Home > Artykuł > Zwieńczenie wspólnego dzieła

Zwieńczenie wspólnego dzieła

19 września, w cerkwi św. Jerzego w Orzyszu wyświęcono ikonostas. Jego powstanie to wspólny wysiłek tutejszej małej wspólnoty i jej opiekuna o. Jarosława Kupryjaniuka.

Uroczystość była pięknym zwieńczeniem akcji „Wspólne dzieło” 2018. Przypomnijmy, cerkiew w Orzyszu mieści się w budynku, który powstał pod koniec XVIII wieku jako kaplica ewangelicka wraz z mieszkaniem dla duchownego. Po wojnie, gdy zmieniła się na tych terenach sytuacja demograficzna, urządzono tu cerkiew, wyposażając ją na miarę ówczesnych możliwości Choć liczba wiernych w międzyczasie znacznie zmalała, ci, którzy tu byli zawsze, dbali o cerkiew. Wciąż było też mieszkanie i działka, które swego czasu należały do mienia komunalnego, potem do prywatnego właściciela. Sytuacja nie sprzyjała temu, by należycie zadbać o budynek, a ten był w coraz gorszym stanie. Cieknący dach i wilgoć powodowały, że mniejsze remonty nie miały sensu. Kiedy właściciele wystawili mieszkanie wraz z działką na sprzedaż, pojawiła się śmiała myśl, by je wykupić i należycie zagospodarować – wyremontować cerkiew, by godnie mogły się tu odbywać nabożeństwa, mieszkanie przebudować i wynajmować dla turystów, by był dochód dla parafii, wreszcie mieć działkę, by dojeżdżający z Mrągowa duchowny miał gdzie postawić samochód, a parafianie choćby tylko przystanąć na chwilę po nabożeństwie, porozmawiać, i to, co dla większości prawosławnych w Polsce jest oczywistością – móc radośnie wychodzić z modlitwą na zewnątrz, urządzać krestne chody! Myśl śmiała, bo wiernych jest około dwudziestu, a nieruchomość kosztuje, podobnie jak pilny remont. Wiara w pomoc Bożą dodawała ojcu Jarosławowi odwagi, by przy każdej nadającej się okazji mówić o Orzyszu. Ojciec Włodzimierz Misijuk, koordynator ogólnopolskiej akcji „Wspólne dzieło”, zaproponował, by kolejna jej edycja była poświęcona właśnie tej wspólnocie na Mazurach. Niemożliwe stało się możliwym. Ofiary, czasem mniejsze, czasem większe, ale zawsze od „zwykłych” ludzi, nie od sponsorów, płynęły z całej Polski. Tutejszy proboszcz modlił się za ofiarodawców właśnie tutaj, a także w monasterze w Wojnowie. Prawosławni w Polsce pokazali, że razem można osiągnąć dużo.

Przed rokiem, 14 września, arcybiskup białostocki i gdański Jakub poświęcił gruntownie wyremontowaną cerkiew i mieszkania. Był pierwszy krestny chod na uporządkowanej, ogrodzonej i ukwieconej działce. Zakończył się bardzo ważny etap, ale nadal brakowało ikonostasu. Takiego z prawdziwego zdarzenia. Z Bożą pomocą powstał. Zrobił go sam batiuszka Jarosław. Rzeźbienie trwało pięć miesięcy. Ikonostas jest z ciemnego drewna, pasuje do zachowanych detali – drewnianych belek, zdobiony płaskorzeźbami z motywem krzyża równoramiennego i koła. Takie same motywy są powtórzone na specjalnej folii naklejonej na szybach. Wnętrze cieszy jasnością, ale też stłumione światło służy modlitwie. Połowę kosztów ikonostasu i folii pokryła jedna rodzina, która chce pozostać anonimowa. To cieszy, że nad estetyką się tu czuwa, że ubiegłoroczne wyświęcenie nie było spoczęciem na laurach. Pojawiają się i inne nowe rzeczy, godne świątyni, jak dwa panikadiła i kinkiety.

(ciąg dalszy dostępny w wersji drukowanej lub w E-wydaniu Przeglądu Prawosławnego)

Natalia Klimuk

fot. autorka

Odpowiedz