Home > Artykuł > Luty 2024 > Białorusini „wymierają”

Białorusini „wymierają”

Inni wyżyją, a my? Takie pytanie postawił Jan Maksymiuk (Czasopis 12/2023) po opublikowaniu przez Główny Urząd Statystyczny ostatecznych wyników przeprowadzonego w 2021 roku spisu powszechnego. Okazało się, że Białorusini na Podlasiu, i to w szybkim tempie, „wymierają”. Jeszcze w 2002 roku, gdy w spisowym kwestionariuszu po raz pierwszy po 1989 roku pojawiło się pytanie o narodowość, było nas w województwie podlaskim 46 420, a w całym kraju 47 640. W spisie z 2021 roku białoruską narodowość w województwie podlaskim zadeklarowało zaledwie 23 242. Oznacza to, że na przestrzeni dwóch dekad w naszej małej ojczyźnie ubyło nas o połowę. Mało pocieszający jest fakt, że liczba Białorusinów w Polsce, w porównaniu ze spisem z 2002 roku, wzrosła do 54,3 tys. to jest o 16 proc. W Polsce mieszka obecnie ponad 50 tys. obywateli Białorusi, przy czym na Podlasiu jest ich stosunkowo niewielu i to oni tak znacząco poprawili statystykę. W tym samym czasie (2002-2021) inne mniejszości, z wyjątkiem Niemców, powiększyły swoje „stany posiadania”.

Litwini 5846 – 10 287 (+76%)

Łemkowie 5863 – 13 607 (+132%, wzrost 2,3 razy)

Ukraińcy 30 957 – 82 440 (+166%, wzrost 2,7 razy)

Ślązacy 173 153 – 596 224 (+244%, wzrost 3,4 razay)

Kaszubi 2062 – 179 685 (+340%, wzrost 35 razy)

Niemcy 152 897 – 144 177 (- 6 % )

Warto sięgnąć do nieodległej historii: „Istniejące dokumenty – czytamy w przygotowanym przez prof. Eugeniusza Mironowicza na zlecenie Biura Analiz Sejmowych (Warszawa 2014) opracowaniu „Sytuacja mniejszości białoruskiej w Polsce w latach 1944-1956” – pozwalają na stwierdzenie, że tuż po zakończeniu wojny na terenie województwa białostockiego w powiatach sokólskim, białostockim i bielskopodlaskim mieszkało około 160 tys. Białorusinów.

O ile w latach bezpośrednio po wojnie – o czym pisze prof. Mironowicz – około 40 tys. Białorusinów zmuszono do wyjazdu do ZSRR, to w Polsce pozostało ponad 100 tys. Białorusinów.

Warto postawić pytanie co stało się z ponad 60 tysiącami z nich? Odpowiedź na to pytanie jest oczywista – wyrzekli się swojej tożsamości, stali się Polakami. Warto też postawić pytanie o przyczyny tak szybkiego procesu wytracania własnej narodowej tożsamości. Jest ich kilka. Ważna, to mimowolna presja asymilacyjna, a więc szkolnictwo powszechne, służba wojskowa, kultura popularna, rytuały polityczne, włączanie młodych w ogólnonarodowe sieci zależności. To kształtuje zasoby kulturowe i kompetencyjne.

Równie ważną przyczyną jest depopulacja (wyludnianie) i społeczno-ekonomiczna degradacja obszaru zamieszkałego przez Białorusinów. Powiatem – stwierdził prezes GUS Dominik Rozkrut – który pod względem obciążenia demograficznego zdecydowanie wyróżnia się niekorzystnie na tle regionu i kraju, jest powiat hajnowski. Tam jest bardzo zła sytuacja demograficzna. Podobnie zresztą źle jest w powiatach bielskim i siemiatyckim”. Główną, choć nie jedyną, przyczyną migracji Białorusinów ze swojej małej ojczyzny jest brak perspektyw w rozwoju, wynikających z peryferyjnego położenia oraz ograniczeń gospodarczych i inwestycyjnych. Budowa muru na polsko-białoruskiej granicy i zamknięcie wszystkich w województwie podlaskim przejść granicznych jeszcze bardziej przyśpiesza proces degradacji południowo-wschodniej części województwa podlaskiego.

Szybka polonizacja polskich Białorusinów postępuje, mimo że na działania służące zachowaniu własnej tożsamości liczne organizacje mniejszości białoruskiej (w 2020 roku naliczyłem ich kilkanaście), podobnie jak inne mniejszości, otrzymują z budżetu państwa (w bieżącym roku ponad 2 mln zł) dofinansowanie. Temu celowi służą także emitowane w publicznym radiu i telewizji audycje i programy w języku białoruskim. W Białymstoku, od 1999 roku, działa finansowane ze środków polskiego MSZ niepubliczne białoruskie Radio Racja, a od 2007, jako część Telewizji Polskiej, działa, nadający w języku białoruskim i rosyjskim, kanał Biełsat TV, na którego funkcjonowanie – jak poinformował z trybuny sejmowej premier Mateusz Morawiecki – polski rząd w 2020 roku przeznaczył czterdzieści milionów złotych. Na realizacje lekcji języka białoruskiego organy prowadzące szkoły otrzymują zwiększoną subwencję oświatową.

Najwyższy więc czas i na to pytanie powinni odpowiedzieć przede wszystkim organizacje i osoby korzystając z tych dotacji: dlaczego jeśli jest im tak dobrze, to z białoruską mniejszością jest tak źle?

W 2002 roku działacze białoruskich organizacji, ja także, pocieszaliśmy się, że część „naszych” ludzi z obawy przed polskimi nacjonalistami nie ujawniała swojej narodowości. Wyniki ostatniego spisu rozwiały te nadzieje. Rodzi się pytanie czy możemy, jeśli nie zatrzymać, to choćby spowolnić proces „wymierania” Białorusinów na Podlasiu.

Próbując odpowiedzieć na te pytania Jan Maksymiuk we wspomnianym artykule proponuje „skupienie się przede wszystkim (czy nawet wyłącznie) na swojej lokalnej tradycji etnicznej, religijnej i kulturowo-językowej (strategiczna zmiana orientacji z „ogólnobiałoruskiej” na „podlaską”) – to jedyna pozostająca jeszcze szansa (choć nikła) uniknięcia statystycznego krachu podlaskich Białorusinów w następnym spisie powszechnym w Polsce”. Podzielając ten pogląd, jako poseł choć z mizernym skutkiem, starałem się przekonywać rządzących do uwzględniania specyfiki naszej społeczności.

Tę specyfikę trafnie opisał w sporządzonej na zlecenia Biura Analiz Sejmowych analizie „Przyczyny zmniejszenia się liczby osób, deklarujących przynależność do białoruskiej mniejszości narodowej w województwie podlaskim” prof. Uniwersytetu Łódzkiego Marek Barwiński, w której czytamy: „Na Podlasiu, które pomimo spadku koncentracji mniejszości białoruskiej i tak pozostaje jej zdecydowanie najliczniejszym skupiskiem, czynnikiem najsilniej jednoczącym, niepoddającym się asymilacji i zarazem zdecydowanie wyróżniającym osoby o wschodnim pochodzeniu etnicznym jest wyznanie prawosławne – wyznanie prawosławne rozumiane nie w kategorii religijnej, ale kulturowo-cywilizacyjnej”. Profesor słusznie zauważa, że dla dużej części niepolskiej społeczności Podlasia to przede wszystkim przynależność do wspólnoty prawosławnej jest najważniejszym wyznacznikiem przynależności etniczno-kulturowej.

Fakt. Wielowiekowe życie na cywilizacyjnym polsko-łacińskim i prawosławno-ruskim pograniczu w sytuacji wciąż ponawianych przez Kościół rzymskokatolicki prób nawrócenia „schizmatyków” na jedyną słuszną wiarę, wytworzyło w lokalnej społeczności specyficzny, niepasujący do podręcznikowych określeń model tożsamości narodowej.

Od tego, czy działacze białoruskich organizacji, będą dostrzegać i uwzględniać tę specyfikę zależy przyszłość białoruskiej mniejszości na Podlasiu.

Wybór jest prosty. Albo potrafimy porozumieć się i podjąć wspólne działania na rzecz zachowania własnego języka, tradycji, kultury i wiary, albo za kilka dekad na Podlasiu pozostanie garstka, opłaconych z budżetu państwa, „zawodowych” Białorusinów.

By tak się nie stało, by uniknąć błędów z ostatniej kampanii wyborczej, potrzebne jest porozumienie i wspólne działania w najważniejszych dla nas wszystkich sprawach.

Eugeniusz Czykwin