Home > Artykuł > 15 lat z ustawą

Książka „Tożsamość – kultura – równość” ukazała się w związku z 15-leciem ustawy o mniejszościach narodowych i etnicznych oraz o języku regionalnym. Zawiera refleksje osób reprezentujących różne środowiska – mniejszościowe, eksperckie i akademickie, parlamentarne i administrację rządową. Choć wszystkie teksty – napisał we wstępie prof. Cezary Obracht-Prondzyński – powstały z okazji jubileuszu ustawy, nie były pisane tylko ku czci i chwale: ich autorzy często prezentują radykalnie odmienne poglądy.

Lektura – w książce znalazły się teksty trzydziestu autorów – skłania do refleksji nad znaczeniem i skutkami ustawy, a także nad realizowaną wobec mniejszości polityką państwa. Przez cztery lata, w kadencji 2001 -2005, jako członek podkomisji, a następnie poseł sprawozdawca, pracowałem nad projektem tej ustawy. Sejmowe debaty ujawniły w znaczącej części polskich elit pokłady nieufności do współobywateli innej niż oni narodowości. Choć ustawa dotyczyła niewielkiej części ogółu obywateli – według spisu ludności z 2011 roku jedynie 1,46 proc. zadeklarowało wyłącznie niepolską przynależność narodową lub etniczną – to prace nad jej uchwaleniem trwały kilkanaście lat. Dziś, po piętnastu latach, warto zacytować fragmenty z wydanej z okazji jubileuszu publikacji.

TROCHĘ HISTORII

W dniu 6 stycznia 2005 roku – pisze prof. Grzegorz Janusz – po rozpatrzeniu poprawek Senatu, uchwalona została na 95 posiedzeniu Sejmu, po prawie jedenastu latach prac, Ustawa o mniejszościach narodowych i etnicznych oraz o języku regionalnym… Była to jedna z najdłużej procedowanych ustaw po 1989 roku. Jednocześnie stanowiła rzadki w owym czasie przypadek inicjatywy ustawodawczej komisji sejmowej. … W dniu 2 sierpnia 1989 roku w tzw. Sejmie kontraktowym powołana została Komisja Mniejszości Narodowych i Etnicznych… Była to pierwsza w historii powojennego parlamentu komisja stała, do zadań której należały „sprawy związane z utrzymaniem dziedzictwa kulturowego mniejszości narodowych, etnicznych i językowych oraz ochrony ich praw”. Inicjatorem utworzenia KMNE oraz przyjęcia ustawy regulującej prawa mniejszości narodowych był Jacek Kuroń… W październiku 1993 roku na ósmym spotkaniu liderów mniejszości przedyskutowana została koncepcja przyszłej ustawy. Wśród propozycji rozwiązań prawnych pojawiły się następujące postulaty: 1. zapobiegania dyskryminacji i gwarancji praw osób należących do mniejszości, 2. finansowania działalności kulturalnej mniejszości, 3. nauczania w językach ojczystych, 4. używania języka ojczystego w stosunkach urzędowych oraz nazewnictwa na terenach tradycyjnego osiedlenia mniejszości, 5. reprezentacji politycznej mniejszości w parlamencie. Powyższe propozycje stały się podstawą opracowania w lutym 1994 roku przez zespół Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka – w składzie Zbigniew Hołda, Grzegorz Janusz, Marek Nowicki, Andrzej Rzepliński – wstępnego projektu ustawy…

POZYTYWNIE O USTAWIE

Ustawa – stwierdza w swoim tekście reprezentujący mniejszość niemiecką poseł Ryszard Gala – z mojego punktu widzenia stanowi kamień milowy na drodze do właściwego usytuowania tych grup w polskim porządku prawnym… Ustawa zakotwiczyła w polskim porządku prawnym kwestie, o które przedstawiciele środowisk mniejszości narodowych i etnicznych zabiegali od roku 1989. W konsekwencji określona została definicja mniejszości narodowej i etnicznej oraz wskazano, kto konkretnie do nich należy. Uchwalenie ustawy mniejszościowej poprzedzały długie lata ciężkiej pracy. Nie był to łatwy czas… Szczęśliwe zakończenie prac nad nią było możliwe przede wszystkim dzięki determinacji i zaangażowaniu wielu oddanych tej sprawie osób. To dzięki nim powstał dokument, który na trwałe wpisał się do polskiego porządku prawnego. Niebagatelną rolę odegrała przy tym sejmowa Komisja Mniejszości Narodowych i Etnicznych, która od początku służyła pomocą przy opracowywaniu poszczególnych rozwiązań. Nieocenioną rolę odegrał tutaj przede wszystkim jej przewodniczący, śp. Jacek Kuroń, a także Eugeniusz Czykwin, Jerzy Szteliga oraz poseł mniejszości niemieckiej Henryk Kroll.

Podczas IV kadencji Sejmu – czytamy w tekście Beaty Machul-Telus – zdecydowanymi przeciwnikami ustawy o ochronie praw mniejszości narodowych i etnicznych – postulującymi jej odrzucenie w całości – byli posłowie klubów parlamentarnych Prawa i Sprawiedliwości (PiS), Ligi Polskich Rodzin (LPR), Polskiego Stronnictwa Ludowego (PSL) oraz Ruchu Katolicko-Narodowego (RKN). Argumenty polityków optujących za odrzuceniem w całości projektu ustawy o mniejszościach jako aktu prawnie i społecznie zbędnego, były m.in. następujące: „Rzeczpospolita zawsze była państwem tolerancyjnym, odrzucającym różnice narodowe jako płaszczyznę konfliktów i walk” (Marek Kuchciński, PiS). „Polska zawsze była krajem tolerancyjnym, szanującym tych, którzy mieszkają w Polsce i respektują prawa i obyczaje Rzeczypospolitej” (Marek Kotlinowski, LPR). „Polska zawsze była, jest i będzie dla Europy przykładem tolerancji i nie potrzebujemy do tego specjalnych ustaw i pustego prawa, papierowych zapisów. Taka jest po prostu natura i kultura Polaków”. „Poziom ochrony interesów mniejszości narodowych w Polsce jest obecnie bardzo wysoki, wręcz wzorcowy. Uczyć się od nas mogą nie tylko kraje leżące na wschód i południe od nas, ale także, a może przede wszystkim, kraje tzw. europejskich demokracji zachodnich” (Jerzy Czerwiński, RKN). „Nie ulega wątpliwości, że przyjęcie tej ustawy oznacza dla nas wszystkich wejście na pole minowe. Na początek to pole minowe będzie miało wymiar lokalny, później regionalny, a na końcu krajowy. Ofiary będą i po jednej, i po drugiej stronie” (Eugeniusz Kłopotek, PSL). „Czy w tej ustawie gdziekolwiek można wyczytać o lojalności mniejszości narodowych wobec państwa polskiego? Jak będzie ta ustawa działała w takich obszarach jak na przykład w Puńsku, gdzie jest 20% Polaków, 80% Litwinów; w Hajnówce, gdzie jest 35% Polaków, 65% deklarujących się Białorusinów? Kto tam jest mniejszością i kto zadba o los Polaków” (Andrzej Fedorowicz, LPR).

Śmiem twierdzić – stwierdza w podsumowaniu autorka – że obawy, lęki i wątpliwości polityków zostały zweryfikowane przez czas. Przez 15 lat funkcjonowania ustawy o mniejszościach zrobiono wiele dla ochrony kultur mniejszościowych. Ten ciężko i długo wypracowywany akt prawny okazał się wyjątkowo dobrym rozwiązaniem, na co wskazują również dawni polityczni przeciwnicy.

TAKŻE KRYTYCZNIE

Od kilku lat – napisał przewodniczący Związku Ukraińców w Polsce Piotr Tyma – zauważalne jest też deprecjonowanie roli i znaczenia KMNiE ze strony urzędników państwa polskiego (których prace komisja ta, zgodnie z założeniami polskiego porządku konstytucyjnego, miałaby oceniać). Ignorowanie posiedzeń przez ministrów, nieodpowiadanie na wystąpienia i interpelacje poselskie w sprawach dotyczących sytuacji mniejszości (w tym garstki aktywnych jeszcze parlamentarzystów KMNiE), źle pojmowana dyscyplina partyjna w trakcie obrad (w jej efekcie m.in. „obrona” urzędników, ministrów, często wbrew oczywistym faktom) negatywnie wpływają na możliwości sprawcze komisji.

Z problemem mowy nienawiści w Polsce – stwierdził rzecznik praw obywatelskich Adam Bodnar – nierozerwalnie związana jest kwestia trudnych rozliczeń z przeszłością. Wystawianie przez rządzących ciągłego rachunku krzywd w stosunku do sąsiadujących państw, wybielanie historii Rzeczypospolitej, podkreślanie martyrologii narodu polskiego, a także wykorzystywanie różnych zdarzeń z przeszłości do bieżącej narracji politycznej – to wszystko przyczynia się do kształtowania ksenofobicznych postaw. W latach 2015-2020 wielokrotnie kwestie rozliczeń z przeszłością budziły zainteresowanie opinii publicznej, a jednocześnie stawały się cierniem w relacjach z mniejszościami narodowymi i etnicznymi. Pierwszy problem dotyczył podejścia władz polskich do upamiętnienia Żołnierzy Wyklętych. Niektórzy z nich zapisali się negatywnie w historii mniejszości. Szczególnie istotny we współczesnej Polsce jest konflikt na tle oceny działań Romualda Rajsa „Burego” oraz Zygmunta Szendzielarza „Łupaszki” na Podlasiu.

24 stycznia 2005 roku prezydent Aleksander Kwaśniewski w uroczysty sposób, w obecności marszałków Sejmu i Senatu, podpisał ustawę. Dla mnie był to radosny moment, gdyż kończył długi okres sporów i polemik z przeciwkami jej uchwalenia. Radości tej nie mącił fakt obecności w tym gronie osób z naszego, prawosławno-białoruskiego, środowiska – gdy tylko pojawiła się możliwość przegłosowania ustawy, redaktor naczelny białoruskiego pisma „Czasopis”, Jerzy Chmielewski, na jego łamach stwierdził: „Ustawa jest nam niepotrzebna”.

Tę myśl, poprzez eksponowanie wypowiedzi „przedstawicieli białoruskich gmin”, zaczęły upowszechniać lokalne media. – Po co nam ten język w urzędach? Po co napisy cyrylicą? Niech wszystko będzie jak było – to stwierdzenia większości rozmówców dziennikarzy, pytających o stosunek „ludu” do toczących się w Sejmie debat. I choć minęło piętnaście lat, to zawsze wjeżdżając do mojej Orli z radością czytam, pisaną cyrylicą, jej nazwę.

Eugeniusz Czykwin

fot. archiwum autora, archiwum tygodnika „Niva”

Odpowiedz