Home > Artykuł > Siła produkcji

Sergiusz Martyniuk, prezes rady właścicieli Pronaru: – Kluczową kwestią jest posiadanie zarysowanej na długi okres strategii rozwoju. Aby taką strategię stworzyć, trzeba mieć wyobrażenie świata za kilka, kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt lat. Wówczas można w tym przyszłym wyobrażonym świecie umiejscowić swoją firmę. By strategię stworzyć, trzeba wielu lektur i mnóstwa rozmów z politykami, menadżerami, ekspertami z wielu dziedzin.

Nazwisko Sergiusza Martyniuka usłyszałam po raz pierwszy w 1989 roku. Przemiany w Polsce, polityczne i gospodarcze, nie uczyniły z niego, jak z wielu innych, bankruta, nie umiejącego odnaleźć się w innym świecie. Martyniuk nie dość, że w nim się odnalazł, to jeszcze zniósł pojęcie prowincji. Pomogły mu w tym współczesne technologie, z informatycznymi włącznie, i oczywiście własna wizjonerska osobowość.

Jest człowiekiem wyobraźni, konsekwentnej i nieustannej pracy, twórcą. Za nim podąża zespół, dziś liczący ponad 2300 osób, pracujący w siedmiu nowoczesnych fabrykach, których powierzchnię można porównać z osiemdziesięcioma boiskami piłkarskimi.

Większość z tych „boisk”, wraz z główną siedzibą w Narwi, znajduje się w powiecie hajnowskim.

Andrzej Skiepko, starosta hajnowski: – Jestem pod ogromny wrażeniem rozwoju przedsiębiorstwa. Pronar swoimi kolejnymi przedsięwzięciami dosłownie dodaje skrzydeł. Rozwój Pronaru oznacza stabilizację gospodarczą i demograficzną powiatu hajnowskiego. Firma dzieli się swoim dorobkiem i doświadczeniem z młodymi ludźmi, chce w nich inwestować, rozumiejąc że stanowią przyszłość regionu. Współpracuje z zespołem szkół zawodowych w Hajnówce i nasi uczniowie już w szkole mogą się zetknąć z nowoczesną myślą technologiczną, a po szkole znaleźć tam miejsce pracy, bez konieczności opuszczania regionu. Pronar to gospodarcza wizytówka powiatu.

Pronar chroni przede wszystkim powiat hajnowski przed gwałtownym wyludnieniem się, procesem, jakiego nie doznają zachodnie powiaty województwa podlaskiego.

Jak się rozwijał? Gdy upadała fabryka traktorów Ursus, białostockie Uchwyty, teraz „zarośnięte” blokami Fasty, przekształcone w ogromny sklep wielobranżowy, i około sześciuset innych poważnych peerelowskich przedsiębiorstw, Pronar wyznaczył sobie przeciwstawny kierunek, nawet wobec trendów światowych. Świat zachodni, zwłaszcza Stany Zjednoczone, poszukiwał w tym czasie „zielonych pastwisk”, lokując swoją produkcję w Chinach, Wietnamie, Bangladeszu, Pakistanie. Na tych „pastwiskach” zatrudniał ludzi, którzy pracowali za kilka dolarów dziennie. W ten sposób USA wyzbywało się własnej produkcji (w 2000 roku do Ameryki należało 31 proc. światowej produkcji, dziesięć lat później 23,5 proc., teraz pandemia i zamieszki jeszcze bardziej ją ścieśniły).

Sergiusz Martyniuk jak najwięcej chciał produkować u siebie i jak najwięcej swych produktów sprzedawać w Polsce i za granicą. Dziś Pronar sprzedaje je w 70 krajach, nawet tak odległych jak Kuba, Brazylia, Stany Zjednoczone, Kanada, Nowa Zelandia czy kraje afrykańskie.

Zaczynano w 1988 roku od sprzedaży do Związku Radzieckiego artykułów spożywczych oraz handlu nawozami sztucznymi. Potem montowano traktory z części sprowadzanych ze słynnej mińskiej fabryki traktorów i je sprzedawać. Coraz więcej w tych traktorach było własnej myśli i części, aż w 1996 roku wyprodukowano ciągnik marki Pronar, już wcześniej tworząc w całej Polsce sieć dealerów, dziś liczącą około dwustu punktów, i sieć serwisów.

Rok później zaczęto produkować koła tarczowe, taki strzał w dziesiątkę. Dziś Pronar opuszcza rocznie ponad milion kół tarczowych w 500 rozmiarach i 9 tysiącach konfiguracjach technicznych!

– Ani w Polsce, ani w Europie nikt nie jest w stanie konkurować z nami w produkcji felg – mówi Sergiusz Martyniuk. – Swoją pozycję zawdzięczamy innowacyjnym rozwiązaniom, których nie stosował nikt przed nami. Moim zdaniem tylko duże i stabilne firmy stać na tworzenie prawdziwie przełomowych innowacji, bo to wymaga kosztownych badań, doskonałej kadry i podejmowania ogromnego ryzyka, na które nie każde przedsiębiorstwo stać. I dlatego takie przedsiębiorstwa mogą być prawdziwym kołem zamachowym całej gospodarki kraju o wyraźnie ponadregionalnym znaczeniu.

Ambicją Pronaru jest posiadanie w ofercie całej gamy felg, jaka tylko na świecie funkcjonuje. I od tego roku będzie to możliwe, ponieważ uruchamiana jest produkcja kół tarczowych, stosowanych w najcięższych maszynach, używanych w kopalniach i na budowach, ważących nawet tysiąc kilogramów. To ma zapewnić przeskok z trzeciej pozycji na świecie w produkcji felg na drugą.

– W badaniu kół tarczowych, ich wytrzymałości, parametrów technicznych, nie ma takiego drugiego laboratorium na świecie jak w Narwi – zapewnia kierownik centrum badawczo-rozwojowego Pronaru Jarosław Pawluczuk.

W 1998 roku otworzono nowy wydział pneumatyki i hydrauliki i z końcem wieku zaczęto śmiało wchodzić na światowe rynki. Zatrudniono wielu inżynierów, również z innych regionów Polski i dużych miast, mówiąc im, że w Narwi znajdą atrakcyjną ścieżkę rozwoju i takie same zarobki. Ten krok się opłacił. Nowoczesna najnowsza myśl inżynierów, w tym konstruktorów, była niezbędna przy podboju światowego rynku.

Traktory to za mało – stwierdzono na początku wieku. Oferta musi być różnorodna. Maszyny z Narwi mają pracować nie tylko na polach, ale także na łąkach, drogach, wysypiskach śmieci, w miastach. I tak w 2003 roku rozpoczęto produkcję przyczep, najpierw rolniczych. Teraz jest ich w ofercie kilkadziesiąt rodzajów. Po Polsce jeździ najwięcej przyczep pronarowskich, w Niemczech zajmują drugie miejsce pod względem liczby nowo rejestrowanych przyczep.

W kolejnym roku produkowano już oprócz maszyn i urządzeń rolniczych, także komunalne, leśne, melioracyjne, służące przy budowie dróg. Niebawem rozpoczęto współpracę z koreańską firmą produkującą ciągniki, co zaowocowało ciągnikami wysokiej klasy, wyjeżdżającymi z Narwi.

Około 2010 roku firma znów przeżywa swój dynamiczny skok. To budowa trzech fabryk – w Stabli w sąsiedztwie torów Białystok – Bielsk Podlaski, Narewce i Siemiatyczach. Następuje duży wzrost zatrudnienia i ekspansja ze sprzedażą na wszystkie kontynenty.

Ważny dla rozwoju okazał się rok 2013, kiedy to założono centrum badawczo-rozwojowe. Trwają tu prace nad nowymi konstrukcjami. Bada się wytrzymałość i precyzję nowych rozwiązań, prowadzi się kontrolę jakości produkcji. A nade wszystko wyznacza się nowe kierunki w technice rolniczej, komunalnej i gospodarce odpadami. Inwestuje się w unikalne na skalę europejską i światową rozwiązania w zakresie produktów i technologii. W 2015 roku przybywają kolejne hale produkcyjne w Narewce i Siemiatyczach, a dwa lata później rosną fabryki w Narewce i w Hajnówce. W 2019 roku Pronar wychodzi poza województwo podlaskie i otwiera biuro konstrukcyjne w Wągrowcu.

W 2016 roku otwarto w Narwi lądowisko Pronaru z pasem startowym o długości 1500 metrów o twardej nawierzchni z tworzywa sztucznego, najdłuższym na świecie, zbudowanym w tej technologii. To nim zainteresowała się chińska delegacja lotnictwa cywilnego – w Chinach planuje się zbudować dwieście lotnisk, wzorowanych na narewskim. Prezes Martyniuk mówił wtedy, że chodzi o coś więcej niż prestiż z posiadania lotniska. To narzędzie rozwoju firmy, szybka komunikacja, zwłaszcza przy serwisowaniu maszyn Pronaru u klientów, przynajmniej tych rozrzuconych po Europie. Ludzie z działu serwisu mogą nie tylko szybko dolecieć na miejsce awarii maszyny, ale i przywieźć części zamienne, których ogromny asortyment produkowany jest właśnie w Pronarze. Klient do minimum skraca czas postoju, pracownik serwisu tego samego dnia wraca do rodziny. Powietrzna flota, tworzona przez trzy samoloty, dwa śmigłowce i ostatnio nabyty odrzutowiec TS-11 Iskra, najnowsza perełka polskiego przemysłu lotniczego, ułatwiają też kontakty biznesowe.

Lotnisko wyróżnia Pronar na tle krajowych przedsiębiorstw. Pronar po prostu wytycza nowe ścieżki rozwoju przemysłu, nieprzetarte przez innych.

W Narwi został otwarty ośrodek szkolenia lotniczego. W nim można zdobyć licencję pilota. Jest ponad trzydziestu uczniów i ponad trzy razy tyle osób chętnych do nauki latania na narewskim lotnisku, na którym czeka na nich dwadzieścia szybowców.

(ciąg dalszy dostępny w wersji drukowanej lub w E-wydaniu Przeglądu Prawosławnego)

Anna Radziukiewicz fot. Joanna Żuk PRONAR

Odpowiedz