Home > Artykuł > Listopad 2023 > Jedność a zjednoczenie

Anna Radziukiewicz: – Spotykamy się, by porozmawiać o jedności wiary prawosławnej. Jak rozumiemy jedność? Pytanie staje się aktualne zwłaszcza w obliczu obchodów 400-lecia śmierci unickiego biskupa połockiego Jozafata Kuncewicza, gloryfikacji tej osoby przez pewne środowiska. W dyskusji, zorganizowanej przez Radio Orthodoxia, udział wzięli biskup supraski Andrzej, prof. Aleksander Naumow, slawista, i prof. Antoni Mironowicz, historyk.

Aleksander Naumow: – Większość dogmatów, które Cerkiew wprowadziła i uznaje do dziś, została wypracowana w pierwszym tysiącleciu na drodze obrony jedności wiary. Szukano przyczyn rozłamu i sposobów jego zlikwidowania. Nic nowego nie dzieje się w drugim tysiącleciu. Też są rozłamy. Jednym z najważniejszych wydarzeń była próba wprowadzenia przez Rzym własnej koncepcji, mówiącej że tylko Kościół rzymski jest uniwersalny i kto się znajduje poza nim, nie może zostać zbawiony. Według Ojców Kościoła, poza Kościołem nie ma zbawienia. Katolicy dodali – poza Kościołem rzymskim. Wobec tego na terenie państwa polsko-litewskiego, potem Rzeczypospolitej, zderzyły się te różne koncepcje. Wynikały one głównie z podziału siostrzanych niegdyś Kościołów. A nastąpiły wraz z wprowadzeniem unii – w XV wieku ferraro-florenckiej, pod koniec XVI wieku brzeskiej. Unie miały być powrotem do jedności, ale według koncepcji Kościoła rzymskiego. Nasi teologowie już w XV, XVI, na początku XVII wieku bardzo wyraźnie mówili, że nie chodzi o zjednoczenie jako podporządkowanie jednej stolicy patriarszej, czyli tu konkretnie Rzymowi, lecz o zachowanie jedności, która jest niezwykle istotna. A jest to jedność dogmatów. W Cerkwi prawosławnej nie mamy z tym problemów. Są Cerkwie kanoniczne, z którymi pozostajemy w jedności – mogą one posługiwać się różnymi językami, mieć różne obyczaje, ale jedność została zachowana – na poziomie dogmatyki, wyznania wiary. Jest inny problem. Praktycznie wszystkie Kościoły wschodnie mają swą część, która połączyła się z Rzymem. Nasza unia ruska, zawarta w Brześciu, nie jest tu wyjątkiem. Natomiast wydaje się, że najostrzejsze konflikty wybuchają właśni u nas. Aż trochę dziwi, dlaczego akurat Supraśl wybrano na miejsce świętowania rocznicy śmierci Jozafata Kuncewicza, miejsce, w którym Kuncewicz, jak mówi profesor Mironowicz, nigdy nie był, a w którym my tworzymy nowe centrum odrodzonej intelektualnej misji prawosławia. Chcę zwrócić uwagę i na taki problem – pojawił się ostatnio artykuł, w którym już w pierwszym zdaniu mówi się, że upadek kultury prawosławnej spowodował potrzebę zawarcia unii. To kłamstwo, przewrotność. Człowiek, który to mówi albo nie zna kultury prawosławnej Rzeczypospolitej, albo po prostu manipuluje cudzą świadomością. Wszystko, co robili nasi poprzednicy – tłumaczenie i wydawanie ksiąg, pełnej Biblii w języku cerkiewnosłowiańskim, gramatyk, katechizmów, bukwarów, czyli elementarzy, rozwijanie przez nich patrystyki, liturgiki, edukacji, polityki, tworzenie statutów litewskich w trzech redakcjach w języku ruskim, czyli zbioru praw i to już w XVI wieku, świadczyło o tym, że każda dziedzina życia społecznego i intelektualnego była przez ruskich zabezpieczona.

Anna Radziukiewicz: – Twierdzenie o upadku Cerkwi i kultury prawosławnej, tym samym o potrzebie jej okcydentalizacji, po to, by ją ratować, przejawia się na różnych forach. Ten sam argument, głównie w charakterze polemicznym, był podnoszony, jak pamiętamy z profesorem Mironowiczem, w ubiegłym roku na dużej konferencji poświęconej unii brzeskiej w Lublinie. Specjalnie jest wprowadzany taki argument, by usprawiedliwić działania unickie?

Antoni Mironowicz: – Wydaje mi się, że w ten sposób próbuje się usprawiedliwić działanie hierarchii i innych osób zaangażowanych w przygotowanie soboru brzeskiego. Maksyma Exstra Ecclesiam Romanam nulla salus, mówiąca że poza Kościołem rzymskim nie ma zbawienia, legła u podstaw działań zwolenników podporządkowania Kościołów wschodnich jurysdykcji papieża. W końcu XVI wieku i w okresie międzywojennym w grę wchodziły nie tyle tereny państwa polskiego, jeśli chodzi o propozycje unijne, ile Ruś Moskiewska. To ją Rzym chciał podporządkować. Ale nie odniósł sukcesu na tamtym terenie. Całą więc unijną akcję skoncentrowano w Europie środkowo-wschodniej. Dotyczyła ona i Rzeczypospolitej, i Mołdawii, i Bałkanów, i innych obszarów. Zasadniczą kwestią jest tu różnica w pojmowaniu jedności Kościoła. Cerkiew stoi na stanowisku, że jesteśmy spadkobiercą postanowień wszystkich siedmiu soborów powszechnych. I chociaż, jako autokefaliczne Cerkwie, mamy różną obrzędowość, stanowimy całość. Natomiast podporządkowanie jednego patriarchatu drugiemu jest niedopuszczalne i sprzeczne z postanowieniami soborów powszechnych. Dlatego też próba narzucenia jurysdykcji papieskiej poprzez wprowadzanie unii nie miała nic wspólnego z jednością Kościołów, a jedynie z administracyjnym podporządkowaniem kolejnych lokalnych Cerkwi, przy czym narzucano też – przykładem jest unia brzeska – dogmaty Kościoła rzymskokatolickiego. To narzucanie unii zrodziło w Cerkwi wielu jej obrońców, włącznie z męczennikami za wiarę, broniących jedności Cerkwi.

Anna Radziukiewicz: – Wasza Ekscelencjo, badaliście proces obrony prawosławia w Rzeczypospolitej przez patriarchaty wschodnie. To temat rzadko przez naszych badaczy zgłębiany. Dzięki waszym greckim studiom udało się Wam do tych materiałów dotrzeć. Jaka była rola Melecjusza Pigasa, Cyryla Lukarysa, czy patriarszego egzarchy Nicefora?

Biskup Andrzej: – W październiku 1596 roku w Brześciu Kościół rzymskokatolicki, wspierany przez króla Zygmunta III i jezuitów, zwołał unijny sobór. W tym samym czasie egzarcha patriarchy Konstantynopola Nicefor, który przebywał w Rzeczypospolitej, zwołał synod antyunijny, też w Brześciu, równoległy, i mu przewodniczył, reprezentując patriarchę Konstantynopola Jeremiasza. Cerkiew w Rzeczypospolitej, jako metropolia kijowska, pozostawała wtedy w jurysdykcji patriarchatu Konstantynopola. Sobór antyunijny rozpoczęto od trzykrotnego zaproszenia na jego obrady biskupów apostatów. Nie skorzystali z zaproszenia. Czyli nastąpiło odłączenie się kilku niesubordynowanych biskupów od Cerkwi prawosławnej.

Anna Radziukiewicz: – Wcześniej ci biskupi złożyli audiencję u papieża w Rzymie.

Biskup Andrzej: – I tam przyjęli rzymskokatolickie wyznanie wiary. Dlatego nie chcieli podejmować dialogu z obozem antyunijnym. Wtedy sobór prawosławny pozbawił prawosławnych katedr biskupów apostatów. Bardzo ważną rolę odgrywał Melecjusz Pigas. Po podpisaniu unii brzeskiej zastępował przez kilkanaście miesięcy patriarchę Konstantynopola, do wyboru kolejnego patriarchy. I przez ten czas bronił praw Cerkwi w Rzeczypospolitej. Pigas wysyła do Rzeczypospolitej Cyryla Lukarysa, bardzo ważną postać w Cerkwi greckiej, potem patriarchę aleksandryjskiego, następnie Konstantynopola. O jedność Cerkwi w Rzeczypospolitej zabiegają więc przedstawiciele wszystkich czterech patriarchatów. Uważali oni, że unia nie prowadzi do jednoczenia, ale do nowych podziałów.

Anna Radziukiewicz: – Profesor Aleksander Naumow napisał książkę „Domus divisa”. Tytuł znaczący.

Aleksander Naumow:Domus divisa to z Ewangelii według św. Mateusza. Mowa w niej o podzielonym domu. Taki, ogarnięty konfliktem wewnętrznym, nie ostoi się. Każdy podział stanowi zagrożenie dla całości, nie tylko tej, która się oddziela, ale i tej bazowej. I to jest powód do niepokoju cały czas.

Anna Radziukiewicz: – Na początku składano prawosławnym obietnice, że można przyłączyć Cerkiew do innego zwierzchnika i nic się nie stanie.

Aleksander Naumow: – Ale kazano prawosławnym złożyć wyznanie katolickiej wiary. A to już dotyka niezwykle ważnej sprawy – nie kultury, nie tego, że mamy takie same pieśni, takie same ikony, a tajemnicy zbawienia. Nam bowiem odmawiano prawa do zbawienia. Piotr Skarga pisał, że tylko w arce Kościoła rzymskiego jest zbawienie, a te konstantynopolskie łódki są skazane na rozbicie. Tak więc my jesteśmy te łódeczki konstantynopolitańskie, oni arką Noego, która płynie po przestworzach oceanu. Przede wszystkim żałujemy, że doszło do podziału i trzeba się modlić, by on przynajmniej nie generował konfliktów. Mamy oddzielonych Koptów, Ormian. Czy ktoś słyszał, żeby kiedykolwiek z tymi Kościołami wybuchły zatargi, kłótnie o świątynie, zabieranie relikwii. Nie. Bóg jest w różnorodności chrześcijaństwa. Dopracowywać sprawy dogmatyczne oczywiście trzeba. Ale nie należy wchodzić na pole agresji. Boli mnie, że na naszych ziemiach ten problem jest zaogniony i chyba jest bardziej polityczny niż eklezjalny, a już na pewno nie duszpasterski.

Anna Radziukiewicz: – Ale to dotyczy nie tylko Podlasia, a całego pasa ziem wschodnich Rzeczypospolitej. Pamiętamy sprzed kilkunastu laty walkę o 23 cerkwie na Podkarpaciu – do kogo mają należeć – Cerkwi prawosławnej czy unickiej.

Antoni Mironowicz: – Tak samo jest na Wołoszczyźnie, Mołdawii, Słowacji…

Biskup Andrzej: – Ta rana nie jest potrzebna. Ona zaczęła na dobre krwawić w 1204 roku, kiedy rycerze czwartej wyprawy krzyżowej dokonali rzezi mieszkańców Konstantynopola i grabieży miasta. To zapoczątkowuje ogromne problemy. Następuje wprowadzanie unii – liońskiej, ferraro-florenckiej, brzeskiej. Dziś nawiązuje się do tych unii, obarczonych wielką niesprawiedliwością wobec prawosławnych, mimo że nawet papież Franciszek podczas swojej podróży do Rumunii powiedział, że nie powinno się wracać do metod, które nie mają zastosowania w świecie współczesnym. Są tylko historycznym wydarzeniem. Mówił o uniach kościelnych.

Antoni Mironowicz: – Chciałem się odwołać do wydarzeń sprzed ponad czterystu lat. Nie możemy mówić o Kościele unickim. By powstał Kościół, musi mieć osobną dogmatykę, tradycję. Mówimy tu o akcie, który spowodował, że część wyznawców prawosławia z częścią hierarchii uznało jurysdykcję papieża i przeszła do Kościoła rzymskokatolickiego. I unici są częścią Kościoła rzymskokatolickiego, o nieco innej obrzędowości i strukturze organizacyjnej.

Anna Radziukiewicz: – Co możemy powiedzieć o legalności unijnego soboru brzeskiego?

Antoni Mironowicz: – Żaden episkopat nie mógł podjąć na lokalnym soborze decyzji, która spowodowałaby wyjście jednej struktury cerkiewnej z jednego patriarchatu i podporządkowanie jej innemu. Tu musi być zgoda wszystkich patriarchów. A takiej nie było. Nie było nawet zgody patriarchy Konstantynopola, obejmującej metropolię kijowską, której Rzym unię proponował. To było sprzeczne z postanowieniami soborów powszechnych. Na soborach unijnych nie dyskutowano o dogmatach i różnicach, tylko narzucono katolickie wyznanie wiary. O postanowieniach soboru unijnego decydowały osoby, które nie były już w Cerkwi prawosławnej. Pełnoprawnym soborem w Brześciu był sobór antyunijny.

(ciąg dalszy dostępny w wersji drukowanej lub w e-wydaniu Przeglądu Prawosławnego)

fot. o. Mateusz Kiczko