Home > Artykuł > Maj 2024 > Sługa nie jest większy od pana

Sługa nie jest większy od pana

Uczeń nie przewyższa nauczyciela ani sługa swego pana” (Mt 10,24). To znane powiedzenie wydaje się oczywiste, bywa jednak interpretowane w sposób nadmiernie uproszczony. Jako przysłowie biblijne, wprost zanotowane przez ewangelistów, przyjmujemy je z szacunkiem dla autorytetu i nieomylności słów Chrystusowych. Z drugiej jednak strony nie zgadzamy się z kategorycznością stwierdzenia i zaszufladkowaniem ról. W naszym odczuciu w praktyce bywa inaczej i jest to logiczny wynik postępu. Przecież każde nowe pokolenie powinno osiągnąć więcej niż poprzednie i każdy uczeń powinien dążyć do większej wiedzy, aniżeli posiedli jego nauczyciele.

Słowa o sługach i uczniach zostały wypowiedziane w kilku

różnych sytuacjach. Jedna z nich to Ostatnia Wieczerza. Wtedy to Chrystus oznajmił: Sługa nie jest większy od swego pana ani wysłannik od tego, który go posłał (J 13,16). Te słowa padły w niezwykłych okolicznościach – gdy Jezus umył nogi swym uczniom i podkreślił, że uczynił to w charakterze przykładu do naśladowania, abyście i wy tak czynili, jak Ja wam uczyniłem (J 13,15). Tym samym Chrystus z naciskiem podkreślił: „sługa nie jest większy od swego pana w sensie służebnego uniżenia”. Św. ewangelista Jan przemilczał ustanowienie Eucharystii, natomiast skupił się na pożegnalnym, przyjacielskim i pouczającym charakterze ostatnich chwil przed pojmaniem. Wieczerza była serdeczna, wzruszająca, ale pełna trwogi i niepewności. Chrystus wygłosił podczas niej wielkie mowy pożegnalne, swoisty testament. Wydarzyło się coś jeszcze: Jezus wstał od stołu i zrobił rzecz zdumiewającą: umył nogi wszystkim uczniom! Ten gest mógł być nawiązaniem do sporu wśród apostołów o to, kto z nich jest najważniejszy (Łk 22,24-27). W każdym razie Chrystus zawstydził uczniów i uciął ich małostkowe dywagacje. Umycie nóg uczniom było czynnością radykalną i szokującą, aby wywarła na nich piorunujące wrażenie i na długo utkwiła w pamięci. Z drugiej strony było to potwierdzenie wcześniejszych słów Chrystusa o tym, że i on sam nie przyszedł, aby Mu służono, lecz aby służyć i że w ogóle władza jest służbą (Mt 20,28).

Ewangelista Jan przedstawia tę scenę jako uroczystą i ważną. Wymienia wszystkie szczegóły – przepasanie się ręcznikiem, miednicę, wodę, nalewanie, wycieranie. Chrystus wykonuje wszystko powoli i z namaszczeniem, jakby sprawował święty obrzęd. W opisie ewangelisty Jezus, wstając od wieczerzy, „złożył szaty” i niejako włożył „ubranie robocze”. Ubiór często określa status danej osoby w hierarchii społecznej, jej rolę i funkcję, np. żołnierza, policjanta, lekarza, duchownego. Zdejmując swą szatę, Jezus niejako rezygnuje ze swego rzeczywistego statusu. Oczywiście jest Mistrzem i Bożym wysłannikiem, posiada autorytet i władzę. Chce jednak objawić się uczniom jako zwykła osoba, pragnąca bliskości z przyjaciółmi, osoba kochająca i pragnąca wzajemności ze strony kochanych. Ostatecznie, bez zewnętrznych oznak, wszyscy jesteśmy do siebie podobni, za wyjątkiem rzeczy drugorzędnych – koloru skóry, wieku i urody. Jezus bez wierzchniej szaty przypomina, że ubiór jest czymś wtórnym wobec wnętrza. Ostatecznie będziemy sądzeni według naszego serca, a nie wyglądu, naszych strojów, ról społecznych czy funkcji.

Uczniowie byli zmieszani i zszokowani niebywałym odwróceniem ról. Wszyscy obecni na wieczerzy wiedzieli kto, komu i kiedy zwyczajowo obmywał nogi. Tymczasem Jezus nie umywa nóg swemu panu, ale uczniom. Odsłania przez to istotę Boga, który w swym niepojętym zrządzeniu chce służyć stworzeniom. To całkowicie wywraca do góry nogami dotychczasowe wyobrażenie o Bogu i nasze pojęcie o ludzkiej godności. Piotr tego nie pojmował – znał swoje skromne miejsce, miał głęboki szacunek dla swojego Mistrza i nie mógł znieść myśli, by On klęczał u jego nóg. Jezus nie był gospodarzem domu, ani tym bardziej niewolnikiem. Tam w ogóle nie było ani niewolników, ani służby i Chrystus ewidentnie zniżył się do ich roli. Jednak dla uczniów był on nauczycielem, mistrzem i panem. Sytuacja była na tyle dziwna i krępująca, że impulsywny Piotr nie wytrzymał tego: Nie, nigdy mi nie będziesz nóg umywał (J 13,8). Kiedy Chrystus mu oznajmił, że w takim razie nie będzie miał udziału w jego dziele, misji, ani nie będzie współuczestnikiem Jego męki i śmierci, wobec takiego wykluczenia Piotr natychmiast ustąpił: Panie, nie tylko nogi moje, ale i ręce, i głowę! (J 13,9).

W odpowiedzi na zmianę stanowiska Piotra Jezus dodał: „Wykąpany potrzebuje tylko nogi sobie umyć, bo cały jest czysty. I wy jesteście czyści, ale nie wszyscy (J 13,10). Uznał wszystkich za czystych, czyli duchowo obmytych, wręcz „wykąpanych” w jego łasce, w jego słowie, w jego miłosierdziu. Wszystkich – prócz jednego, nienazwanego z imienia. Oczywiście chodziło o Judasza, który zamyślił zdradę i w swej nieczystości duchowej skończył marnie, popełnił samobójstwo. Słowa wykąpany potrzebuje umyć tylko nogi (J 13,10) wskazują na potrzebę oczyszczenia z tzw. grzechów powszednich, codziennych, które niczym kurz i brud na nogach i ciele osiadają na ludzkich duszach. Tu nie potrzeba powtórnego chrztu, lecz pokuty. To dlatego psalmista modlił się: Serce czyste stwórz we mnie Boże… Obmyj mnie całego z nieprawości moich i oczyść ze wszystkich moich grzechów …obmyj mnie a stanę się bielszy od śniegu (Ps 51,4-9). Czystość jest darem, a dar ten jest dziełem Boga.

Zwyczaj znany od dawna

Chrystusowe umycie nóg było niezwykłe w sensie pomieszania ról, ale sam zwyczaj był znany od starożytności. Prawo Starego Testamentu nakazywało umywanie nóg i rąk przed składaniem ofiar w Świątyni. Uczynisz kadź z brązu (…) do obmyć (…) i nalejesz do niej wody. Aaron i jego synowie będą w niej obmywać ręce i nogi. Zanim wejdą do Namiotu Spotkania… Tak samo, gdy się będą zbliżać do ołtarza (por. Wj 30,17-21). Obmycia te miały symbolicznie wyrażać duchową czystość kapłanów, składających Bogu ofiary i gotowych służyć Mu. Do tych rytualnych obmyć nawiązywali faryzeusze i gorliwi Żydzi, którzy nie siedli do stołu, zanim dokładnie nie umyli rąk. Podobnie, gdy wracali z rynku, nie jedli, dopóki się nie obmyli (por. Mk 7,3; por. Łk 17,38).

Zwyczaj umywania nóg praktykowano również jako wymóg gościnności, podyktowany też względami praktycznymi. Dobry gospodarz zobowiązany był skłonić się, przywitać gościa, podać wodę i przynajmniej zaproponować mu obmycie stóp. W kulturze grecko-rzymskiej nóg gościom nie mył gospodarz, lecz sami goście lub niewolnicy, głównie kobiety. W Izraelu umycia nóg pan mógł żądać tylko od niewolnika, który nie był Żydem, bo ta czynność była skrajnie upokarzająca, oznaczająca całkowite poddaństwo. Żyd, choćby był niewolnikiem, nie godził się na to i nikt go do tego nie przymuszał. Przyprowadził go więc do swego domu, osłom dał obrok, po czym umyli nogi, jedli i pili (Sdz 19,21). Ona wstała, oddała pokłon twarzą do ziemi i rzekła: Oto służebnica twoja jest niewolnicą gotową umyć nogi sług mojego pana (1 Sm 25,4).

Poza uświęconym zwyczajem powodem była zwyczajna higiena ciała. Dawid rzekł Uriaszowi: Wstąp do swojego domu i umyj sobie nogi! (por. 2 Sm 11,8). Chrystus wysoko cenił zwyczaj obmywania nóg, ponieważ zrobił wymówkę Szymonowi, faryzeuszowi: Widzisz tę kobietę? Gdy wszedłem do twego domu, nie podałeś mi wody do nóg, a ona łzami obmyła Mi nogi i własnymi włosami je otarła (Łk 7,44). Obmywanie nóg, jako niosące ulgę wędrowcom zmęczonych marszem i znak gościnności, praktykowano również w gminach chrześcijańskich. Apostoł Paweł nakazywał Tymoteuszowi z szacunkiem odnosić się do wdów, jeżeli jest to niewiasta, która dzieci wychowała…gościny udzielała… świętym nogi umywała… (por. 1 Tm 5,9.10).

(ciąg dalszy dostępny w wersji drukowanej lub w E-wydaniu Przeglądu Prawosławnego)

o. Konstanty Bondaruk

fot. domena publiczna