Home > Artykuł > Maj 2024 > Cerkiew obroniona modlitwą

Cerkiew obroniona modlitwą

Z o. Kostą Dojiciem, duchownym

czarnogórskiej metropolii Serbskiej Cerkwi Prawosławnej

rozmawia Eugeniusz Czykwin

Eugeniusz Czykwin: – Od 2012 roku mieszkasz w Czarnogórze, gdzie przyjąłeś święcenia diakońskie i kapłańskie. Przedtem mieszkałeś w Serbii, Polsce i Kanadzie.

O. Kosta Dojić: – Urodziłem się w Jugosławii. Moi rodzice, lekarze, choć nie należeli do partii, to mnie i brata nie ochrzcili. Tak jak wielu ówczesnych inteligentów uważali, że o chrzcie powinny decydować dzieci gdy dorosną. I tak się też stało. Chrzest przyjąłem, mając 17 lat w 1999 roku.

Mieszkaliście wtedy w Kanadzie.

– Tak, rodzice wyemigrowali z nami do Kanady w 1996 roku. Pracowali jako lekarze i nieźle się nam powodziło. Uczyłem się w szkole średniej, miałem wielu przyjaciół. Wszystko zmieniło się w 1999 roku, gdy NATO rozpoczęło masowe bombardowania Jugosławii. Z dnia na dzień, pod wpływem amerykańskiej propagandy – oskarżającej nie reżim Miloszeviča, ale cały serbski naród o najgorsze zbrodnie – koledzy, także nauczyciele, odwrócili się ode mnie. To był szok. W kanadyjskich szkołach zajęcia rozpoczynają się od wysłuchania państwowego hymnu. W poczuciu bezradności, w geście protestu, nie wstawałem gdy go grano, za co mogli mnie wyrzucić ze szkoły. Szczęśliwie pierwsze lekcje rozpoczynał profesor, Chińczyk z pochodzenia, który powiedział, że mnie rozumie, że on tak samo by postąpił i poradził, żebym w czasie hymnu siedział na korytarzu. W sytuacji, gdy traktują cię jak wroga, nie czujesz się dobrze. To był trudny czas w moim życiu. Na szczęście w moim mieście była serbska cerkiew, która stała się dla mnie azylem. W sytuacji, gdy każdego dnia docierały straszne wiadomości o zniszczeniach, śmierci wielu ludzi, w cerkwi byłem wśród swoich, czułem się bezpiecznie, czułem że są wraz ze mną moi przodkowie, że wspólnie z nimi się modlę, prosząc Boga o pokój. Przypomniałem wtedy, jak dziadkowie uczyli nas modlitwy, jak czasami zabierali do cerkwi. Przyjąłem chrzest i to uchroniło mnie przed śmiercią duchową. Czyniło tak wówczas wielu Serbów. Chrzcili się szczególnie młodzi powoływani do wojska, ale także żyjący poza granicami. Regularnie uczestniczyłem w nabożeństwach i po roku zrodziła się myśl o studiach teologicznych i być może o kapłaństwie. Postanowiłem wrócić do Serbii.

Miałeś kanadyjskie obywatelstwo, mogłeś studiować i robić karierę w bogatym, stabilnym państwie.

– Gdy człowiekowi otworzą się duchowe oczy, zaczyna rozumieć proroka Dawida, że do Pana należy ziemia i wszystko co ją napełnia, świat i jego mieszkańcy (Ps 23,1)i że głównym celem życia nie może być gromadzenie materialnych dóbr, zawodowa kariera. Poza tym los emigrantów, co zrozumiałem po powrocie już z żoną i pierwszym dzieckiem do Kanady, gdzie mieszkaliśmy przez kolejnych pięć lat, nie jest do pozazdroszczenia. Emigranci we współczesnych zachodnich państwach służą do „zapychania” demograficznych dziur w gospodarce, w sferach usług socjalnych, także w nauce. Sama koncecja migracji przekształca migrantów w swoistą „biomasę”. Kanada szczyci się multikulturalizmem, jednak ani serbskiej, ani polskiej, ani innej szkoły tam nie ma. Szkoły mogą być tylko angielsko- lub francuskojęzyczne. Celem polityki państwa jest asymilacja migrantów.

Na studiach w Belgradzie spotkałeś studenta z Polski, zamieszkaliście w jednym pokoju w akademiku, co także wpłynęło na twoje życie.

– Tym studentem był Michał Czykwin, z którym się zaprzyjaźniłem. Odwiedzałem kilkakrotnie Polskę, a zachęcony przez niego pojechałem na organizowane przez SYNDESMOS spotkanie prawosławnej młodzieży w stolicy Białorusi Mińsku. Tam poznałem przyszłą żonę, prawosławną, mówiącą po polsku, Białorusinkę z Białegostoku. Ja nie znałem polskiego, ona serbskiego, więc rozmawialiśmy po angielsku. Po ślubie krótko mieszkaliśmy w Polsce, gdzie urodził się nasz najstarszy syn Dymitr. Wyjechaliśmy do Kanady i tam Jola pracowała jako psycholog, a ja w szkole uczyłem religii. Urodziły się nam jeszcze Lazar i Sara. Było dobrze, ale po pięciu latach postanowiliśmy wrócić do ojczyzny jednego z nas. Chcieliśmy uchronić nasze dzieci przed problemami, z którymi mierzą się dzieci emigrantów. Chcieliśmy, by miały oparcie w dziedzictwie choćby jednego z rodziców. Ponieważ mogłem podjąć pracę w administracji w jednej z diecezji czarnogórskiej Cerkwi, która jest częścią serbskiego patriarchatu, padło na Czarnogórę.

Nie żałujecie tej decyzji?

– Absolutnie. W Czarnogórze Cerkiew się odradzała i mogłem być przydatny w nawiązywaniu współpracy z krajami Unii Europejskiej, o członkostwo w której Czarnogóra zabiegała. W ramach tej współpracy pozyskiwaliśmy środki na rewaloryzację, to był nasz pierwszy projekt, świątyni z XII wieku, zbudowanej przez brata świętego Symeona (Stefana Nemanii), w której przechowywana była tak zwana Ewangelia Mirosława z XII wieku. Kontakty z Unią Europejską bardzo nam pomogły w obronie przed ówczesną władzą, która – przygotowując się do odebrania Cerkwi jej świątyń i monasterów – przedstawiała nas jako „ruskich agentów”.

27 grudnia 2019 roku ówczesny parlament Czarnogóry uchwalił ustawę „o wolności wyznania i statusie prawnym wspólnot religijnych”. Na jej podstawie z mocy prawa świątynie i monastery Prawosławnej Cerkwi Czarnogóry miały stać się własnością państwa. Dlaczego władze „demokratycznego” państwa, zabiegającego o przyjęcie do Unii Europejskiej, zdecydowały się na taki krok?

– Jesteśmy na Bałkanach, a tu od wieków toczą się utajnione geopolityczne rozgrywki, których ofiarami są zamieszkujący ten region narody. By zrozumieć, dlaczego rządzący podjęli próbę nacjonalizacji prawosławnych świątyń, należy pamiętać, że w Czarnogórze po rozpadzie Jugosławii faktycznie nie nastąpiła zmiana rządzących. Sprawująca władzę partia – Związek Komunistów Czarnogóry – zmieniła nazwę na Demokratyczna Partia Socjalistów Czarnogóry (DPS), a wczorajsi komuniści przekształcili się w neoliberałów. Kluczową rolę w DPS odgrywał Milo Đukanović, czterokrotny premier, a od 1998 roku prezydent Czarnogóry i to on ogłosił, że jego priorytetem jest „odniesienie sukcesu w europeizacji czarnogórskiego społeczeństwa”.

I przejęcie przez państwo świątyń, tak jak zrobili to bolszewicy po rewolucji w 1917 roku w Rosji, miało tę „europeizację” przyspieszyć?

(ciąg dalszy dostępny w wersji drukowanej lub w E-wydaniu Przeglądu Prawosławnego)

fot. archiwum Kosty Doijcia

Wikipedia.org