Home > Artykuł > Najnowszy numer > Coraz więcej cierpienia

Coraz więcej cierpienia

Mylił się ten, kto sądził, że raport Biura Praw Człowieka ONZ potwierdzający rosnącą liczbę przypadków przemocy wobec członków kanonicznej Ukraińskiej Prawosławnej Cerkwi, która przed wojną liczyła około 12 tysięcy parafii, 12 551 duchownych, 262 monastery, 4620 mnichów i mniszek oraz miliony wiernych, przyniesie poprawę sytuacji. Nie ustaje siłowe odbieranie cerkwi, zaognia się sytuacja wokół Kijowsko-Pieczerskiej Ławry, a i nad Poczajowską, której arendowanie przez UPC wygasa dopiero w 2052 roku, zbierają się chmury. Arcybiskup Swiatosław Szewczuk, zwierzchnik Ukraińskiej Cerkwi Greckokatolickiej, po raz kolejny podkreślił, że jego Cerkiew pracuje nad obecnością w Poczajowskiej Ławrze. – Mam nadzieję, że najpierw ta Ławra zostanie przywrócona ukraińskiemu państwu, jak nam obiecują deputowani. A potem, że nasza Cerkiew będzie tam mieć swoje miejsce – powiedział na konferencji prasowej w Łucku.

Tymczasem metropolita Onufry, zwierzchnik Ukraińskiej Prawosławnej Cerkwi, przypomina jak wiele pracy w odrodzenie Poczajowskiej Ławry, po upadku, do jakiego doszło w czasach sowieckich, włożyli jej bracia, namiestnicy i hierarchia UPC. Metropolita zna to wszystko nie z opowiadań, w latach 1988-1990 był bowiem jej namiestnikiem.

Odbudowa monasteru rozpoczęła się po obchodach tysiąclecia Chrztu Rusi w 1988 roku. Wtedy władze zezwoliły na zakazane wcześniej remonty i restaurację świątyń i monasterskich pomieszczeń. W latach oficjalnego ateizmu, „ławrze odebrano wiele budynków, ogrodów i gruntów rolnych, zamknięto drukarnię, zakład produkujący świece, piekarnię i inne obiekty gospodarcze; w starym brackim budynku mieścił się wówczas rejonowy szpital psychiatryczny”.

– W byłym hotelu dla pielgrzymów, w którym obecnie mieści się Poczajowskie Seminarium Duchowne, u podnóża kompleksu Ławry ulokowało się sowieckie muzeum ateizmu – wspomina hierarcha. – Turyści, młodzież szkolna, studenci, robotnicy i inteligenci przed wejściem do monasteru musieli odwiedzić ten „ośrodek walki z religią”… Taka była ówczesna rzeczywistość. Niestety, dziś te mroczne czasy się powtarzają, ale pod innymi hasłami.

Hierarcha przypomina, że w sumie na terenie Ławry działało około 30 państwowych przedsiębiorstw i organizacji, „co więcej, budynki i pomieszczenia były bezlitośnie eksploatowane i popadały w ruinę”. – W byłych monasterskich budynkach mieszkało około sześćdziesięciu rodzin, z ich mieszkań często dochodziły krzyki i pijackie przekleństwa. W niegdyś zadbanych monasterskich zabudowaniach panowała ohyda spustoszenia. Monaster musiał to wszystko dosłownie wskrzesić z niebytu – zaznaczył metropolita. Jego zdaniem „Monaster Poczajowski zaczął odradzać się z ruin, jak feniks z popiołów”.

– W 1994 roku otwarto Poczajowskie Seminarium Duchowne, którego pierwszymi wykładowcami byli mnisi z Ławry z wykształceniem teologicznym. W 1996 r namiestnikiem Ławry został archimandryta Włodzimierz (Moroz), obecnie metropolita Poczajowa, który niesie to posłuszanije od 27 lat. Pod jego ręką Ławra się przemieniła. Pan pomógł władyce i jego braciom przywrócić wiele terenów, pomieszczeń klasztornych i budynków Ławrze oraz zbudować piękny hotel z nowoczesną trapiezną dla pielgrzymów. Ale główną budowlą i ozdobą Ławry Poczajowskiej stał się nowy sobór Przemienienia Pańskiego, największy na Ukrainie pod względem powierzchni, siódmy co do wielkości na świecie. To wyjątkowe dziedzictwo naszych czasów, którego kulturowe i duchowe znaczenie trudno przecenić – podkreślił zwierzchnik UPC. Zwrócił uwagę, że „po ataku wojsk Federacji Rosyjskiej na Ukrainę Poczajowski Monaster przyjął wiele setek uchodźców, którzy znaleźli tu schronienie, braterskie ciepło, troskę i współczucie”.

Co na to władze Ukrainy? Póki co, zakazały prawosławnym dwóch tradycyjnych pielgrzymek do Poczajowa, z Kamieńca Podolskiego i winnickiej obłasti. Tymczasem unici do unickiej Zarwanicy, z tego samego Kamieńca Podolskiego, mogli pielgrzymować bez przeszkód.

7 czerwca z oficjalną wizytą na Fanar przybył Wołodymyr Zełenski. Przed wizytą greckie wydawnictwo Romfea napisało, że podczas spotkania będą omawiane kwestia nadania Kijowsko-Pieczerskiej Ławrze statusu stauropigii konstantynopolitańskiego patriarchatu oraz inne działania w sprawie zjednoczenia ukraińskiego prawosławia. Jednocześnie Romfea podkreśliła, że mnisi Ławry nie chcą ani przechodzić do PCU ani przyjmować status stauropigii, i właśnie to komplikuje rozmowy.

Podczas konferencji prasowej po spotkaniu takie plany nie wybrzmiały. Już wcześniej jednak członek Komisji Etnopolityki do spraw UPC Ludmiła Filipowicz oznajmiła, że bracia będą mogli pozostać w Kijowsko-Pieczerskiej Ławrze, jeśli przejdą do PCU albo poproszą Fanar o stauropigię. W przeciwnym razie będą musieli zastosować się do formuły „walizka, dworzec, Rosja”.

Przed wizytą Zełenskiego na Fanarze nasiliły się działania wymierzone przeciwko Kijowsko-Pieczerskiej Ławrze. Władze Historycznego Zespołu Kijowsko-Pieczerska Ławra, korzystając ze wsparcia sił porządkowych, opieczętowały kilka budynków Ławry, m.in. 54 i 58 (hotele dla gości i pielgrzymów), 68 i 17 (magazyn i pawilon handlowy), co minister kultury Tkaczenko nazwał „derusyfikacją Ławry”.

14 lipca złe wieści nadeszły z Sołomienskiego Sądu Rejonowego w Kijowie. Sąd postanowił uwzględnić wniosek prokuratorów i zmienił środek zapobiegawczy dla metropolity Pawła na pobyt w areszcie. Władyka może pozostać na wolności w przypadku wniesienia kaucji w wysokości 33 mln 330 tys. hrywien.

17 lipca metropolita Paweł zwrócił się do braci monasteru z miejsca swego przetrzymywania. „Pokój wam, umiłowani ojcowie i bracia! Piszę do was z łukjanowskiego aresztu śledczego w Kijowie, gdzie w latach 20. i 30. XX wieku byli uwięzieni bracia naszej Świętej Ławry. Wszystkie oskarżenia to kompletne kłamstwa. Podstępni świadkowie, w tym wywodzący się spośród braci, nie mogą mnie o nic oskarżyć”, dodając że nikt nie słucha jego prawników, a w budynku, w którym przebywa, przetrzymywani są „więźniowie polityczni”. „Decyzje sędziego były przygotowywane od dawna. Prokurator, śledczy, sędzia to te same trójki, które kiedyś osądzały Michaiła Siemionowicza Litwinienkę i innych wyznawców i męczenników za wiarę”.

W areszcie śledczym na korytarzu usłyszał, że jest pod specjalnym dozorem: „trzy zamki, a klucze prawdopodobnie u trzech różnych osób, kontrolowane są przez pierwszą osobę w państwie”.

Prosząc braci o modlitwę, władyka napisał, że „niepotrzebni im są inni namiestnicy, wszyscy bracia są godni, tylko wszystko należy czynić cierpliwie i z głęboką wiarą, wtedy Pan, Matka Boża i czcigodni ojcowie nie zostawią ani was, ani mnie ubogiego. (…) Chcieli zabronić mi chodzić nie tylko do Świętej Ławry, ale także do jakiejkolwiek cerkwi, na całej cierpiącej Ukrainie. Jestem członkiem Cerkwi Świętej, człowiekiem wierzącym, z Bożą pomocą zniosę wszystko”.

Na osadzenie metropolity Pawła w areszcie zareagował kierujący sprawami Ukraińskiej Prawosławnej Cerkwi, metropolita boryspolski i browarski Antoni: – Zachowanie milczenia po tym co się stało, oznaczałoby nie tylko okazanie strachu, ale zrównanie się z tymi, którzy niesprawiedliwie was prześladują – powiedział. – Ale Chrystus, który sam cierpiał wskutek fałszywego donosu, umacnia nas swoim przykładem i jesteśmy gotowi za Nim powtórzyć: „Panie, przebacz im, nie wiedzą bowiem, co czynią”. Modlimy się za ciebie, drogi Władyko, modlimy się z Tobą, modlimy się i życzymy cierpliwości i wytrwałości w Chrystusie. Modli się cała prawosławna Cerkiew.

(ciąg dalszy dostępny w wersji drukowanej lub w e-wydaniu Przeglądu Prawosławnego)

Redakcja