Home > Artykuł > Kto sieje wiatr zbiera burzę

Kto sieje wiatr zbiera burzę

Od paru lat w naszym kraju niepomiernie zaostrzył się spór światopoglądowy i polityczny. Mamy do czynienia z prawdziwą erupcją tzw. „hejtu”, z „mową nienawiści”. To zjawisko szerzy się, mimo iż wielu światłych, dalekowzrocznych ludzi alarmuje i przestrzega, że to nie pozostanie bez konsekwencji, bo zwykle od słów przechodzi się do czynu.

Oto w środę (23 września) przed świętem Podwyższenia Krzyża Pańskiego, podczas Liturgii, odczytywany jest fragment Listu św. apostoła Pawła do Galacjan (Ga 6,2-10), w którym brzmią słowa. Nie łudźcie się: Bóg nie pozwoli z siebie szydzić. A co człowiek sieje, to i żąć będzie: kto sieje w ciele swoim, jako plon ciała zbierze zagładę; kto sieje w duchu, jako plon ducha zbierze życie wieczne (Ga 6,7- 8). Wcześniej prorok Ozeasz pisał: Oni wiatr sieją, zbierać będą burzę (Oz 8,7). Prorok surowo potępiał Izrael za niewdzięczną próbę wyrugowania Prawdziwego Boga ze swego życia i przestrzegał, że ta samobójcza krótkowzroczność niechybnie obróci się przeciwko samym Izraelitom.

Wiatr to synonim marności i pustki duchowej, natomiast burza oznacza destrukcję, zniszczenie. Całe wyrażenie jest używane w znaczeniu: ten, kto czyni lub życzy innym zła, sam będzie ukarany. W szczególny sposób jest to ostrzeżenie wobec wszelkiej maści intrygantów i oszczerców. Ich pełne jadu słowa i niegodziwe zamiary niechybnie obrócą się przeciwko nim jak niszczycielska burza, ponieważ sami ją wywołali, siejąc zatruty wiatr.

Również w Księdze Przysłów znajdujemy kilka dosadnych słów potępienia pod adresem ludzi o niecnych zamiarach. Wśród siedmiu rzeczy, które są obrzydliwością w oczach Bożych, jest sianie niezgody między braćmi (Prz 22,8). Księga Przysłów mocno akcentuje znaczenie słowa i języka: Owocem ust nasyci człowiek wnętrze, pożywi się plonami swych warg. Życie i śmierć są w mocy języka, [jak] kto go lubi [używać], tak i spożyje zeń owoc (Prz 18,20-21). Przekonanie o tym, że człowiek będzie zbierać owoce tego co zasiał, mocno podkreślał właśnie prorok Ozeasz. Posiejcie sobie sprawiedliwość, a zbierzecie miłość; karczujcie nowe ziemie! Nadszedł czas, by szukać Pana, aż przyjdzie, by sprawiedliwości was nauczyć. Dlaczego uprawiacie zło, zbieracie nieprawości, spożywacie owoce kłamstwa? (Oz 10,12-13).

Istnieją w języku polskim podobne przysłowia: „Jak sobie pościelisz, tak się wyśpisz”, „Nawarzyłeś piwa, to musisz je wypić”, „Kto dołki pod kimś kopie, sam w nie wpada”, itd. W każdym jest mowa, że ziarno zła, obmowy, niezgody, oszczerstwa i obelgi zawsze wróci do winowajcy. Żaden fanatyzm, wroga propaganda i nieprzyjazne działania nie pozostaną bez konsekwencji.

OD POMÓWIENIA NIEDALEKO DO PRZEMOCY

Na naszym podwórku znajdzie się niejeden przypadek, gdy krótkowzroczne, wieloletnie obrażanie rzekomo „gorszego sortu” wśród narodu, dosłownie codzienne wyszydzanie, pomawianie, bezustanne kłamstwa wreszcie przelewają szalę goryczy, prowadzą do jeszcze głębszego podziału i okopania się na swoich pozycjach. Szukamy przyczyny tego rozejścia się w dwie strony wszędzie, tylko nie w tym „sianiu złego wiatru”. W naszej polskiej tzw. przestrzeni publicznej od lat trwa swoista wojna międzyplemienna, krzewi się nienawiść do wszystkiego i wszystkich, którzy nie są „nasi”, bo mają inne preferencje polityczne i inaczej głosują. Wzajemne wyzwiska, obelgi, oszczerstwa, tolerancja skrajnych ekscesów, wręcz niewybaczalnych, jak nazistowskie wiece i wieszanie portretów polityków, w naturalny sposób prowadzi do takich zjawisk, jak publiczne zasztyletowanie prezydenta dużego miasta. Kiedy tak się dzieje, wówczas wszyscy odżegnują się od tego zabójstwa, zapewniają, że nie mają z tym nic wspólnego i nie mają sobie nic do zarzucenia. Tak, zabójstwo pewnie nie było niczyją intencją i bezpośrednią winą, ale zasiane ziarno zła zakiełkowało obficiej niż tego sobie ludzie życzyli i niekoniecznie na tej glebie, którą sobie upatrzyli. Słowa jak ziarna lecą z wiatrem w nieznanym kierunku i dlatego trzeba bardzo uważać, co się rozsiewa. Kto sieje nienawiść, niech się nie spodziewa miłości i pokoju. Podobnie jak w fizycznym, tak również w duchowym sianiu działa inna zasada – więcej zbierzesz niż posiejesz.

Wielki ogień zaczyna się od małej iskry. Małe kłamstwo może uruchomić lawinę kłamstw i oszustw, której już nie sposób ani opanować, ani zatrzymać. Niejedno pomówienie zakończyło się pogromem, niejedno pijaństwo zaczęło się od jednego kieliszka i niejedna wojna od drobnego incydentu. Przyzwolenie lub bagatelizowanie drobnej kradzieży często sprawia, że człowiek staje się notorycznym złodziejem. Jedna zła myśl zasiana w sercu częstokroć urasta do potężnych wymiarów drzewa, którego już nie daje się wykorzenić. Pojedyncze słowo wypowiedziane w niewłaściwym czasie wywołuje potężną lawinę kłótni i konfrontacji. Czy nigdy nie doświadczyliśmy tej zasady?

MOWA SZKODLIWA I BUDUJĄCA

Pismo Święte wielokrotnie podejmuje temat siewu i plonów. Dobrze znamy przypowieść o siewcy (Łk 8,5-15), kiedy to ziarna Słowa Bożego marnieją i obumierają lub wydają obfity plon, w zależności od gleby ludzkiego serca. Jest w Ewangelii inna przypowieść – o tym, że wbrew woli gospodarza, za sprawą szatana, wśród pszenicy wyrasta kąkol (Mt 13,24-30). W przypowieści o nieurodzajnym drzewie figowym (Łk 13,6-9) poznajemy Bożą logikę, która nakazuje powściągliwość w sądzeniu i ocenie zła. Człowiek chce wymierzyć sprawiedliwość natychmiast, zaprowadzać swój „porządek” niezwłocznie, ale Bóg powstrzymuje go niejako, mówiąc: poczekaj z tym wyrywaniem chwastów aż do czasu żniw, poczekaj jeszcze rok aż obłożę nawozem to nieurodzajne drzewo! Wielu wierzących ludzi wciąż nie może pojąć Bożej optyki i oczekuje, że Bóg natychmiast, tu i teraz, będzie „odpłacał” nieszczęściem za każdy grzech i wynagradzał każdy dobry uczynek. Miłość nie zna pojęcia „zapłaty” i „wyrównywania rachunków”. Bóg nie czyha na każde nasze potknięcie i błąd, bo zna nas lepiej niż my sami siebie. „Ludzie są raczej słabi, niż źli” (Cwietnik duchownyj, str. 156). Już Juliusz Cezar powiedział: „Są słabi ludzie, którzy ulegają złości nie dlatego, że są źli z natury, ale dlatego, że są słabi wobec wpływu otoczenia”. Bóg nie jest skory do wymierzania sprawiedliwości, lecz troszczy się o nas i czyni to tym częściej, im jesteśmy słabsi. Nawet, a może nawet bardziej wtedy, kiedy ta słabość przejawia się poprzez grzech. Bóg jest Miłością i Prawdziwa Miłość, zanim wyda o kimś surowy osąd, wpierw pomyśli i zastanowi się: „dlaczego ten człowiek jest słaby?”. Prawdopodobieństwo, że ktoś czyni zło, bo chce być zły, jest znikome, toteż Bóg toleruje te chwasty i nieurodzajne, bezużyteczne drzewa również wśród ludzi.

Ludzie mogą sobie mówić, że nie są rolnikami, niczego nie sieją i nie zbierają. To nieprawda. Skoro żyjemy to i siejemy, i sieje każdy człowiek. Niestety, najczęściej to są złe nasiona i złe rzeczy. Z tym zawsze nam lepiej wychodzi, bo złego nawet nie trzeba się specjalnie uczyć. Jeśli się nawet komuś zdaje, że nic nie sieje, to co powie o tych nasionach obojętności, niewrażliwości, czy bezduszności? Niektórzy uważają, że to wyłącznie ich sprawa – jak żyją, co robią, co sieją, gdzie sieją i jak sieją, byle tylko im było z tym dobrze, łatwo i przyjemnie. Ale czy wolno nam bezkarnie robić to, co się nam podoba i co nam pasuje, i nie będzie z tego żadnych konsekwencji? Bóg jest ponad każdą naszą ludzką małością, ale nie wiadomo, czy będzie w nieskończoność pozwalał się z siebie naśmiewać?

(ciąg dalszy dostępny w wersji drukowanej lub w E-wydaniu Przeglądu Prawosławnego)

o. Konstanty Bondaruk

Odpowiedz