersburska, w końcu warszawska – kodeks pozostaje do dziś.

Losy warszawskiej są niezwykle zajmujące. Należała do Biblioteki Ordynacji Zamojskich, potem Biblioteki Narodowej. Podczas wojny Biblioteka Narodowa została zbombardowana przez Niemców, duża część zbiorów spłonęła. Po wojnie okazało się, że Kodeksu Supraskiego nie ma. Ale potem nieoczekiwanie, w 1962 roku, polska cześć Kodeksu odnalazła się w Stanach Zjednoczonych. Zakupił ją bogaty producent wędlin i na statku MS Batory wróciła do Polski, z wielką pompą witana w kraju. Był rok 1966. Zabytek został pięknie odnowiony, oprawiony i zabezpieczony (jest przechowywany w klimatyzowanym sejfie), praktycznie niedostępny, do badań służą znakomite kopie cyfrowe.

Wraz ze wzrostem nastrojów patriotycznych w XIX wieku zaczęto rozważać, do kogo należy, zaczęło się przeciąganie cyrylometodiańskiej kołderki. Bułgarzy utrzymywali, że tylko do nich, Macedończycy twierdzili to samo. Mniej się do tego sporu wtrącali, ale byli jeszcze Serbowie, Rosjanie, Ukraińcy i Białorusini.

– Nagle okazało się, że u początku tego źródła, tryskającego dość ożywczo patriotyzmem i prawosławiem, znajdują się Cyryl i Metody – podkreślił profesor Naumow.

O Cyrylu i Metodym w zasadzie nie pamiętano. Niezmiernie rzadko Bracia Sołuńscy przewijali się w jakichś książkach, raz czy drugi u Bułgarów. Cyryla mylono z Cyrylem Aleksandryjskim czy Jerozolimskim, Metodego z Metodym Patarskim, przedstawiono ich w aleksandryjskich czapeczkach. Nawet swego święta nie mieli na Wschodzie. Znaczący wpływ na ustalenie wspólnej daty obchodu miał św. Dymitr Rostowski, który w 1700 roku wydrukował ich wspólny żywot pod datą 11 maja.

Dopiero XIX wiek zmusił do podjęcia dyskusji – kim byli Cyryl i Metody, do kogo należą? Jakie jest ich dzieło? Takich refleksji w zasadzie wcześniej nie było. W 1843 roku w Odessie Wasił Apriłow, Bułgar, wydał broszurkę „Do kogo należy pismo słowiańskie?”. Rosjanie odpowiedzieli, że do nich. A tu dwadzieścia lat wcześniej, w 1823 roku, opublikowano książkę egzarchy Ioanna, noszącego przydomek Bułgarski, co wyraźnie wskazywało, że tradycja cyrylicka bierze początek z południowej Słowiańszczyzny. Rosjanie początkowo odrzucają taką możliwość. A Bułgarzy i Serbowie mówią – nie, to nasze. Od lat 40. XIX wieku rozpoczyna się spór wewnątrzprawosławny – kto wniósł największy wkład w powstanie pisma. I choć w 1877-1878 roku Rosjanie wyruszą na wojnę z Turkami pod hasłami wyzwolenia jedinowiernych, jedinorodnych bratjew Bułgarów i Serbów, wciąż jednak jakby nie umieli się pogodzić, że to nie oni ułożyli cyrylicę. Stąd pojawia się koncepcja krymska, że na Krymie znano już wcześniej pismo cyrylickie i jak przyszedł Konstantyn-Cyryl na Krym z misją do Chazarów, znalazł te ruskie litery.

Jeśli chodzi o głagolicę, to nasi prawosławni decydenci ją odrzucili jako pismo niepiękne, nieprawosławne, z uwagi na to, że głagolica została oficjalnym pismem katolików dalmatyńskich. W Dalmacji, w Bośni, nawet w Istrii w północnej części Włoch używano pisma głagolickiego, odnaleziono tam tysiące napisów w kamieniach, całe księgi.

(ciąg dalszy dostępny w wersji drukowanej lub w e-wydaniu Przeglądu Prawosławnego)

Wysłuchała Ałla Matreńczyk